Tommy nigdy się tak nie martwił o swojego chłopaka. Pierwszy raz pozwolił mu iść na swoją terapię samemu i ten długo nie wracał. Minął już ponad miesiąc, gdy Adam chodził do tego psychoga i Tommy był pewien, że już mu się poprawia. Coraz częściej chodził uśmiechnięty, zdecydowanie wracała mu nowa energia. W nocy jednak dalej miał koszmary, które przynosiły niewygodne wspomnienia. Adam jednak dzisiaj uparł się, że chce iść sam. Twierdził, że spacer dobrze mu zrobi. Zwłaszcza, że ostatnio spędzał prawie cały swój czas w domu.
Usłyszał, że otwierają się drzwi i odetchnął z ulgą. Wiedział, że wrócił Adam. Od razu ruszył do drzwi, by trochę ochrzanić go za spóźnienie (i to sporę) i nie odbieranie telefonów, jednak zaniemówił od razu po zobaczeniu swojego chłopaka.
- Coś ty zrobił? - spytał, gdy w końcu odzyskał głos.
- Nie podoba ci się? - spytał Adam, odwiedzając kurtkę do szafy - Rozmawiałem z psychologiem i mówił mi, że dobrze jest zmienić coś w sobie, by ponownie się zaakceptować.
- Podoba mi się, ale... nie spodziewałem się. - stwierdził Tommy. Lambert postanowił przefarbować włosy, co wywołało u Tommy'ego mieszane uczucia. Podobały mu się te rude włosy, które w połączeniu z piegami dawały całkiem uroczy efekt. Teraz były one czarne i wciąż nieco za długie, chociaż już krótsze niż wcześniej.
- Mogłeś mi powiedzieć, że zamierzasz pójść do fryzjera.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę.
- Martwiłem się o ciebie.
- Przepraszam. - Adam wywrócił oczami, podchodząc do swojego chlopaka - Nie jestem już dzieckiem.
- Wiem o tym, ale...
- Wiem, że się dalej przejmujesz, ale obiecuje ci, że w ostatnim czasie naprawdę czuję się lepiej. - stwierdził Adam, przytulając się do swojego chłopaka, który od razu złagodniał i przyciągnął do siebie bliżej ukochanego.
- Mógłbym tak spędzić wieczność. - stwierdził Adam.
- Chciałbym, ale koniecznie musimy teraz coś zjeść. Chciałeś dzisiaj oglądać jakiś film, a do pracy też musimy potem zdążyć.Po pracy leżeli już razem w łóżku. Adam powoli zasypiał, a Tommy ciągle mu się przyglądał. Zwykle chodził spać później niż Adam, jednak ten zawsze chciał zasypiać przy nim. Nawet mimo tego, że koszmary powoli przestają go nachodzić, nie potrafił zasnąć samemu.
Gdy Tommy pomyślał, że chłopak zasnął, chciał opuścić łóżko. Poprawił tylko kołdrę, którą był przykryty jego chłopak, po czym chciał wstać z łóżka. Zatrzymał go uchwyt na jego nadgarstku.
- Nie śpisz? - zdziwił się Tommy. Siedział już na łóżku, więc i Adam po chwili podniósł się do pozycji siedzącej.
- Coś nie daję mi spokoju...
- Możesz mi o tym powiedzieć.
- Dzisiaj, gdy byłem u psychologa, powiedział mi, że nie mogę wiecznie uciekać od ciebie i twojego dotyku, bo w końcu mnie zostawisz. - mówiąc to Adam nie patrzył na Tommy'ego.
- Żartujesz? - Tommy w tej chwili był zły. Co prawda, wizyty pomagały, widział jednak, że w tej chwili jest to zdecydowanie przesada - Chyba mu nie uwierzyłeś?
- To znaczy... ja sam nie wiem. Wiem, że chcę mi pomóc, po co więc miałby kłamać?
- Adam... - zmusił go, by na niego spojrzał - Nigdy cię nie zostawię, słyszysz?
- Ja tylko... Chciałbym temu zapobiec, więc jeśli...
- Nie. Jeśli chodzi o bliższy kontakt fizyczny, poczekamy z tym do momentu, aż ty będziesz gotowy. Nie umiem cię skrzywdzić, a to właśnie byłoby wyrządzeniem ci krzywdy. Nie byłbyś z tym szczęśliwy.
- Ale...
- Koniec. Idź spać, dobranoc.
- Dasz mi chociaż buziaka na dobranoc?
- Po tym co mi powiedziałeś mam wrażenie, że chcesz tego pocałunku tylko dlatego, że się boisz.
- Sam go zaproponowałem, dlaczego więc mi odmawiasz?
- Bo najwyższa pora, byś poszedł spać. - popchnął chłopaka na poduszki i po chwili już leżał obok niego - Następnym razem pójdę na wizytę z tobą i pogadam sobie z tym twoim psychologiem.
- Nie musisz. - stwierdził Adam, przytulając się do swojego chłopaka.
Tommy narzucił kołdrę na ich obu.
- Dobranoc.Następnego dnia Adam obudził się szybciej. Nie miał ochoty wstawać z łóżka. Leżał tylko, wpatrując się w śpiącego Tommy'ego. Odgarnął włosy z jego twarzy i jeszcze chwile przyglądał się jego spokojnej twarzy, po czym pocałował jego policzek i chciał wstać z łóżka. Tommy jednak go zatrzymał.
- Dokąd się wybierasz? Zostań jeszcze ze mną. - pociągnął go znowu do pozycji leżącej, po czym przytulił się do niego, uniemożliwiając wstanie z łóżka.
- Chciałem zrobić nam śniadanie.
- Później. - mruknął tylko Tommy, wtulając się mocniej w ciepłe ciało Adama.
- Ale ty jesteś uparty, wiesz? - zaśmiał się Adam - I niezdecydowany. Wczoraj nie chciałeś mi dać buziaka na dobranoc, a dzisiaj już mnie nie chcesz wypuścić z łóżka.
- Nie marudź. - Tommy wywrócił oczami, po czym podniósł się lekko i w końcu złożył na jego ustach pocałunek. Był to pocałunek, na który oboje czekali tak dlugo i obojga ogarnęło po tym szczęście.
- A już myślałem, że się mnie brzydzisz. - zaistniał się Adam.
- Po prostu chciałem ci dać czas... ostatni raz jak próbowałem to się odsunąłeś.
- To było dawno. Powiem ci, że już czuje się o wiele lepiej. Nawet, jeśli czasami powiem lub zrobię coś głupiego.
- Mam nadzieje, że mnie znowu nie okłamujesz. A teraz pozwól, że to ja zrobię śniadanie. Tobie jeszcze się przyda odpoczynek. - Tommy pocałował szybko policzek swojego chłopaka po czym wstał z łóżka, zostawiając w nim Adama samego.Adam leżał w łóżku, wpatrując się w trzymane w dłoni pudełko z tabletkami, które przypisał mu psychiatra. Brał je od jakiegoś czasu, jednak ukrywał to przed Tommym i zaczynał mieć wyrzuty sumienia. Zastanawiał się nawet, czy po prostu ich nie wyrzucić, ale bał się, że wtedy powrócą koszmary i zaniast poczuć się lepiej, znowu cofnie się do stanu początkowego. A nie chciał tego. Mimo słów Tommy'ego, dalej bał się, że Tommy może w końcu stracić cierpliwość i go zostawić.
Schował pudełko w momencie, gdy usłyszał, że Tommy wraca do pokoju. Blondyn położył obok niego tace, na której stały kanapki i dwa kubki z kawą. Ich zwyczajem w ostatnim czasie stało się śniadanie w łóżku, przyzwyczaili się już do tego, że któryś z nich je robi i tu przynosi.
Adam od razu sięgnął po kawę, chcąc przywrócić się jakoś do życia. Nie miał ochoty jeść teraz śniadania, jednak Tommy nie zamierzał mu na to pozwalać. Starał się jeść każdy posiłek w towarzystwie Adama, by upewnić się, że ten w końcu o siebie dba.
- Pomyślałem, że nie możemy wiecznie siedzieć w domu. Co powiesz na to, byśmy poszli dzisiaj gdziekolwiek? Nawet na spacer.
- Wolałbym chyba zostać w łóżku. - stwierdził Adam.
- Pora wrócić do życia, kochanie.
CZYTASZ
Welcome Home
FanfictionKażde wydarzenie wpływa na to, kim jesteśmy, i gdzie właśnie się znajdujemy. Na to, jak postrzegamy życie. Jesteś gotowy, by się zderzyć z rzeczywistością?