- Mam ochotę zostać w domu - mówi blondynka kiedy jemy śniadanie.
- Och siostrzyczko kto by nie chciał, ale ja mam teraz trening więc muszę spadać - zakłada torbę treningową na ramię. - Do później - całuje siostre w polik. - Narka Zoe! - krzyczy i wychodzi.
- Narka! - odkrzykuję.
- Niech złamie nogę na tym treningu - szepcze przez co zaczynamy się śmiać. - Najadłaś się?
- Tak - odstawiam talerz i idziemy do blondynki pokoju.
- Ubieraj się w to - podaje mi ubrania.
- Oszalałaś? - pytam.
- Będziesz wyglądała najpiękniej na świcie - uśmiecha się.
- Dobra - zgadzam się i idę do toalety.
Ubieram się w białe spodnie z wysokim stanem. Do tego nakładam nude sweterek.
- Przecież mi będzie zimno - mówię.
- Dlatego masz założyć bomberkę - podaje mi kurtkę, która zakładam. - A i masz jeszcze moje białe conversy.
Zakładam buty i schodzimy na dół. Rach zamyka drzwi i idziemy w stronę szkoły. Po piętnastu minutach znajdujemy się przed szkołą.
- Nienawidzę tych spacerów - narzeka.
- Nasz autobus byłby dopiero za 20 minut, nie opłacało się czekać - wchodzimy do szkoły.
- Cześć moje kochane przyjaciółki! - na wejściu atakuje nas Rosa.
- Rosaline czy ty się dobrze czujesz? - Rach przykłada jej rękę do czoła.
- Daj spokój - odgarnia jej rękę z czoła. - Możemy dzisiaj po szkole porozmawiać?
- Ale o czym? - pyta zdziwiona blondynka.
- Jednak zapomnij - wzdycha. - Muszę lecieć na niemiecki - mówi i nas wymija.
- O co jej chodziło? - pytam dziwnie na nią patrząc.
- Dziwna jest jakaś. Mam teraz francuski, muszę lecieć - odchodzi, a ja w ten oto sposób zostaje sama.
Patrzę na telefon i widzę, że za dwie minuty mam lekcje w drugiej części szkoły. Szybkim krokiem idę do klasy. Nagle dzwoni dzwonek, wszyscy się przepychają do swoich klas, a ja nie mam jak pójść do przodu. W końcu panują pustki, a ja biegnę do sali. Ktoś mnie łapie, a ja zaczynam piszczeć.
- Cii... - szepta, a po mnie przechodzą ciarki.
- Mam hiszpański więc mnie puść, bo to boli - proszę, a on zmniejsza siłę uścisku.
- Ja mam niemiecki - uśmiecha się patrząc w moje oczy. - Tęsknie za tym co się działo przed tym jak to spieprzyłem.
- Ale to spieprzyłeś Olivier, więc mnie puść - szarpię się.
- Nawet nie wiesz jak się czuję - mówi.
- Jak potwór? Słusznie, bo nim jesteś - czuję jakbym się miała rozpłakać.
- Wiem, że cię zraniłem, ale poznałaś mnie takim jaki jestem - wzdycha.
Kogo on próbuje oszukać?
- Poznałam twarz zabójcy, rzyznaj ile osób zabiłeś, no ile? Jesteś zabójca Owen! - krzyczę.
- Nawet nie wiesz jak jest mi z tym źle - odpowiada.
Próbuje mnie wziąć na litość, nie jestem tą samą Zoey, którą znał przed tym wszystkim co się wydarzyło.
- Nie wiem, bo nikogo nie zabiłam. A może to ty zabiłeś Ver? - pytam.
![](https://img.wattpad.com/cover/122562851-288-k710358.jpg)
CZYTASZ
Nienawiść nie zna granic
Ficção AdolescenteŻycie potrafi być przewrotne wie o tym doskonale Zoey Evans. Kiedy na jej drodze pojawia się Olivier Owen pojawiają się również kłopoty. Pomimo pałającej nienawiści do siebie los z nieznanych przyczyn postanawia ich drogi skrzyżować ze sobą. Ona jes...