12

125 11 8
                                    

Tommy wrócił do domu tak jak obiecał, przed 23. Zajrzał do pokoju Adama i od razu zauważył, że ten śpi. Podszedł do łóżka i przyłożył dłoń do gorącego czoła śpiącego chłopaka. Poprawił kołdrę, która zsuneła się lekko z ciała Adama.
Lambert lekko trząsł się z zimna przez sen. Głównie to zdecydowało o tym, że Tommy postanowił zostać z nim tej nocy. Przyniósł dodatkowo gruby koc, i okrył nim śpiącego. Sam po krótkim prysznicu i umyciu zębów dołączył do śpiocha. Adam nawet przez sen wyczuł, że nie jest już sam. Wyplątał się z otaczającej go pościeli i przytulił się do blondyna, który poprawił okrycie chłopaka, po czym sam zasnął, otulony do snu zapachem Adama.

Następnego dnia Adam obudził się pierwszy. Zdziwił się lekko obecnością Tommy'ego z nim w jednym łóżku, jednak nie zamierzał z tego rezygnować. Przytulił się bardziej do śpiącego chłopaka, chcąc przyjąć od niego jeszcze trochę ciepła. Nie miał ochoty w ogóle wstawać dzisiaj z łóżka. Nie czuł się jednak aż tak źle, by  tu zostać. Blondyn po obudzeniu się i tak pewnie stwierdzi, że Adam nie powinien nigdzie się ruszać.
Spojrzał na godzinę. Było już po 12, więc zdziwił się, że Tommy jeszcze śpi. Nie zamierzał jednak go budzić. Chciał, żeby miał możliwość odpoczynku. Po chwili jednak usłyszał pukanie do drzwi. Domyślił się, że to jest ta sama osoba, która była tu wczoraj. Wstał ostrożnie, byle tylko nie obudzić Ratliffa. Podłoga okazała się wyjątkowo zimna, nawet w porównaniu z wychłodzonym już mieszkaniem. Adam mimo tego nie zrezygnował z otwarcia drzwi. Nie pomylił się, za drzwiami faktycznie stał brunet, który był już w tym mieszkaniu poprzedniego dnia.
- Gdzie tym razem jest Tommy? - spytał zrezygnowany. Nie miał już ochoty tu więcej wracać.
- Śpi. - stwierdził Adam, nie mając większej ochoty na rozmowę z tym chłopakiem. Chciał wrócić do łóżka, i znowu przytulić się do Tommy'ego.
- To go obudź.
- Chyba żartujesz. - prychnął Adam, od razu chcąc zamknąć drzwi. W tej chwili jednak poczuł dłoń Tommy'ego na swoim ramieniu.
- Zostawisz nas samych? - spytał blondyn. Adam spojrzał niepewnie na Tommy'ego, jednak w końcu niechętnie ruszył do pokoju. - Połóż się jeszcze, miałeś nie wstawać z łóżka.

Adam leżał w łóżku sam jakieś 5 minut. Za drzwiami była kompletna cisza, tak jakby Tommy wcale nie rozmawiał ze swoim gościem, lub robił to jak najciszej, by Adam go nie usłyszał. Lambert nie mógł już dłużej usiedzieć w miejscu. Ruszył do drzwi i lekko je uchylił. Tommy rozmawiał z brunetem już przy drzwiach.
- Mówiłem, żebyś tu nie przyłaził. - odezwał się Tommy.
- Trzeba było po prostu mi powiedzieć, że masz kogoś nowego, i wolałbyś spotkać się na neutralnym gruncie.
- Nikogo nie mam. To tylko mój znajomy.
- Od kiedy to pozwalasz swoim znajomym tu mieszkać? Nawet mi rzadko pozwalałeś zostać na noc.
- Adam nie ma gdzie pójść. Z resztą, moja sprawa, kogo zostawiam w swoim mieszkaniu.
- I z kim dzielisz łóżko też? Zawsze wiedziałem, że nie da się ciebie uwiązać, ale przeginasz.
- Nie jesteśmy już przecież razem, więc o co ci chodzi? - spytał zdenerwowany Tommy, jednak było to wciąż pytanie zadane szeptem, jakby bał się, że Adam naprawdę usłyszy ich rozmowę. 
- O to, że nazwałeś to "przerwą", a sprowadzasz sobie do domu kogoś innego! - chłopak nie zamierzał zachowywać się cicho. Celowo robił na złość blondynowi.
- Nie krzycz tak, bo jeszcze usłyszy.
- Jeszcze mi powiedz, że nie ma pojęcia o tym, że jesteś gejem.
- To moja prywatna sprawa. Wyjdź.
- Zadzwoń, gdy zatęsknisz. - mruknął brunet, po czym wyszedł z mieszkania. Adam ostrożnie i po cichu zamknął drzwi i wrócił do łóżka.
Sam nie wiedział, jak powinien zachowywać się w tej sytuacji. Otworzył się przed Tommym, jednak on nie potrafił odwdzięczyć mu się tym samym. Nie ufał mu? Zaczynał zastanawiać się dlaczego...
Usłyszał, jak Tommy wchodzi do pokoju. Nie odwrócił nawet wzroku w jego stronę. Blondyn usiadł obok niego na łóżku.
- Co chcesz na śniadanie? - spytał, jednak nie dostał odpowiedzi na swoje pytanie. Zmarszczył brwi. Ignoruje go? Przecież doskonale widział, że nie śpi.
- Nie jestem głodny. - mruknął w końcu Adam po dłuższym czasie.
- Co ci jest? Źle się czujesz?
- Czuje się okey, tylko... Daj mi po prostu spokój.
- Musisz coś zjeść. - stwierdził Tommy, który w tej chwili całkowicie nie rozumiał zachowania chłopaka.
- Nie jestem głodny. - powtórzył Adam, podnosząc się na łóżku do pozycji siedzącej. - I zaraz się stąd wynoszę. Nie chce być dla ciebie ciężarem, a czuje się już lepiej.
- Znowu się rozchorujesz, jeśli wrócisz na ulice. Nie pozwalam ci stąd wyjść.
- Nie jesteś moim ojcem. - zauważył Lambert i w końcu podniósł się z łóżka. Sięgnął po swój plecak i zaczął chować do niego swoje rzeczy.
Tommy wyrwał mu plecak, po czym popchnął chłopaka na łóżko.
- Zostaniesz tu, nawet jeśli będę musiał cię przywiązać. - odłożył wcześniej wyrwany Adamowi przedmiot w kąt pomieszczenia - Powiedz mi lepiej, o co ci do cholery chodzi.
- Nie ufasz mi. - stwierdził nagle Adam, wywołując tym zdezorientowanie na twarzy Tommy'ego.
- O czym ty mówisz?
- Nie powiedziałeś mi, że jesteś gejem.
- Słyszałeś? - spytał Tommy i westchnął. Usiadł obok Adama - To jeszcze nie znaczy, że ci nie ufam. Po prostu... nie jest to coś, czym lubię się chwalić.
- Też nie lubię o tym mówić. Mimo tego, tobie powiedziałem.
- Wiem i przepraszam. Możesz być pewien, że ci ufam. Naprawdę. A teraz się kładź. Lekarz kazał mi upililnować, byś jeszcze conajmniej tydzień nie wyłaził z łóżka.
- Chce już wrócić do pracy.
- To, że czujesz się trochę lepiej, jeszcze nie oznacza, że możesz wrócić, ok? A teraz powiedź mi wreszcie, co zjesz na śniadanie.

- Powiesz mi, kim był ten facet, który do ciebie przyszedł? - spytał Adam, gdy już razem z Tommym zjedli śniadanie i blondyn wcisnął mu leki.
- Mój były chłopak.
- Czemu z nim zerwałeś?
Tommy w końcu położył się obok Adama. Zastanowił się dłużej, po czym w końcu się odezwał.
- Wiesz... myślę, że po prostu się wypaliło. Na początku było okey, a potem zaczeło się psuć. Zerwaliśmy w zeszłym tygodniu. Tego dnia zrobił mi porządną awanturę. Sądził, że go zdradzam. Nie miałem ochoty się z nim kłócić. Właśnie wtedy stwierdziłem, że powinniśmy zrobić sobie przerwę.
- Coraz częściej mam wrażenie, że związki homoseksualne nie mają szans, żeby przetrwać. - stwierdził nagle Adam.
- Nie myśl o tym w ten sposób. Gwarantuje ci, że gdy trafisz na te odpowiednią osobę, całkiem zapomnisz o wszystkich wcześniejszych epizotach.
- Naprawdę go zdradzałeś?
- Chyba żartujesz. To po prostu był czas, gdy ktoś zauważył mnie i ciebie w kawiarni, potem odwoziłem cię do domu... no i mu odbiło.
- Czekaj, zerwałeś z nim przeze mnie?!
- Tego nie powiedziałem. Zawsze był za bardzo zazdrosny. A ja po prostu chciałem ci pomóc.
- Dlaczego tak bardzo ci zależy, żeby mi pomóc?
- Bo widzę w tobie siebie. Dokładnie rok temu byłem w podobnej sytuacji, co ty.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz