8

133 13 2
                                    

Następnego dnia Adam nie pojawił się w pracy. Właściciel restauracji to zrozumiał, ponieważ Adam wczoraj wyglądał jeszcze gorzej, niż te parę dni temu. Tommy'ego jednak to zmartwiło. Próbował się do niego dodzwonić, jednak nie było wcale z nim kontaktu. Zaczął zastanawiać się, czy uda mu się w jakiś sposób teraz go znaleźć, skoro przeprowadził się nie wiadomo gdzie i nie odbiera telefonu. A chciał go znaleźć, by dowiedzieć się wreszcie, co jest u niego nie tak i żeby mu pomóc, jeśli tej pomocy potrzebuje.

Adam tymczasem chodził po mieście, zastanawiając się, gdzie mógłby spędzić noc. Ostatnia spędzona na zewnątrz była już zdecydowanie zbyt zimna, by dalej to znosił.
Postanowił nie iść dziś do pracy ze względu na to, że i tak nie mógłby zaśpiewać. Ledwo mówił, co już ostatecznie dawały mu znak, że naprawdę się rozchorował. Chciałby teraz tylko się położyć do wygodnego, ciepłego łóżka i wstać dopiero, gdy poczuje się lepiej. Niestety, nie miał takiej możliwości. W końcu wybrał ostateczne wyjście - spanie na klatce schodowej jednego z bloków mieszkalnych. Udało mu się jakimś cudem wejść do jednego, po jakieś osobie, która właśnie wracała do domu. Najciszej jak mógł dostał się na ostatnie piętro. Tu były drzwi prowadzące do tylko jednego mieszkania. Adam zaszył się w największym kącie, i tak zamierzał przetrwać te noc.
Nie bardzo chciał tu zasypiać. W końcu w każdej chwili ktoś mógłby go przyłapać. Zmęczenie oraz wysoka gorączka szybko jednak dały mu się we znaki, i już po kilku minutach zasnął.

Tommy zrezygnował ze szukania dzisiaj Adama. Zdał sobie sprawę, że nie odnajdzie go od tak w takim dużym mieście. Po pracy wracał więc od razu do domu. Próbował się jeszcze dodzwonić do Adama, wchodząc po schodach na ostatnie piętro budynku. Chyba już zawsze będzie narzekał na to, że nie ma tutaj windy.
Adam ciągle nie odbierał, więc ostatecznie odłożył telefon. Zdał sobie sprawę, że już późno, i zapewne Lambert już śpi.
Wyciągał już klucze z kieszeni kurtki, gdy w drugim koncie zauważył coś dziwnego. A raczej kogoś. Niepewnie podszedł, wyciągając już telefon, by zadzwonić na policję. Domyślał się, że to jakiś bezdomny. Zdziwił się jednak, kiedy podszedł jeszcze bliżej, i w osobie, którą przed chwilą wziął za bezdomnego rozpoznał Adama. Schował znowu telefon do kieszeni, i spróbował obudzić śpiącego chłopaka. Ten jednak coś tylko wymamrotał pod nosem, nawet nie otwierając oczu.
Tommy przyłożył dłoń do jego czoła, wyczuwając, że ma wysoką gorączkę.
- Co ty tu robisz? - mruknął, zdając sobie jednak sprawę z tego, że nie usłyszy odpowiedzi. Zabrał rzeczy Adama, i od razu ruszył w kierunku swojego mieszkania. Otworzył drzwi, i zostawił w przedpokoju plecak, z którym najprawdopodobniej Adam tu przyszedł. Po chwili wrócił do śpiącego chłopaka.
- Adam, obudź się. - potrząsnął nim lekko. Lambert otworzył oczy, jednak po chwili ponownie je zamknął, poirytowany rażącym światłem.
- Tommy? - spytał. Miał wrażenie, że mu się to śni.
- Tak, to ja. Wstawaj. Co ty tutaj robisz? - Tommy natychmiast się wyprostował, i wyciągnął rękę w kierunku Adama, by pomóc mu wstać z zimnej podłogi, na której siedział.
- Mogę ci to wytłumaczyć. - stwierdził, jednak Tommy nie chciał teraz go słuchać. Uciszył go jednym gestem, po czym zaczekał, aż się podniesie, i razem z nim wszedł do swojego mieszkania.
- Proponuje, byś najpierw wziął ciepły prysznic i trochę się ogrzał. Zrobię ci herbatę i za chwile wszystko mi wytłumaczysz. - blondyn pokazał Adamowi, gdzie jest łazienka. Adam wziął swój plecak, po czym ruszył w kierunku pomieszczenia. W normalnych okolicznościach teraz chciałby zniknąć. Tymczasem jednak cieszył się z przypadku, że trafił akurat prawie pod drzwi Tommy'ego. Nie miał już siły ani ochoty na to, by próbować poradzić sobie całkiem samemu.

W czasie, w którym Adam był w łazience, Tommy wstawił wodę na herbatę i po krótkim zastanowieniu, przygotował mu pościel w pokoju, w którym wcześniej mieszkał jego współlokator. Wiedział, że już dzisiaj go nie wypuści. Do tego wydawało mu się, że Adam nie bez powodu chciał spać na klatce schodowej. Zastanawiał się tylko, dlaczego nie powiedział mu wcześniej, że ma aż takie problemy.
Gdy usłyszał, że woda się gotuje, od razu ruszył w kierunku kuchni. Zalał herbatę, i już po krótkiej chwili usłyszał kroki Adama.
- Jesteś głodny? - spytał jeszcze, jednak Adam od razu pokręcił głową. Nie jadł już od kilku dni, więc nawet nie czuł głodu. Z resztą, nie byłby w stanie nic teraz przełknąć.
Blondyn podał mu kubek, w którym znajdowała się herbata i wskazał mu miejsce przy stole. Adam niepewnie usiadł, a po chwili Tommy usiadł naprzeciwko niego.
- Możesz mi teraz wytłumaczyć, dlaczego tu spałeś? - spytał, jednak Adam długo nie odpowiadał, wpatrzony w kubek, w którym znajdował się ciepły napój. - Cholera, Adam, możesz mi powiedzieć wszystko, zrozum to wreszcie.
- Ja... powinienem już iść. - wstał, jednak Tommy po chwili zrobił to samo i stanął w drzwiach.
- Nigdzie nie pójdziesz, dopóki nie dowiem się, o co chodzi. Siadaj.
Adam niechętnie go posłuchał. Nie mówił jednak nic. Nie wiedział, jak ma wyjaśnić Tommy'emu całą tą chorą sytuacje.
- Chce ci pomóc. - usłyszał znowu głos blondyna, który ponownie usiadł naprzeciwko niego.
- Nie potrzebuje tw...
- Oczywiście, że potrzebujesz! - przerwał mu, już lekko zirytowany - Jeśli chcesz, to porozmawiamy jutro. Myślę, że powinieneś się już położyć. Jesteś okropnie blady.
Adam tylko kiwnął głową. Chciał już wyjść z domu blondyna i jak najszybciej wynieść się z tego budynku, nawet jeśli zaraz będzie musiał spać pod gołym niebem.
Wstał i od razu ruszył w kierunku drzwi, biorąc ze sobą swój plecak. Tommy szybko go zatrzymał chwytając za nadgarstek.
- Dokąd się wybierasz? - spytał, jednak nie czekał na odpowiedź. Od razu pociągnął Adama w kierunku drzwi do jednego z pokojów. - Dzisiaj śpisz u mnie.
- Ale...
- Żadnego ale, jest już późno. Do tego jesteś na tyle nieodpowiedzialny, że jesteś chory i postanowiłeś spać sobie na klatce schodowej. Muszę przypilnować, żebyś chociaż dzisiaj miał normalne łóżko.
- Tommy... nie musisz...
- Chce. Przestań ze mną dyskutować i kładź się spać. Dobranoc.
Tommy już chciał odejść do swojego pokoju, jednak Adam go zatrzymał. Sam nie wiedział czemu, ale przyciągnął go lekko do siebie i przytulił.
- Dziękuje. - wyszeptał do ucha blondyna, który po słowach Adama automatycznie się uśmiechnął.
- Porozmawiamy jutro. A teraz idź spać. Jeśli jutro będziesz czuł się gorzej, to zabiorę cię do lekarza. Widzę, że sam tam nie pójdziesz.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz