30

96 10 0
                                    

- Nie chce z nim rozmawiać. - stwierdził Adam, gdy jego ojciec zniknął już z domu. Z tego, co udało im się usłyszeć, zabierał po prostu swoje rzeczy. Tommy'emu nie podobało się za bardzo to, że muszą ukrywać swoją obecność. Wydawało mu się, że Adam troche boi się swojego ojca.
- Przestań, kiedyś będziesz musiał się z nim pogodzić.
- Nie będę musiał. Moja mama również nie chce z nim rozmawiać, więc i ja nie muszę utrzymywać z nim kontaktu.
- Kiedyś jeszcze zmienisz zdanie.

- Jak dobrze w końcu jest wyjść z domu nie owijając się kilkoma warstwami materiału. - stwierdził Adam, gdy razem z Tommym wyszli na spacer. Zamierzał cieszyć się przez parę dni tym słońcem. Nie widział opcji, by zostać tu na dłużej, bo to w Nowym Jorku chciał zamieszkać już na stałe, jednak Kalifornia zawsze będzie jednym z najlepszych według niego miejsc.
Złapał Tommy'ego za rękę. Stwierdził, że tu jego matka ich nie zobaczy - była już w domu i odpoczywała po pracy.
- Może w takim razie nie będziesz wracać?
- Znowu zaczynasz ten temat? Tommy, proszę cię... bardzo cię kocham. Nie wyobrażam sobie, by gdziekolwiek być bez ciebie.
- Ja ciebie również bardzo kocham, ale nie wydaje ci się, że musiny zacząć myśleć o tym, byś był bezpieczny?
- Po prostu skończ. Nie zostanę tu tylko dlatego, że... - nie dokończył ponieważ przerwał mu głos dochodzący zza jego pleców.
- Adam?
Młodszy od razu rozpoznał ten głos. Odwrócił się, momentalnie puszczając dłoń Ratliffa. Mimo tego, że nie chciał ukrywać związku, nie chciał też tłumaczyć wszystkim, że podczas miesiąca gdy go nie było, udało mu się znaleźć chłopaka.
- Myślałem, że cię więcej nie zobaczę, idioto! - stwierdziła niska brunetka, która szybko pojawiła się przy Adamie. Ściskała go tak, jakby nie widziała go co najmniej rok. Tommy przyglądał się tej scenie, a po chwili odchrząknął. Wtedy dziewczyna odsuneła się od Adama.
- Przedstawisz mi koleżankę? - spytał Tommy, zwracając uwagę na swojego chłopaka.
- Jasne. Tommy, to jest Alex, moja przyjaciółka. Alex, to Tommy. - przedstawił ich sobie, chociaż teraz najchętniej by się stąd oddalił. Jeśli ona wiedziała, że wrócił, to zaraz będą wiedzieć wszyscy, a wtedy już na pewno nie będzie miał tu spokoju.
- Więc to Tommy jest powodem twojego zniknięcia?
- Co? Nie! Poznałem Tommy'ego dopiero po swoim wyjeździe.
- Myślę, że wszyscy się ucieszą, jak im powiem, że cię widziałam. I to jeszcze z chłopakiem. Nikt mi chyba nie uwierzy.
- Nie musisz zaraz wszystkich informować, wróciłem tylko na kilka dni.
- I znowu nas zostawiasz? Mógłbyś chociaż się z nami spotkać i nam wszystko wyjaśnić. Niektórzy twierdzą, że dzwoniłeś do nich w nocy z prośbą o nocleg.
- Do ciebie również dzwoniłem. Nie odebrałaś. - zauważył Adam. Nie miał co do tego żalu, jednak i tak dziwnie się czuł z tym, że próbował uzyskać pomoc od przyjaciół i nie udało mu się.
Tommy stał z boku podczas tej rozmowy. Bał się wtrącić, cała ta sytuacja była dla niego krępująca.
- Przepraszam...
- Nie. Nic nie mów. Nie mam żalu. Ale i tak nie zostanę tutaj, postanowiłem zacząć swoje życie od nowa.
- W takim razie powodzenia. Mógłbyś jednak przemyśleć to, by się z nami spotkać. Wbrew wszystkiemu naprawdę za tobą tęsknimy. I bardzo chętnie lepiej poznamy twojego chłopaka.
- Nie mów nikomu, dobrze? Jeśli będę chciał, sam się z wami skontaktuje.
- Jak wolisz. Muszę już iść. Do zobaczenia. - złożyła szybki pocałunek na policzku Lamberta, po czym ruszyła w swoją stronę.

- Czemu nie chcesz się z nimi zobaczyć? - spytał Tommy, gdy wraz z Adamem już wieczorem leżeli w łóżku.
- Chce zostawić za sobą całą przeszłość. - stwierdził Adam. Prawda była również taka, że bał się spotkania z nimi. Sam do tej pory nie wiedział, jak wytłumaczyć im swoją ucieczkę do Nowego Jorku. Sam sobie do tej pory nie potrafił wyjaśnić, dlaczego to zrobił.
- Nie da się do końca zapomnieć o pewnym etapie swojego życia. Naprawdę cudownym etapie, Adam.
- Wiem, ale chce spróbować. Przy tobie jestem o wiele szczęśliwszy.
- Skoro tak twierdzisz... - Tommy wzruszył ramionami. Pochylił się w stronę Adama, po czym złożył na jego ustach krótki pocałunek. Na tym matka Adama nie mogła ich przyłapać - Dobranoc.
- Dobranoc, skarbie.

Dni w San Diego mijały im zdecydowanie zbyt szybko. Adam w końcu zdecydował się na spotkanie z przyjaciółmi. Myślał, że będzie niezręcznie, jednak tak nie było. Wyjaśnił im wszystko, a oni zrozumieli.
Nie był zbyt zadowolpny, gdy okazało się, że już muszą wracać. Nie mogli wziąć aż tak długiego urlopu w pracy, a czekała ich jeszcze długa podróż powrotna. Gdy siedzieli już w samochodzie i opuszczali miasto, oboje jednak lekko odetchneli z ulgą. Musieli przyznać jedno - o wiele lepiej mieszka im się we dwoje, niż z rodziną Lamberta.
Wieczorem zatrzymali się w jakimś hotelu. Adam już serdecznie dość miał tego samochodu. Tommy również, a młodszy z nich dodatkowo był zły na Tommy'ego, że nie pozwala mu prowadzić. Całą drogę to on prowadził, zawzięcie twierdząc, że Adam wpakowałby ich do rowu prędzej czy później.
- Nie bądź na mnie zły. - poprosił kolejny już raz Tommy, przesuwając się w stronę Lamberta, który leżał już na samej krawędzi łóżka, jak najdalej od Tommy'ego.
- Odsuń się, bo spadnę.
- Przestań. - Tommy przesunął się jeszcze bardziej, jednak Adam już nie miał gdzie się odsunąć.
- Przecież wiesz, że cię kocham. - blondyn przesunął nosem po jego szyi.
- Ale prowadzić mi nie dasz.
- Skończmy ten temat. - zażądał Tommy, składając delikatne pocałunki na szyi swojego chłopaka. Wiedział, że ten długo mu się nie oprze - Dawno nie byliśmy blisko przez ten wyjazd, a ty się na mnie złościsz.
- I będę się złościć. Dobranoc. - Adam odwrócił się do Tommy'ego plecami. Tommy westchnął, jednak nie zrezygnował. Zaczął składać delikatne pocałunki na karku młodszego. Adam przygryzł wargę, jednak nie odwrócił się i nie spojrzał na swojego chłopaka.
- Kochanie, bądź w końcu facetem i się mną zajmij. - wyszeptał mu Tommy do ucha. Dopiero w tym momencie Adam odwrócił się i gwałtownie pocałował blondyna, popychając go na plecy. Tommy uśmiechnął się poprzez ten pocałunek, czując jednocześnie jezyk Adama przyjeżdżający po jego wargach i starający się dostać do środka. Już teraz wiedział, że wygrał. Adamowi przeszła chociaż częściowo złość.
Gdy Adam oderwał w końcu usta od warg blondyna, przejechał ustami na jego policzek, a następnie szyje.
- Nikomu cię nie oddam. - stwierdził, między składanymi pocałunkami.
- Nie chce nikogo innego.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz