1

173 13 2
                                    

Wrócił do domu później niż zwykle. Nie odnosił swoich rzeczy do pokoju. Zostawił je wraz z cienką kurtką w przedpokoju, po czym wszedł do salonu, gdzie czekali już na niego rodzice.
- Dlaczego nie odbierasz telefonu? - usłyszał pytanie zmartwionej kobiety. Spojrzał na zegarek. Nie odpowiedział jednak od razu na zadane pytanie. Chwile wpatrywał się w poruszającę się wskazówki zegara, po czym spuścił wzrok.
- Wyłączyłem go. - dopiero teraz zdobył się na odpowiedź. W normalnych okolicznościach już byłby w drodze do swojego pokoju. Wiedział jednak, że musi z nimi porozmawiać. Musi to zrobić właśnie dzisiaj. Inaczej innym razem również stchórzy, i będzie się to za nim wlokło przez całe życie. Nie chciał okłamywać rodziny.
- Zdążyłam zauważyć. Gdzie byłeś? Zdajesz sobie sprawę, która jest godzina? Miałeś wrócić z zajęć teatralnych o 20.
- Musiałem się przejść i trochę pomyśleć, przepraszam. - mruknął pod nosem, cały czas kierując wzrok w podłogę.
- Coś się stało? - spytała kobieta podchodząc do syna. Zauważyła, że ostatnio zachowuje się inaczej. Miała nadzieje, że w jego życiu nie dzieje się nic złego.
- Wiesz, że możesz z nami porozmawiać o wszystkim. - w tej chwili odezwał się ojciec chłopaka.
Nie wiedział on jednak, jak bardzo zaskoczy go dzisiaj jego syn.
Nastolatek dalej się nie odezwał. Widać było po nim, że się bał. Wiedział, jakie jest podejście jego rodziców do takich jak on. Nie zmienią przecież automatycznie zdania tylko dlatego, że takiego mają syna.
- Muszę z wami porozmawiać. - tylko tyle udało mu się wykrztusić.
Spojrzał na kobietę, która stała już przy nim. Nie chciał jej straszyć, a wydawało mu się, że to robi.
- Lepiej usiądź, mamo. - odezwał się, a kobieta po chwili usiadła obok swojego męża. 
Adam wziął głęboki oddech, wciąż nie potrafiąc wykrztusić z siebie dwóch słów. Jak miał im to powiedzieć? "Jestem gejem" byłoby zbyt bezpośrednim wyznaniem, które na pewno wprowadziłyby jego rodziców w zdecydowanie zbyt duży szok. Nie wiedział jednak, jak powiedzieć im to inaczej.
Rozmyślenia przerwał mu jego ojciec, który miał już dosyć czekania na to, co powie im ich osiemnastoletni syn.
- No mów wreszcie. Będziemy dziadkami, czy co? - ponaglił syna. Jego słowa pewnie rozbawiłyby chłopaka, gdyby nie był tak przerażony perspektywą wyznania swoim rodzicom kim jest.
- Tak na prawdę to... myślę, że nigdy nie usłyszycie ode mnie, że zostaniecie dziadkami. - spróbował delikatnie zacząć temat.
Rodzice patrzyli na niego zdezorientowani.
- Postanowiłeś zostać księdzem? - usłyszał pytanie ojca, jednak udał, że wcale tego nie usłyszał. W końcu jakis czas temu w końcu udało im się wyznać swoim rodzicom, że nie wierzy w istnienie Boga. Rodzice przyjeli to dość spokojnie. Miał jednak wrażenie, że z jego homoseksualizmem nie pójdzie tak łatwo.
- Błagam cię, powiedź coś wreszcie. Wyrzucili cię ze szkoły? Zabiłeś kogoś? - dopytywała kobieta, naprawdę już zmartwiona stanem swojego syna.
- Nie... ja...
- Musisz wiedzieć, że nie ma niczego takiego, w czym nie będziemy przy tobie. - przerwała mu kobieta.
Jej słowa dodały mu trochę odwagi, jednak równocześnie zdawał sobie sprawę, że to jest inna sytuacja. Taka, której po prostu się nie spodziewają. Brał pod uwagę każdą możliwość ich zachowania.
- Jestemgejem. - powiedział w końcu szybko, cicho i niewyraźnie.
Miał jeszcze nadzieje, że nie usłyszeli, a równocześnie chciał, by już to usłyszeli. By już miał to z głowy. Uniósł wzrok dopiero po kilku chwilach panującej ciszy. Rodzice wpatrywali się w niego wyraźnie zszokowani. Chciał zapaść się pod ziemię, już na zawsze zniknąć.
- Powiedźcie coś. - wykrztusił w końcu, mając dosyć zabijającej go ciszy.
- Wynoś się. Nie jesteś już moim synem. - usłyszał słowa ojca.
Te słowa, których tak bardzi się bał.
- Mamo... - Spojrzał na matkę, jednak ta tylko w ciszy opuściła salon.
Musiała to wszystko jeszcze przetrawić.
- Jutro rano gdy będę wychodził do pracy ma cię tu już nie być. - mężczyzna ruszył za swoją żoną, nie zwracając już uwagi na syna, który wciąż stojąc w tym samym miejscu dławił się własnymi łzami.

Dziesięć minut później, gdy już był w pokoju, i pakował najważniejsze rzeczy do niewielkiej walizki, równocześnie próbował dodzwonić się do któregoś ze swoich przyjaciół. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie bardzo ma gdzie pójść. Nie chciał błagać ojca na kolanach, by pozwolił mu zostać. Wiedział, że i tak nie ma takiej szansy.
Niektórzy z jego przyjaciół nie odbierali, inni mówili, że nie mają możliwości, by zabrać go chociaż na jedną noc. Sytuacja zrobiła się beznadziejna, gdy zdał sobie sprawę, że nie ma już do kogo zadzwonić. Postanowił pójść na żywioł, po prostu zniknąć, i nie zawracać więcej głowy innym ludziom. Czuł się dziwnie z tym, że nie miał dokąd iść. Jednak zdawał sobie sprawę z tego, że kiedyś dojdzie do takiej sytuacji. Nigdy nie łudził się, że jego rodzice jakoś przyjmą do siebie fakt, że jest gejem. Zawsze chcieli by się ożenił, miał wspaniałą pracę, dom z ogródkiem, dzieci i psa. Nikt nigdy nie pytał go, czego tak naprawdę on chce. I wiedział doskonale, że w tym momencie ich zawiódł. Jeszcze bardziej niż wtedy, gdy postanowił odrzucić od siebie wartości, jakie wpajali mu już od dzieciństwa, czyli odrzucił Boga ze swojego życia.
Zdał sobie sprawę, że jest nieudaną wersją. W pokoju obok siedziała osoba, która na pewno była bardziej udana. Wiedział, że pewnie siedzi teraz nad książkami lub już śpi. Mimo to, postanowił na chwile odłożyć pakowanie się i do niego zajrzeć. Zapukał do drzwi, i gdy usłyszał, że może wejść, uchylił drzwi.
- Co jest, Adam? - spytał Neil, odwracając wzrok od trzymanej w rękach książki.
- Ja... chciałem się tylko pożegnać. - wszedł do pokoju, po czym zamknął za sobą drzwi.
Neil odłożył książkę, po czym usiadł na łóżku. Poczekał, aż Adam usiądzie obok niego.
- O czym ty mówisz? - zapytał w końcu. Przyjrzał się Adamowi, który teraz siedział ze spuszczoną głową.
- Powiedziałeś im? - spytał, po dłuższej chwili milczenia. Neil dowiedział się przypadkowo, jednak nie chciał krytykować swojego brata. Rozumiał, że nie on wybiera to, jakiej jest orientacji. Starał się go wspierać, i to właśnie on przekonał go, by powiedział o tym rodzicom. Teraz zaczął tego żałować.
- Powiedziałem. Tata kazał mi wynosić się z domu, więc...
- Dokąd pójdziesz? - przerwał mu Neil. Nie chciał dopuścić do tego, by odszedł. Dobrze jednak wiedział, że z ojcem nie ma dyskusji. Szczególnie w tej kwestii. Adam tak bał się mu powiedzieć, bo doskonale wiedział, jak ojciec reaguje na wszystko, co związane z homoseksualizmem. 
- Nie mam pojęcia, Neil.
- Porozmawiaj z nimi jeszcze. Może pozwolą ci zostać...
- Naprawdę w to wierzysz? Mama może byłaby w stanie się z tym pogodzić, ale ojciec nigdy. Będzie lepiej, gdy zniknę.
- Kiedy idziesz?
- Jak tylko dokończę się pakować.
- Może zaczekaj do rana? Prześpią się z tym, nie można podejmować takich ważnych decyzji w 10 minut.
- Kazał mi się wynosić, a mama nie zaoponowała. Nie chcą mnie tutaj, rozumiesz?
- I tak zaczekaj do rana. Teraz już nie znajdziesz noclegu. Chcesz spędzić noc na ławce w parku?
- Wyjdę za chwile, nie mam ochoty na kolejną konfrontacje z nimi. - Adam wstał z łóżka.
Spojrzał jeszcze raz na swojego brata.
- Trzymaj się. - odezwał się, po czym wyszedł z jego pokoju.

Pół godziny później był już do końca spakowany. Obdzwonił jeszcze raz nie odbierających wcześniej telefonu, jednak numery wciąż były zajęte. Zostawił więc telefon na biurku, i biorąc plecak wyszedł z pokoju, kierując się do drzwi. Po drodze minął swojego ojca, jednak ten nie zaszczycił nawet spojrzeniem swojego syna.

Adam zdążył na ostatni autobus, jaki tego dnia jechał do Nowego Jorku. Miał nadzieję, że gdy pojedzie gdzieś daleko od swojego.miejsca zamieszkania, uda mu się ucieć od tego, jak w ostatnim czasie wygląda jego życie.
Te noc spędził w autobusie, wpatrzony w szybę, po której płynęły krople deszczu. Zastanawiał się, co zrobi, gdy będzie już na miejscu. Oszczędzał, więc wiedział, że chociaż przez jakiś czas uda mu się załatwić sobie nocleg. Nie pomyślał jednak o tym, że decydując się na wyjazd równocześnie rzucił szkołę, i zapomniał o wszystkich planach, jakie miał realizować. Nie myślał o tym, że gdy mu nie wyjdzie, nie będzie miał gdzie i jak wrócić. Chciał być teraz sam, i nie wiedział, jak w najbliższej przyszłości ta samotność go przytłoczy.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz