20

100 11 1
                                    

- Możesz mi powiedzieć, co ty do cholery wyprawiasz?! - usłyszał za plecami głos Tommy'ego, gdy już sięgał do klamki. Głos ten sprawił, że całkowicie zamarł. Nie otworzył drzwi i nie wyszedł, ale rownież nie odwrócił się, by spojrzeć na stojącego za jego plecami blondyna, który aktualnie dziękował samemu sobie, że postanowił raz jeszcze zajrzeć do Adama. Inaczej nie zdołałby go zatrzymać, lub przynajmniej się z nim pożegnać.
- Chciałeś mnie zostawić? - spytał ostrożnie, co wywołało popłynięcie po policzku Adama łzy, którą wcześniej tak bardzo próbował powstrzymać.
- Przepraszam. Ja... myślę, że tak będzie lepiej. - starał się, by jego głos się nie załamał. Nacisnął klamkę i pchnął drzwi.
- Czy ty możesz do cholery chociaż raz pomyśleć, co będzie lepsze dla mnie?! - Tommy nie opanował krzyku, który zapewnie usłyszeli wszyscy sąsiedzi. Adam już widział ile osób spojrzy, gdy bedzie schodził po schodach...
- Adam, proszę. - Tommy wyszedł za nim na klatkę schodową, nie zwracając uwagi, że Adam wygląda, jakby go nie słuchał i nawet na moment się nie zatrzyma.
- Kocham cię, idioto! - krzyknął jeszcze za nim, domyślając się jednak, że niewiele to zmieni. Usiadł przy ścianie i schował twarz w dłoniach. To była chwila, gdy nie próbował zatrzymywać łez. Po krótkiej chwili usłyszał kroki obok siebie.
Adam nie mógł tak po prostu pójść po tym, co wykrzyczał Tommy. W końcu sam zdawał sobie sprawę z tego, że coś do niego czuje. Usiadł teraz obok niego.
- Tommy... - zaczął, jednak blondyn siedzący obok niego nie zamierzał dać mu dokończyć.
- Co ty sobie do cholery myślisz?! Że od tak możesz uciec i mnie zostawić?!
- Nie krzycz. Wszyscy sąsiedzi cię słyszą. Porozmawiajmy, proszę...
Wstał z ziemi i pociągnął za sobą blondyna, który od razu się podniósł, po czym ruszył z Adamem w kierunku drzwi do mieszkania, odprowadzony wzrokiem sąsiadki z poprzedniego piętra, która słysząc krzyki od razu musiała dowiedzieć się, co się znowu stało.

- Powinienem się do ciebie nie odzywać. - stwierdził Tommy, gdy Adam już zostawił rzeczy w swoim pokoju i wrócił do pokoju blondyna, w którym go zostawił.
- Przepraszam.
- Co mi da twoje przepraszam? - spojrzał na młodszego chłopaka, który właśnie usiadł obok niego. - Naprawdę się bałem, że mnie zostawisz. Co ty sobie myślałeś?
Adam nie odpowiedział na pytanie. Przytulił tylko blondyna, który dopiero zdołał się uspokoić. Tommy początkowo chciał się odsunąć, jednak zbyt dobrze czuł się w ramionach Adama. Przytulił się do niego, wdychając jego przyjemny zapach.
- Naprawdę cię kocham. - odezwał się Tommy po dłuższej chwili. Bał się mu to mówić, jednak teraz czuł, że musi. Chciał zatrzymać go przy sobie. Nawet, jeśli było to bardzo egoistyczne.
- Ja ciebie też. - przyznał Adam. Czuł, że może tego kiedyś żałować. Ale chciał wierzyć, że szczęście z tego, że jest z ukochanym chłopakiem zagłuszy wszystkie późniejsze konsekwencję.
- W takim razie dlaczego chciałeś uciec...?
- Bo się boje. - wyznał, jednak nie powiedział do końca, czego się obawia. Nie chciał, by Tommy wiedział. Postanowił, że te SMSy zostawi tylko i wyłącznie dla siebie.
- Czego się boisz? Zaangażowania?
- Nie... nie ważne. Już nie ważne. - nie chciał się od niego odsunąć.
Tommy jednak odsunał się i popchnął Adama na łóżko. Położył się obok niego.
- Jestem zmeczony, ale boje się, że jak zasnę, to uciekniesz. - przyznał Tommy, przytulając się ponownie do Adama.
- Jeszcze raz cię przepraszam... idz spać. Pójdę pod prysznic i za chwilę do ciebie dołączę.
- Nie zasnę, dopóki do mnie nie wrócisz. - stwierdził Tommy.
- W takim razie chodź ze mną. - zaproponował Adam.
- Proponujesz mi wspólny prysznic? - usłyszał rozbawienie Tommy'ego, jednak wstał z łóżka razem z nim.
- Czemu nie?
- Jeśli chcesz się wykąpać, to nie jest to najlepszy pomysł. Ale za późno, by propozycję odwołać. Czekam w łazience. - Tommy od razu wyszedł z pokoju i ruszył do łazienki. Adam tylko się zaśmiał, po czym ruszył po swoje rzeczy do pokoju, a następnie do łazienki, gdzie zastał Tommy'ego, który czekał juz na niego pod prysznicem.

- Idziemy spać. - odezwał się Adam między pocałunkami, jakimi obdarzał go Tommy w drodze do pokoju Tommy'ego.
- Chyba żartujesz. - zaśmiał się Tommy, na oślep otwierając drzwi do pokoju. Wciąż nie odrywał się od ust ukochanego chłopaka.
- Mówię poważnie, Tommy. Muszę czasami pilnować, byś sie wyspał.
- Dzisiaj i tak się nie wyśpię. - stwierdził, ciągnąc za sobą chłopaka na łóżko.
- Nie powiedzieliśmy sobie nawet, kim dla siebie jesteśmy. - zauważył Adam, ktory akurat leżał pod blondynem, zajętym zdejmowaniem z jego bioder miękkiego ręcznika. Dopiero wyszli spod prysznica, a Tommy stwierdził, że ubrania nie będą im narazie potrzebne.
- Trzeba to wyraźnie powiedzieć? Ja kocham ciebie, a ty podobno kochasz mnie. Na tym można oprzeć związek. - stwierdził Tommy, całując Adama po raz kolejny. Jeszcze parę dni temu zarzekał się, że nie chce się z nikim wiązać. Miał jednak wrażenie, że sypianie ze sobą bez zobowiązań to najgorszy pomysł, jaki przyszedł mu do głowy. Potrzebują zobowiązań, inaczej któryś z nich oszaleje. Albo któryś ucieknie bez słowa pożegnania.
- W takim razie pora spać, mój chłopaku. - lekko go z siebie zepchnął i przykrył ich oboje kołdrą.
- Adam, no...
- Bez dyskusji, nie mam już siły. Jest późno w nocy. - Adam zamknął oczy, po chwili czując przytulające się do niego ciało.
- Dobranoc. - mruknął blondyn, zamykając oczy. Adam już po chwili miał wrażenie, że chłopak zasnął. Leżał w jego ramionach, mając jednak pewne wrażenie, że on tak szybko nie zaśnie.
W końcu po kilku minutach spróbował wyplątać się z otaczających go ramion. W odpowiedzi otrzymał tylko silniejszy uścisk.
- Uciekasz.
- Idę tylko się napić, kochanie. I ewentualnie ubrać, bo mi zimno. - zaśmiał się, a Tommy bardzo niechętnie go puścił.
- Jeśli nie będziesz tu za 5 minut znowu, to pójdę cię szukać. Lepiej dla ciebie, bym nie znalazł cię poza mieszkaniem.
- Nie zamierzam uciekać. Śpij. - pocałował go w czoło, po czym wstał z łóżka. Tak jak mówił Tommy'emu, ubrał się, po czym ruszył do kuchni po szklankę wody. Ze swojego pokoju wziął również telefon. Nie lubił na zbyt długo rozstawać się z tym urządzeniem.
Sprawdził wiadomości jeszcze w kuchni. Obawiał się, że dostał kolejną wiadomość z nieznanego numeru, a nie chciał, by Tommy zauważył coś nie tak w jego wyrazie twarzy.
Tak jak myślał, była kolejna wiadomość. Nadawca ostrzegał go przed tym, co może się stać, jeśli nie zostawi Tommy'ego w spokoju. Coś jednak sprawiło, że Adam nie wystraszył się gróźb anonimowego nadawcy. Jedyne, czego w tej chwili chciał, to wrócić do Tommy'ego, przytulić się i zasnąć. Nawet, jesli szczęście miało być chwilowe.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz