- Gdzie mieszkasz? - spytał Tommy, zaraz po tym, jak odpalił silnik samochodu.
Adam niepewnie podał mu adres. Najchętniej nie podawałby mu go wcale, albo podał zły. Uważał jednak, że gdyby podał mu zły adres, być może nie wiedziałby, jak wrócić do domu.
- Nie milcz tak. - odezwał się Tommy po dłuższej chwili. - Ty naprawdę jesteś aspołeczny!
- Nieprawda. Irytują mnie tylko niektórzy ludzie. Na przykład taki niski blondyn, który właśnie ubrał sobie za punkt honoru bezpiecznie odwieźć mnie do domu.
- Chciałem być po prostu dla ciebie miły, ok? Odwiezienie cię do domu to nic zobowiązującego.
- Doceniam, że nie chcesz źle, ale...
- Żadnego ale. Adam, naprawdę przepraszam za to, jak wtedy się zachowałem. Naprawdę nie obchodzi mnie, z kim chodzisz do łóżka. Ludzie różnie interpretują niektóre zachowania, i myślą, że jesteś inny. Chciałem tylko ci to uświadomić, żebyś nie czuł się później źle, gdy dowiesz się o tym przypadkowo.
- Nie jestem inny. - stwierdził Adam, patrząc w szybę. Za oknem samochodu było już ciemno, jednak Nowy Jork dalej tętnił życiem.
- Wiem, już przecież mówiłeś, że jesteś hetero. A ja nie powinienem wtrącać się w sprawę twojej orientacji seksualnej.
- Mogę być wobec ciebie szczery? - spytał Adam. Doszedł do wniosku, że w końcu i tak wszystko wyjdzie na jaw. Dlaczego nie miałby mieć więc chociaż jednej osoby, która będzie wiedzieć, i potem go wesprze?
- Jasne. Możesz mi zaufać.
- Tylko obiecaj mi, że nikomu nie powiesz.
- Co to za tajemnica? - zaśmiał się Tommy.
- Po prostu obiecaj.
- Okey, obiecuje. A teraz mów, bo jestem ciekawy.
- Mają racje, jestem gejem. Ale to wcale nie oznacza, że jestem inny. - Adam nie spojrzał na Tommy'ego. Nie chciał widzieć jego reakcji.
- Szczerze mówiąc byłem ciekaw, kiedy mi się do tego przyznasz. - stwierdził Tommy - Twoja reakcja na moje słowa była zdecydowanie zbyt gwałtowna, nie uważasz?
- Więc wiedziałeś?
- Wiedziałem, że mnie okłamałeś. Ale nie martw się, nikomu nie powiem. Dokładnie tak, jak ci obiecałem.
- Obawiałem się, że po tym co ci powiem, wywalisz mnie z samochodu. - przyznał się Adam, co ponownie wywołało śmiech blondyna, wpatrzonego w drogę przed nimi. Adam po raz pierwszy pomyślał, że naprawdę zaczyna lubić ten śmiech.
- Nie jestem homofobem, jeśli o to ci chodziło. Nic nie mam do homoseksualistów.
- Zdążyłem zauważyć.
Potem oboje nie mówili już nic. Atmosfera w samochodzie jednak się rozluźniła, więc była to przyjemna cisza, która dała im obojgu odetchnąć po dzisiejszym dniu w pracy, i wszystkich obowiązkach.
- To widzimy się jutro? - spytał Tommy, gdy już dojechali na miejsce. Adam tylko kiwnął głową, po czym odpiął pasy.
- Dziękuje. Za to, że mnie odwiozłeś, m i za to, że nie odrzuciłeś po tym, co ci powiedziałem.
- Nie każdy odrzuca ludzi z powodów, na które oni nie mają wpływu. Nie martw się tym, Adam. Do zobaczenia. - Tommy uśmiechnął się.
Adam odwzajemnił ten uśmiech, po czym wysiadł z samochodu. Od razu ruszył w kierunku drzwi. Zanim jednak wszedł na klatkę schodową obejrzał się za samochodem blondyna, który właśnie odjeżdżał. Cieszył się, że powiedział w końcu komuś coś, co na nim ciążyło. Wreszcie przy kimś będzie mógł być sobą. A był zdania, że trafił na idealną osobę do dochowania jego tajemnicy.
Uśmiechnął się po raz ostatni tego wieczoru. Myślał, że nic nie może popsuć mu tego dnia. Jeszcze nie wiedział, jak bardzo się pomylił.Wszedł do mieszkania późnym wieczorem, jednak był pewien, że nikogo nie ma. Zaczynał się weekend, to skutkowało tym, że jego współlokatorzy wychodzą na imprezy. Gdy zapalił światło, bardzo się jednak zdziwił. Na korytarzu stała jego walizka.
- Może mi to ktoś wyjaśnić? - krzyknął, będąc teraz pewien, że są w domu, i raczej żaden nie śpi.
Wszedł do kuchni, w której znalazł jednego ze swoich współlokatorów. A może już byłych współlokatorów?
- Wróciłeś? Musisz się stąd szybko wynieść. - nie przywitał się z nim, tylko od razu rzucił prosto z mostu, czego od niego oczekują.
- O czym ty gadasz?
- Wspólnie stwierdziliśmy, że nie chcemy mieszkać pod jednym dachem z pedałem. - nawet nie spojrzał na Adama, który nadal stał przy drzwiach, teraz dodatkowo zdenerwowany.
- Kto wam powiedział, że jestem homoseksualny?! Co to za absurd?! - krzyknął, próbując w jakiś sposób uratować swoją sytuacje. Jest środek nocy, niby gdzie miałby iść?
- Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z istnienia mediów społecznościowych. - prychnął brunet.
- Nie mam dokąd pójść. Pozwólcie mi zostać chociaż na noc...
- Tak szczerze, to mam to w dupie. Lepiej będzie dla ciebie, jeśli już znikniesz.
Adam opuścił pomieszczenie, zdenerwowany jeszcze bardziej niż wcześniej. Postanowił jednak nie kłócić się, i nie obudzić wszystkich sąsiadów. Wziął walizkę, po czym wyszedł z mieszkania. Sam nie wiedział, dokąd powinien iść. Skończył więc śpiąc na zimnej ławce w parku,prosząc w duchu tylko o to, by następnego dnia miał gdzie spać. Pogoda nie była dla niego zbyt łaskawa już tej nocy, i wiedział, że zbliża się zima. Gdy nadejdzie, nie będzie już miał spać na dworze. Zaczynał tęsknić za ciepłą Kalifornią.Następnego dnia od rana starał się znaleźć jakiekolwiek mieszkanie, na zamieszkanie w którym byłoby go stać. Nie zarabiał jednak wiele jako kelner, więc wiele, nawet tych najmniejszych, musiał odrzucić. W końcu skończyło się na tym, że bezradnie chodził po mieście. Godzina, w której powinien zjawić się w pracy zbliżała się nieubłaganie. Wiedział, że nie może nikogo poprosić o pomoc. Nie ma tu żadnej bliskiej osoby. Jeszcze nigdy nie żałował niczego w swoim życiu tak, jak w tej chwili tego, że wyjechał.
W pracy ostatecznie się zjawił. Nawet bez walizki. Sam nie wiedział, co z nią zrobić. W końcu znalazł jakiś opuszczony, pusty budynek niedaleko i tam ją dobrze schował. Równocześnie po części rozwiązał się jego problem z tym, gdzie ma spać. Dopóki ktoś go stamtąd nie wywali, postanowił właśnie tam spać.
- Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego. - stwierdziła kobieta, która pracowała na kuchni. Wydawała się miła, jednak Adam zwykł z nią nie rozmawiać, tak jak z innymi pracownikami tego miejsca. Czuł się to dziwnie, obco. Do tego nie było czasu na zwyczajne pogawędki. Teraz już restauracja była zamknięta, a Adam sam zdeklarował się, że pomoże kobiecie w posprzątaniu kuchni. Im później stąd wyjdzie, tym lepiej dla niego.
- Nie... nic się nie stało. - stwierdził, nie odrywając się od wcześniejszego zajęcia, jakim było mycie brudnych naczyń, które były tu przyniesione dopiero przed zamknięciem.
- Jeśli nie chcesz, to nie mów. Ale też nie kłam. To bardzo niegrzeczne. - stwierdziła kobieta. Doskonale widziała, że coś jest nie tak. Nie chciała jednak drążyć tematu, jeśli on sam nie chciał mówić.
Usłyszał, że ktoś jeszcze wszedł do kuchni.
- Poczekać na ciebie? - usłyszał głos blondyna. Pewnie jeszcze wczoraj ucieszyłby się, że go słyszy. W tej chwili jednak nie zbierało mu się wcale na uśmiech.
- Nie, jedź do domu. - odpowiedział na pytanie blondyna, nawet na niego nie patrząc.
- U, czyżby nasz Tommy postanowił bawić się w księcia? - usłyszał rozbawiony głos kobiety, jednak ani on ani Adam nie zareagowali na te słowa.
- A ja jednak wole na ciebie poczekać.
Adam nie chciał się z nim kłócić, jednak Tommy nie mógł go przecież dziś odwieźć tam, gdzie odwoził go wczoraj. Inaczej czekał go jeszcze długi, wieczorny spacer. Szybko wymyślił kłamstwo.
- Miał mnie odebrać mój współlokator.
- Och... okey, w takim razie już idę. Do zobaczenia.
- Cześć. - odwrócił się w jego stronę, i wysilił się na lekki uśmiech.
Chwile po tym, jak Tommy wyszedł, Adam znowu usłyszał głos kobiety.
- Okłamałeś go.
- Jest pani spostrzegawcza. - stwierdził - Po prostu nie chciałem, żeby na mnie czekał.
- Teraz też kłamiesz. Spytałabym, co ukrywasz, ale widzę, że nie chcesz o tym mówić. Zmieńmy więc temat.Adam zdziwił się, gdy starsza kobieta zaczęła mówić do niego o muzyce. Początkowo mówiła tylko o grze Tommy'ego i reszty zespołu z restauracji, w końcu wkroczyła jednak na dalsze tematy związane z muzyką. Adam skończył już myć naczynia, jednak nie chciał jeszcze kończyć rozmowy ze starszą kobietą.
Sam nawet nie wiedział kiedy, podpuściła go, by coś zaśpiewał. Kobieta była zachwycona jego głosem, jednak sam Adam po tym zdarzeniu się zawstydził, i postanowił opuścić miejsce pracy.
Miał nadzieje, że w jego życiu pojawi się więcej tego typu miłych momentów.
CZYTASZ
Welcome Home
FanfictionKażde wydarzenie wpływa na to, kim jesteśmy, i gdzie właśnie się znajdujemy. Na to, jak postrzegamy życie. Jesteś gotowy, by się zderzyć z rzeczywistością?