26

97 8 3
                                    

Gdy Tommy wrócił do domu, w mieszkaniu panowała kompletna cisza. Było również ciemno, co od razu ukazało u Tommy'ego szczęście, że Adamowi udało się zasnąć. Po cichu ruszył do jego pokoju. Zastał go w łóżku, ze słuchawkami w uszach. Podszedł i początkowo chciał przykryć go kołdrą, a następnie wyciągnąć z jego uszu słuchawki. Adam jednak gwałtownie otworzył oczy.
- Nie śpisz, skarbie? - spytał, przykrywając go jednak ciepłą kołdrą. Usiadł obok niego. Młodszy z nich wyciągnął sluchawki z uszu.
- Był tutaj, dobijał się jeszcze pół godziny temu. - mruknął tylko w odpowiedzi. Nie mógł zasnąć, spróbował więc tylko oderwać się od rzeczywistości. Tommy przejrzał mu się. Dopiero teraz zauważył jego zełzawione oczy. Dotarło do niego, że Adam naprawdę się boi.
- Dzwonię do twojej matki. Musisz wrócić do San Diego.
- Nie! - Adam gwałtownie usiadł. Chciał przytulić się do blondyna, jednak ten pierwszy raz odkąd się znali go odtrącił.
- Przecież ty się wykończysz.
- Bez ciebie również. - Adam zmusił go, by spojrzał mu w oczy. Spojrzenie Tommy'ego od razu złagodniało. Przyciągnął Adama do delikatnego pocałunku.
- Ogarnę się i do ciebie wracam. Przyniosę ci coś przeciwbólowego. Widzę, że jeszcze cię boli.
Adam tylko kiwnął głową. Położył się i postanowił poczekać na Tommy'ego.
Blondyn znowu pojawił sie w pokoju po dziesięciu minutach. Podał Adamowi tabletkę i szklankę wody, a Adam od razu ją połknął z nadzieją, że te leki przeciwbólowe cokolwiek dadzą.
Ból nie był jednak teraz jego największym problemem. Już po chwili leżał w łóżku razem z blondynem, jednak oboje nie mogli zasnąć. Tommy zastanawiał się, czy naprawdę nie będzie najlepiej, jeśli odeśle Adama do San Diego. Wcale nie musieliby wtedy ze sobą zrywać, jednak ich związek wyglądałby zupełnie inaczej. Zdawał sobie jednak już teraz sprawę z tego, że Adam nie zgodzi się tak łatwo na wyjazd z Nowego Jorku.
Przytulając się do Tommy'ego od razu czuł się bezpieczniej. Doszło do niego, że mogłoby być już tak zawsze. Właśnie dlatego u niego nie było opcji, by wyjechał do San Diego.
- Jutro już cię nie zostawię, pojedziemy do pracy razem. - obiecał Tommy, przerywając ciszę.
- Przepraszam. Za bardzo czasami panikuje. - stwierdził nagle Adam. Doszło do niego, że może przesadzać, ale naprawdę bał się jego byłego chłopaka. Do tego policja wiedziała już o wszystkim, jednak nie mogli mu dużo zrobić. Kilka SMSów z groźbami mogło być co najwyżej podstawą do zakazu zbliżania się. A Adam wiedział, że i tak ten zakaz był łamał.
- Myślę, że powinniśmy zrobić na jakiś czas przerwę i wyjechać gdzieś, co ty na to? Myślę, że twoja rodzina by się ucieszyła, gdy cię zobaczą.
- Yhym... a potem zadzwonisz, że mam nie wracać. Nawet o tym nie myśl.
- Mogę pojechać z tobą.
- Nie mielibyśmy za bardzo gdzie się zatrzymać... w domu teraz nie ma zbyt miłej atmosfery z tego, co mówił Neil.
- Przestań szukać wymówki. Oboje potrzebujemy odpoczynku. Mogę porozmawiać z szefem, by dał nam parę dni wolnego.
- Jak chcesz. - Adam w końcu wzruszył ramionami.
- Czyżbyś bał się przedstawić mnie rodzicom? - usłyszał rozbawienie Tommy'ego, więc lekko uderzył go w ramię.
- Nie! Po prostu wiem, że tata nie przyjmie tego za dobrze.
- Nie musisz im mnie przedstawiać jako swojego chłopaka. Daj im narazie ochłonąć.
- Mówiłem ci już kiedyś, że jesteś najlepszy? - spytał Adam, przytulając się mocniej do ciała Tommy'ego.
- Chyba jeszcze nie, ale miło to słyszeć.
- Kocham cię. - wyznał Adam, podnosząc się lekko i całując blondyna, który tylko uśmiechnął się podczas tego krotkiego pocałunku.
- Ja ciebie też. - odpowiedział po chwili, wpatrując się w niebieskie oczy swojego partnera. Dopiero teraz zobaczył w nich spokój, a nie przerażenie, jak dosłownie chwile temu. I już wiedział, że nie może odesłać go do San Diego i zostawić samego. Przez ten czas, gdy mieszkają razem, za bardzo już zdążyli się do siebie przyzwyczaić.

Następnego dnia Tommy nie chciał budzić śpiącego chłopaka. Nawet, jeśli zdawał sobie sprawę z tego, że powinni pójść zrobić jakieś zakupy, inaczej zostanie im zamawianie jedzenia lub nie jedzenie niczego cały dzień. Co prawda mógłby pójść sam, jednak Adam mógłby w tym czasie się obudzić, a Tommy nie ukrywał, że boi się o stan psychiczny swojego chłopaka. Jedyne, co w tej chwili przychodziło mu do głowy, to sądowy zakaz zbliżania się do nich oboje. Jednak równocześnie zdawał sobie sprawę, że nawet to nie do końca uspokoi Adama. Chyba ten, którego się obawia musiałby umrzeć, by nastolatek w końcu się uspokoił.
Tommy w tej chwili nie chciał myśleć o tej sytuacji. Cieszył się, że Adam śpi, bo jeszcze nad ranem, gdy ten przypadowo go obudził, widział, że nadal odczuwa ból gojącej się rany. Sam nawet specjanie wstawał z łożka, by przenieść mu leki przeciwbólowe, ponieważ sam Adam upierał się, że nic mu nie jest.
Usłyszał dźwięk swojego telefonu, więc szybko po niego sięgnął, by nie obudził on śpiącego chłopaka. Na ekranie zauważył numer brata Adam. Kiedyś Tommy zabrał ten numer z telefonu Adama, by móc kontaktować się z kimkolwiek z rodziny swojego chłopaka. Zadzwonił do niego, gdy Adam wylądował w szpitalu, jednak nie poinformował o tym młodszego. Neil sam obiecał, że nic nie powie Adamowi o tym, że wie. A przynajmniej miał informacje
o stanie zdrowia swojego brata.
Tommy odebrał telefon, wychodząc równocześnie z pokoju, w którym spał Adam. Do tej pory leżał obok niego, jednak teraz nie chciał rozmawiać przy nim.
- Halo? - ruszył do kuchni. Postanowił zrobić chociaż kawę i znaleźć cokolwiek jadalnego w lodówce.
- Część, jak tam Adam?
- Teraz śpi. Ciągle go boli ta rana, w nocy musiał brać leki przeciwbólowe. - wstawił wodę, by zrobić kawę - Myślę, że mu przejdzie za parę dni. Poza tym, nic poważnego mu nie jest.
- Wyjaśnisz mi kiedyś, co dokładnie się stało?
- Nic takiego. Napadli go po prostu, ale jak zauważyli, że nic nie ma, to trochę go poturbowali i poszli.
- Coś nie chce mi się wierzyć, w twoją wersję zdarzeń. Ale niech ci będzie.
- Ogólnie to myślę, że potrzebuje troche odpoczynku. Myślisz, że mielibyśmy gdzie się zatrzymać w San Diego? Adam uparł się, że nie pojedzie sam.
- Mama wróciła już do domu, za to tata się wyniósł, więc myślę, że bez problemu zatrzymacie się u nas.
- Nie wiem, czy Adam bedzie chciał wracać do domu. Nawet na parę dni.
- Pogadaj z nim.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz