25

95 9 1
                                    

- Spałeś chociaż trochę? - spytał Tommy, gdy rano już odebrali wypis Adama i razem zmierzali do samochodu.
- Coś koło godziny, gdy już udało mi się ubłagać pielęgniarkę o tabletkę przeciwbólową. Nie wiem, jak miałem spać z takim bólem.
- Jak wrócimy do domu, to od razu położysz się spać.
- A ty ze mną. Chcę się przytulić. - stwierdził Adam. Niepewnie chwycił go za rękę, bojąc się, że Tommy odrzuci jego dotyk. On jednak tego nie zrobił. Uśmiechnął się tylko.
- Oczywiście, nie widzę innej opcji. Zresztą sam mało spałem, muszę odespać.
- Pewnie przezemnie
Tommy lekko ściągnął dłoń Adama, po czym pokręcił głową.
- Nie. Miałem po prostu coś pilnego do załatwienia.
- Jasne...
- Nie rozmawiaj ze mną w ten sposób. Za chwile będziemy w domu i oboje odeśpimy.
- Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną cały dzień.
- Idę do pracy. - przypomniał mu Ratliff. Zanim Adam zdążył coś powiedzieć, dodał - Ty nie idziesz. Wczoraj rozmawiałem z właścicielem restauracji, masz parę dni wolnego.
- Przecież jestem w stanie śpiewać.
- Nawet nie dyskutuj. - wsiedli do samochodu. Młodszy dalej chciał walczyć o swoje, ale pomyslał, że porozmawia z Ratliffem później, gdy już oboje będą wyspani i w lepszych humorach.

Adam zaczynał czuć, że tabletki przeciwbólowe znowu przestają działać. Tommy spał, a on sam nie miał ochoty ruszać się z łóżka. A już na pewno nie miał ochoty łykać kolejnych tabletek. Spróbował jeszcze raz zasnąć, mocniej przytulając się do śpiącego blondyna.
- Próbujesz mnie udusić? - spytał Tommy zaspanym głosem. Adam od razu pokręcił głową.
- Przepraszam. - młodszy rozluźnił lekko uścisk.
- Coś się dzieję? - Tommy spojrzał na zegarek. Spali już około 4 godzin, co było już chyba wystarczające dla niego. Wolał jednak, by Adam porządnie się wyspał, więc postanowił zostać jeszcze w tym łóżku.
- Nie. Chodźmy jeszcze spać.
Tommy postanowił nie wnikać. Przytulił Adama i ponownie zamknął oczy. Czuł jednak, że Adam nie zasypia. Otworzył oczy i spojrzał na chłopaka, który dalej leżał z zamkniętymi oczami. Lekko przejechał palcami po opatrunku na jego prawym ramieniu.
- Chyba powinienem zmienić ci już ten opatrunek. - stwierdził, przypominając sobie słowa pielęgniarki.
- Nie. Nie dotykaj. - mruknął Adam, lekko się odsuwając.
- Nie denerwuj mnie. Przyniesę apteczkę, zaczekaj tutaj. - Tommy wstał z łóżka, po czym wyszedł z pokoju. Wrócił po kilku minutach.
- Usiądź na chwilę. - Adam od razu posłuchał prośby, chociaż najchętniej by teraz stąd uciekł. Zacisnął zęby, czując jak Tommy pozbywa się wczesniejszego opatrunku. Usłyszeli pukanie do drzwi. Tommy stwierdził, że otworzy. W końcu zostawienie go na chwilę z odsłoniętą gojącą się raną nie jest zakazane.
Pożałował tych chęci otwarcia drzwi, gdy tylko zobaczył, kogo przywiało.
- Czego tu chcesz? - spytał, widząc swojego byłego chłopaka.
- Porozmawiać z Adamem. Nikt nie pozwalał mu nasyłać na mnie policji.
- Ja mu kazałem. Nie porozmawiasz z nim teraz. Prędzej umre, niż cię do niego dopuszczę.
- Krótka rozmowa i zostawiam was samych, gołąbeczki. - spróbował wejść, jednak Tommy od razu stanął mu na drodzę.
- Jeszcze raz chociaż spróbujesz go dotknąć lub się do niego zbliżyć, a osobiście rozwale ci tą twoją piekną twarz.
- Teraz to ty mi grozisz. - chłopak uniósł brew.
Adam zaczynał się lekko niepokoić tym, że Tommy nie wraca dość długo. Wyszedł z pokoju i ruszył do drzwi.
- Proszę, a kogo my tu mamy. Ofiara we własnej osobie. - zakpił chłopak, którego Tommy właśnie starał się wypchnąć za drzwi.
Adam, widząc kto postanowił ich odwiedzić, stanął w miejscu, niezdolny do dalszego ruchu. Przypomniał sobie ten dotyk metalu na swojej szyii, przeszywający ból, który teraz ponownie dał o sobie znać. Blondynowi w końcu udało się wepchnąć "gościa" za drzwi. Wtedy dopiero spojrzał na Adama, w którego oczach teraz widział łzy. Od razu podszedł, przytulając go.
- Błagam, tylko mi się tu teraz nie rozklejaj.
- Ja... muszę zostać sam. - Adam wyplątał się z jego uścisku, po czym szybkim krokiem ruszył do swojego pokoju. Nim Tommy zdążył zareagować, był już w nim zamknięty na klucz.

Adam z pokoju wyszedł dopiero wieczorem, pół godziny przed tym, jak Tommy musiał pójść do pracy. Niechętnie pozwolił swojemu chłopakowi na zawiązanie kolejnego białego opatrunku na jego ramieniu. Przez te kilka godzin przyzwyczaił się już do widoku swojej rany i był w stanie ją znieść, jednak musiał dalej na nią uważać.
- Zaraz wychodzę. Zjedz kolacje. Możesz iść spać, nie musisz na mnie czekać.
- A może mógłb...?
- Nawet o tym nie myśl. Dzisiaj zostaniesz w domu. Zobaczymy jutro.
- Nie chce zostawać sam.
- Znowu próbujesz tych swoich sztuczek. Siedzisz w domu. Najlepiej będzie, jak zamkniesz się od środka i nie będziesz nikomu otwierał. Nikogo się przecież nie spodziewamy, a jak już ktoś przyjdzie, to wiadomo kto.
- Właśnie dlatego nie chce zostać sam. - stwierdził Adam. Wcześniej chciałby błagać u Tommy'ego, by jechać z nim, bo wiedział, że może już wyjść na scenę. Teraz po prostu się bał, że były chłopak Tommy'ego znowu tu wróci. Czułby się dużo bezpieczniej, gdyby był w towarzystwie swojego chłopaka.
- Nie przesadzaj, nic ci nie będzie. Wrócę w nocy, gdy już będziesz spał, mam swoje klucze.
- Nie zostawiaj mnie samego. - blondyn akurat kończył wiązać bandaż na ramieniu Adama. Odwrócił lekko jego głowę w swoją stronę i spojrzał mu w oczy.
- Obiecuje, że wrócę, dobrze? Nie panikuj. Nie jesteś w tym budynku sam.
- W mieszkaniu za to będę sam...
- Adam, nie zachowuj się jak dziecko. Po prostu nie otwieraj drzwi. Nie bedzie próbował się włamać, wiedząc, jak bardzo ciekawskich mam sąsiadów. Ma świadomość, że któryś mógłby zadzwonić na policję.
Adam w końcu kiwnął głową. Nie chciał zatrzymywać swojego chłopaka w domu, a już zdążył zauważyć, że Tommy za nic nie zgodzi się, by pojechał dzisiaj do pracy.

Po wyjściu Tommy'ego Adam sam nie wiedział, co ze sobą zrobić. Oglądał jakiś dziwny program w telewizji, grał na telefonie w jakąś gre o niewielkim sensie. Robił to wszystko do czasu, aż usłyszał pukanie do drzwi. Tak, jak polecił mu Tommy, nie otwierał. Nie postanowił nawet ruszać się ze swojego miejsca, czy podejść bliżej drzwi. Mimo tego nie potrafił ignorowac przybysza i coraz mniej skupił się na grze. W końcu nastała cisza, podczas której Adam stwierdził, że najlepiej będzie, gdy już się położy. Gdyby któryś z sąsiadów pytał, Tommy raczej wyjaśni mu, że prawdopodobnie śpi. W końcu wszyscy z sąsiadów juz wiedzieli, że Adam wylądował w szpitalu. Co prawda na krótko, jednak historie już sobie dopowiedzieli.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz