38

100 8 1
                                    

Tommy musiał przyznać, że bał się zostawiać go samego w domu. Nie mógł już jednak dłużej nadużywać tego, że szef był wyrozumiały dla nich obu. W końcu by ich zwolnił. Kiedy schodził po schodach spotkał sąsiadkę. Wtedy wpadł na pomysł, by poprosić kobietę, by zajrzała do Adama przynajmniej raz.
- A co on, dzieciak? - usłyszał pytanie starszej sąsiadki. Zawsze wiedział, że nie jest to najmilsza osoba, jaka tu mieszka. Zdawał sobie jednak sprawę, że jej częste złośliwe uwagi ukrywały to, że zawsze chce pomagać sąsiadom. Nieraz już zostawała z dziećmi innych sąsiadów, więc nie powinno jej sprawić problemu zajrzenie do Adama chociaż raz.
- Po prostu złapał jakiegoś wirusa i ciągle wymiotuje. - skłamał - Boje się zostawić go samego.
- Jak poważnie jest chory?
- Jak tylko coś zje to wymiotuje. Jak wychodziłem, leżał już w łóżku, ale pewnie nie będzie spał.
- Dobrze, zajrzę do niego później. - kobieta ostatecznie się zgodziła. Wzięła od Tommy'ego klucz, na wypadek gdyby Adam naprawdę spał. Tommy miał iść już do pracy, gdy kobieta jeszcze raz go zatrzymała.
- Mogę wiedzieć, czemu jeszcze nie zabrałeś go do lekarza?
- Wczoraj dopiero wróciliśmy... Ponadto, on sam nie chce słyszeć o żadnej wizycie lekarza. Twierdzi, że mu przejdzie.
- I ty tak na spokojnie to przyjmujesz?
- Obiecuje pani, że jeśli do jutra mu nie przejdzie, zabiorę go do lekarza.

Adam leżał w łóżku cały czas od momentu wyjścia Tommy'ego z domu. Nie spał, jednak nie miał siły ani ochoty ruszać się z łóżka. Coraz bardziej zdawało mu się, że Tommy jednak ma rację z tym psychologiem. Jeśli oczywiście miałoby to mu pomóc chociaż trochę. Leżąc tak, usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Od razu spojrzał na zegarek, zastanawiając się, czy Tommy powinien już wrócić. Szybko jednak się okazało, że to nie Tommy. Spojrzał w kierunku drzwi, w których właśnie stanęła sąsiadka.
- Dzień dobry. - mruknął, od razu podnosząc się do pozycji siedzącej. Nie zamierzał udawać, że nie dziwi go wizyta tej kobiety - Coś się stało...?
- Słyszałam, że źle się czujesz. Tommy prosił mnie, bym do ciebie zajrzała.
- Nie czuje się najgorzej, nie musiała się pani do mnie fatygować. - próbował uprzejmie zwrócić się do kobiety, chociaż teraz naprawdę chciał być sam. Nie dziwił się Tommy'emu, że bał się zostawić go samego, co nie zmieniało faktu, że wolałby, by nikt tu nie przychodził i o nic nie pytał.
- Nie wyglądasz najlepiej, jesteś pewien, że wszystko jest w porządku?
- Tak. Tommy pewnie już pani powiedział, że złapałem jakiegoś wirusa. Ale już lepiej, naprawdę.

Kobieta nie odpuściła tak łatwo. Niby wyszła, jednak wróciła po niecałej godzinie, by znowu sprawdzić, jak czuje się Adam. Wcisneła mu herbatę i próbowała jakoś namówić, by cokolwiek zjadł.
Adam chyba jeszcze nigdy nie poczuł takiej ulgi, gdy usłyszał, że do domu wrócił Tommy. Słyszał, że blondyn od razu kieruje się do jego pokoju.
- Nie śpisz? - spytał, zaglądając do pokoju.
- Twój szpieg mi nie dał. - odpowiedział Adam, co lekko rozbawiło Tommy'ego.
- Jeśli będzie trzeba, jutro ja z tobą zostanę. - od razu skierował się do łóżka chłopaka. Zdjął tylko bluzę, po czym położył się obok niego.
- Nie potrzebuje niani. To kochane, że się o mnie martwisz, ale potrzebuje trochę czasu w samotności, żeby pomyśleć.
- Im więcej myślisz, tym z tobą gorzej. - zauważył Tommy, a Adam tylko pokręcił głową.
- Czasami dobrze jest się wypłakać, wiesz?
- Przecież nie zabraniam ci płakać. - Tommy spojrzał w oczy swojego chłopaka.
- Gdybyś nie nasłał na mnie sąsiadki, zapewne bym sobie popłakał, a potem poszedł spać.
Nie zamierzał teraz ukrywać, że nie chce pokazywać za bardzo swoich uczuć innym ludziom. A Tommy'ego nie chciał ranić jeszcze bardziej. Miał nadzieje, że blondyn w końcu pomyśli, że już mu się poprawia. Musiał się tylko przełamać i zgodzić się przynajmniej na pocałunki, a wtedy już na pewno Tommy pomyśli, że wszystko jest z nim okey.
- Możesz sobie popłakać teraz. Ja idę teraz pod prysznic, zaraz wracam. - pocałował szybko jego policzek, po czym ruszył do drzwi.
Adam postanowił na niego poczekać. Wiedział, że i tak nie zaśnie, dopóki blondyn nie przyjdzie.

Obudził się w środku nocy. W łóżku był sam, chociaż zasypiał przy Tommym. W pokoju było całkowicie ciemno. Rozejrzał się, jednak nie zauważył wokół siebie ani śladu blondyna.
- Tommy? - odezwał się, jednak odpowiedziała mu cisza. Podniósł się z łóżka, po czym ruszył w kierunku, w którym powinny znajdować się drzwi. Gdy do nich dotarł, spróbował je otworzyć. Były zamknięte. Spanikowany znowu rozejrzał się dookoła, jednak w pokoju było na tyle ciemno, że nie dostrzegał nic. Usłyszał dźwięk otwieranego zamka. Odsunął się od drzwi z myślą, że wraca do niego Tommy. W drzwiach zobaczył jednak ostatnią osobę, którą w tej chwili chciałby zobaczyć. Byłego chłopaka Tommy'ego. Chłopak zbliżał się w jego kierunku ze swoim niepokojącym uśmiechem, który Adam już znał bardzo dobrze. Lambert zaczął się cofać, jednak szybko natrafił na ścianę.
- Myślałeś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?

Obudził się dokładnie w momencie, gdy Tommy ocierał łzy z jego policzka.
- Co się stało, skarbie? - spytał Tommy, przytulając do siebie chłopaka, który dalej trząsł się ze strachu.
- Nic... to...
- To tylko zły sen. - przerwał mu Tommy. Zdał sobie sprawę, że Adam pierwszy raz miał koszmary, kiedy spali razem. Adam podniósł się do pozycji siedzącej, przy okazji wyplątując się z uścisku Tommy'ego. Blondyn zaraz poszedł w jego ślady.
- Co ci się śniło?
- Nie chce o tym mówić. Muszę... daj mi chwilę. - Adam chciał podnieść się z łóżka, jednak Tommy go zatrzymał.
- Co się dzieje?
- Beznadziejnie się czuje.
- Znowu?
- Tommy...
- Powiedz mi, co ci się śniło.
Adam wstał z łóżka, nie zwracając już uwagi na to, co mówi do niego jego chłopak. Ruszył w kierunku łazienki. Znowu poczuł mdłości, jednak nie miał już nawet czym wymiotować. Ratliff ruszył za nim.
- Kochanie...
- Nic nie mów. - Adam chciał zamknąć drzwi. Nie chciał, by Tommy patrzył na niego, kiedy jest w takim stanie. Tommy jednak w porę zablokował drzwi, po czym wszedł do łazienki. Zrobił to akurat w momencie, gdy Adam poczuł jeszcze większe mdłości. Już teraz wiedział, że zwymiotuje.
- Wyjdź. - mruknął słabo w stronę Tommy'ego, jednak ten nie zamierzał tego robić.

15 minut później oboje siedzieli w kuchni. Tommy właśnie robił herbatę. Wiedział, że oboje już dzisiaj nie zasną.
- Może zrobie ci cokolwiek do jedzenia? - spytał Tommy, jednak Adam od razu pokręcił głową.
- A może pójdziemy do lekarza? To może być coś poważnego.
- Przestań. Oboje dobrze wiemy, co jest przyczyną mojego samopoczucia.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz