Rozdział 5

531 27 3
                                    

Dzisiaj do szkoły zostałam przywieziona przez Dylana. Przpadkiem był w okolicy i wpadł po mnie. Chcę znowu usłyszeć jaką to szmatą ja nie jestem.

- Znowu przyjechałaś z Parkerem? - zaczyna blondynka.

- Mówiłam już, żebyś dała sobie spokój, wczoraj i tak Landon zrobił mi awanturę - przewracam oczami.

- Właśnie Rachael - popiera mnie Rosa. - A co z Landonem?

- Przez to, że krążą takie plotki to nie znajdzie sobie chłopaka - mówi blondynka.

- To chyba moja sprawa czy go znajdę, czy nie, przynajmniej nie wejdę do łóżka nowemu - otwieram szafkę i wyciągam książki od angielskiego. - A jeśli chodzi o Landona to w skrócie nazwał mnie szmatą i nie mogę się zadawać z jego kolegami, bo nie są dla mnie, kochany braciszek.

- Spałaś z Williamsem? - pyta Rosa. - Zabije Landona.

- Coś w tym dziwnego? - unosi brew do góry.

- Jak się zakochasz to nie będzie już tak fajnie - odpowiada zielonooka.

- Nie zakocham się - przypomina.

- Cześć blondyneczko - obok nas zjawia się Ethan.

- Cześć Ethan - całuje go w policzek.

- Jutro jedziemy za miasto na dwa dni z drużyną, jedziesz z nami? - patrzy się na jej piersi. Przewracam tylko na to oczami. Typowy chłopak.

- Jasne, mogę zabrać ze sobą dziewczyny? - wskazuje na nas.

Pojebało ją, nigdzie nie jadę, jeszcze mi braciszek zrobi awanturę.

- Im więcej tym lepiej, tylko niech sobie znajdą podwózkę, mogą spać z nami i chłopakami w jednym domku, jak chcą  oczywiście - patrzy na nas.

O może Landon się koło mnie położy i będzie pilnował, żeby nikt się do mnie nie zakradł.

- Jasne - odpowiada za nas blondynka, a on całuje ją i odchodzi.

- Ja tam nigdzie nie jadę - zaprzeczam.

- Zoey przestań żyć w domu i wyjdź, baw się, korzystaj z życia - radzi blondynka.

- Tym razem się z nią zgadzam, jeśli będziesz się źle bawiła to do końca roku szkolnego nigdzie nie będziemy cię wyciągać - stawia warunek Rosa.

Ale mogę w sumie zrobić też mu na złość.

- Pojadę i sama załatwię nam podwózkę - uśmiecham się i idę w kierunku sali.

- I taka Zoey mi się podoba! - krzyczą.

***

- Powiem wam tak, że tutejsze obiady są co raz lepsze - mówi ciemnowłosa.

- Zamknij się - rozkazuje blondynka i wskazuje palcem na drzwi.

Do stołówki wchodzi Olvier Owen. Dobra przyznaje jest przystojny, ale i też obleśny. Pewnie już bym się nim zauroczyła, ale jego charakter wszystko niszczy.

- Podobno był się umówić na dzisiejszy wyścig.

- Jest chyba wkurzony - oznajmia Rosa.

- Jaki wyścig? - pytam nic nie rozumiejąc.

- Nie osłabiaj mnie - wzdycha. - Myślisz, że skąd ma te auta? Z wyścigów.

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz