11

110 13 0
                                    

Gdy obudził się następnego dnia, był już w łóżku sam. Zamierzał już wstać i poszukać blondyna, jednak po chwili wszedł on do pokoju.
- Przyniosłem ci leki i śniadanie. - powiedział Tommy, kładąc na stolik obok łóżka przyniesioną tace. - Nie ruszaj się dzisiaj z łóżka. Chyba, że do toalety.
Adam tylko kiwnął głową. Podniósł się do pozycji siedziącej i po chwili już wziął leki.
- Nie wiem, jak ci się potem odwdzięcze. - stwierdził nagle Adam, przyglądając się blondynowi, który właśnie zaczął czegoś szukać po szufladach.
- Nie musisz wcale mi się odwdzięczać.
- Oddam ci wszystkie pieniądzę, gdy tylko dostanę wypłatę.
- Nie ma takiej możliwości. Kiedy dostaniesz wypłatę zapominasz o tym, co CHCIAŁEM dla ciebie zrobić. Musisz mieć za co żyć, głupku.
Tommy w końcu znalazł to, czego szukał. Podał Lambertowi termometr.
- Lekarz kazał mi pilnować, żebyś nie miał zbyt wysokiej temperatury. - wyjaśnił.
- Chyba nie jest zbyt wysoka, jeśli noralnie fukncjonuje.
- Zobaczymy potem. Narazie zjedz śniadanie.

- Muszę iść na zakupy, chyba możesz zostać te chwile sam? - spytał Tommy, gdy wszedł do pokoju, w którym leżał Adam. Wcześniej miał jeszcze nadzieje, że może śpi. Już wczoraj zauważył, że raczej nie jest chętny do zostawania tutaj samemu.
- Nic nie zdemoluje. - zaśmiał się Adam - Idź.
- Będę za nie więcej niż pół godziny. Spróbuj się przespać.
Adam tylko kiwnął głową.
Gdy usłyszał, że drzwi się zamkneły, od razu wstał z łóżka i poszedł otworzyć okno. W pomieszczeniu było duszno, co wcale mu nie pomagało. Otworzył je, po czym wrócił do łóżka i szczelnie owinął się kołdrą. Nie chciał słuchać poten narzekania Tommy'ego, ze to okno otworzył.
Sięgnął po telefon. Musiał w końcu zadzwonić do Neila. Miał to zrobić wczoraj, jednak był już tak zmęczony, że chciał tylko iść spać.
Jego brat odebrał szybko.
- Adam! Gdzie ty się szlajasz?! Czemu mi nie powiedziałeś, że się przeprowadzasz?
- Wiesz, to długa historia... - stwierdził Lambert, starając się, by jego głos nie zabrzmiał na zachrypnięty.
- Gdzie jesteś? Musimy pogadać. I nie jest to rozmowa na telefon.
- Em... nie jestem teraz u siebie, więc nie mam pojęcia, czy mogę podać ci adres.
- To jest serio poważne, Adam. Powiem ci tylko, że musisz wracać do domu.
- Nie ma takiej opcji, Neil. Możemy umówić się dopiero za kilka dni? Jestem chory, więc teoretycznie nie powinienem ruszać się z łóżka, a dalej nie wiem, czy mogę od tak cię tutaj zaprosić.
- Zapytaj swojego gospodarza, bo to serio ważne, Adam. Napisz mi później smsa, cześć.

Po tym jak Adam odłożył telefon na szafkę, postanowił naprawdę spróbować zasnąć. Zasnął o wiele szybciej, gdy w pokoju zrobiło się nieco chłodniej.
Gdy Tommy wrócił do domu, nie chciał od razu przeszkadzać śpiącemu (jak przypuszczał) chłopakowi. Zajrzał do niego dopiero pod wieczór, chwile przed tym, jak miał wychodzić do pracy. W pokoju było już kompletnie zimno. Tommy pokręcił głową, po czym zamknął okno. Podszedł do Adama, i przyłożył dłoń do jego czoła. Chciał tylko sprawdzić, czy ma gorączkę, jednak udało mu się równocześnie go obudzić.
- Tommy? - mruknął pod nosem Lambert, jeszcze nie do końca rozbudzony.
- Jestem tutaj. Ale za chwile muszę wychodzić. - odezwał się, przyglądając się Adamowi. Chłopak miał wysoką gorączkę, a Tommy bał się zostawiać go tutaj samego. - A ty musisz wziąć leki.
Adam tylko kiwnął głową, po czym podniósł się lekko do pozycji siedzącej.
- Przyniose ci je, a ty w tym czasie zmierz sobie temperature. - podał mu termometr, i już po chwili wychodził z pokoju. Przygotował się już na to, że dzisiaj będzie musiał zadzwonić do właściciela restauracji, i powiedzieć mu, że nie przyjdzie. Nie chciał zostawiać Adama samego, kiedy ten ledwo ogarniał rzeczywistość.

Tommy wrócił do pokoju po kilku minutach. Podał Adamowi tabletki oraz szklankę wody. W czasie, w ktorym Lambert brał te leki, sięgnął po termometr, teraz leżący obok chłopaka.
- 39 stopni, zostaje z tobą. - zdecydował w końcu i usiadł obok Adam.
- Idziesz do pracy. Musisz. Nie chce, byś przezemnie zawalał swoje obowiązki.
- Okey, pójdę. Nie wrócę później, niż o 23. Chyba poproszę sąsiadkę, by chociaż raz do ciebie zajrzała.
- Nie jestem dzieckiem. - stwierdził Adam, jedak nie przekonał tym blondyna do zmiany zdania.
- Połóż się już. Zimno ci?
- Raz zimno, a raz gorąco. Idź już.
- Nie wyganiaj mnie. Okey, do zobaczenia później. Śpij teraz, może opadnie ci gorączka.

Tommy w końcu poszedł do pracy. Powiedział jednak wcześniej Adamowi, że ma do niego dzwonić, jeśli poczuje się gorzej. Lambert nie zamierzał przeszkadzać mu w pracy, więc miał nadzieje, że cały ten czas prześpi. Nie mógł jednak zasnąć. Leżał tylko, wpatrując się w biały sufit. W końcu stwierdził, że siedzenie cały czas w łóżku nie ma sensu. Chciał poznać troche mieszkanie, więc w końcu wstał. Mimo wysokiej gorączki czuł się na tyle dobrze, że sam stwierdził, że leżenie nie jest konieczne.
Nie czuł się jednak w tym mieszkaniu zbyt pewnie. W jego głowie ciągle jednak siedziała myśl, że niedługo się stąd wyniesie. Nie chciał siedzieć blondynowi na głowie. Chciał tylko wyzdrowieć i najlepiej od razu zniknąć.
Usłyszał pukanie do drzwi i w tej chwili sam nie wiedział, czy iść i je otworzyć, czy po prostu zignorować. W końcu tutaj nie mieszka... stwierdził jednak, że jest w mieszkaniu, a to może być coś ważnego. Od razu ruszył w kierunku drzwi. Otworzył je, widząc za drzwiami niższego od siebie bruneta. Chłopak przyglądał mu się chwilę zaintrygowany. Dopiero po chwili odezwał się, jakby wychodząc z pierwszego szoku.
- Jest Tommy? - spytał. Adam poczuł się wyjątkowo dziwnie, niezręcznie.
- Jest w pracy. - odpowiedział, nie wiedząc, czy powinien teraz zamknąć drzwi, czy zaprosić nieznajomego do środka.
- Wpuścisz mnie? Zdaje sobie sprawę, że mnie nie znasz, ale przeniosłem mu tylko parę rzeczy, i sam chciałbym zabrać swoje.
- Em... ja nie wiem, czy mogę...
- Kiedy wróci Tommy? - spytał zrezygnowany chłopak. Wydawało się początkowo, że wszystko jest mu obojętne. Lustrował on jednak chłopaka wzrokiem.
- Mówił, że nie później niż o 23.
- W takim razie przyjdę jutro. - stwierdził. Nie zamierzał jeszcze w nocy tu przyłazić. - Kim ty w ogóle jesteś?
- Ja... Jestem znajomym Tommy'ego. Tymczasowo u niego mieszkam.
- Ratliff bawi się w pielęgniarkę? - zakpił chłopak, który już wcześniej zauważył niezbyt dobry stan osoby, która otwierała mu drzwi.
- Nie, po prostu...
- Okey, już nie tłumacz tego, co się tutaj dzieje. Nie męczę cię. Do zobaczenia prawdopodobnie jutro. - chłopak odszedł, a Adam w końcu zamknął drzwi. Zrezygnował z obejrzenia mieszkania. Wrócił do łóżka.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz