22

91 9 3
                                    

- Jestem ciekaw, ile jeszcze osób wtraci się w nasze życie. - stwierdził Tommy, siadając na kolanach siedzącego na kanapie Adama. Właśnie wrócili z pracy. Gdy wracali do mieszkania zaczepiła ich ich "ulubiona" sąsiadka, pytając, czy skończą wreszcie wszczynać awantury w bloku. Narzekała, że drugi wieczór z rzędu coś się u nich działo. Przynajmniej mieli ciekawe życie...
- Przestań, jeszcze nie aż tak wiele osób. - zaśmiał się Adam. I tak cieszył się, że ludzie narzekali głośno tylko na wczorajszą awanturę, a nikt nie mówił o tym, że nie chce mieć takiej "patologii" w pobliżu.
- Jesteś zmęczony? - spytał Tommy, wpatrując się w niebieskie oczy swojego chłopaka.
- Okropnie. Nie wyspałem się wczoraj przez to wszystko.
- W takim razie co, idziemy spać?
- A co innego chciałbyś robić?
- Ty już dobrze wiesz co.
- Um... chyba już mi się odechciało spać. - zaśmiał się Adam i pocałował blondyna.

Kilka minut później byli już w pokoju Adama. Tommy dzisiaj wyjątkowo nie oddał tak łatwo dominacji Adamowi, co mimo wszystko bardzo podobało się młodszemu.
- Dzisiaj będzie inaczej. - blondyn wyszeptał mu do ucha, równocześnie rozpinając pasek od jego spodni.
- Um, niby jak?
- Ja się tobą zajmę. - całował jego szyje - Powinienem dać ci nauczkę, że odemnie się nie ucieka.
Adam skierował swoje dłonie w kierunku wybrzuszenia w spodniach blondyna, gotowy w każdej chwili, by zepchnąć z siebie blondyna i zyskać kontrole nad sytuacją. Tommy jednak zdołał złapać go za nadgarstek.
- Boisz się oddać mi kontrolę? - spytał Tommy, odsuwając się lekko od Adama.
- Nie... to znaczy... ja... Tommy, to zawsze ja kontrolowałem sytuację.
- Nie chcesz tego zmienić?
- Boje się... - spojrzał w oczy Tommy'ego, który tylko podkręcił głową.
- Nie musisz się bać. Ufasz mi, prawda?
Adam tylko kiwnął głową. Pocałował Tommy'ego i ostatecznie zgodził się na to, by dzisiaj to Tommy przejął stery.

Usłyszeli głośne pukanie do drzwi, które było w stanie od razu ich obudzić. Adam schował głowę pod kołdrą, z nadzieją, że uda mu się zignorować przybysza.
- Która godzina? - zapytał Tommy'ego, który właśnie ubierał się, by pójść i zobaczyć, kto się dobija.
- Szósta rano. Śpij jeszcze.
- Wróć do mnie zaraz. - mruknął jeszcze sennie, po czym zamknął oczy i szybko zasnął. Późno poszli spać, więc oboje najchętniej spaliby do dwunastej. Tommy postanowił się poświęcić i pójść otworzyć drzwi. Wyszedł z pokoju i od razu skierował się w stronę drzwi wyjściowych. Otworzył je i wcale nie ucieszył go widok za nimi.
- Czego ty chcesz? - spytał. Za drzwiami stał jego były chłopak, Max. Właśnie teraz cieszył się, że nie okazał się leniwy i nie kazał iść otworzyć Adamowi.
- Miło mnie witasz z rana. Chce porozmawiać z twoim nowym chłopakiem, mam do niego sprawę.
- Adam śpi.
- Czyli nie zamierzasz nawet zaprzeczyć, że jesteście razem?
- Po co, skoro wszystko już sobie dośpiewałeś? Czego od niego chcesz?
- Chce porozmawiać, ale na osobności.
- Przyjdź kiedy indziej, Adam śpi.
- To go obudź.
- Nie obudzę go, śpimy dopiero kilka godzin. Daj się ludziom wyspać. - zamknął mu drzwi przed nosem, po czym wrócił do pokoju Adama, gdzie ten już spał i jak narazie nie zamierzał wstawać. Położył się obok niego i przytulił, a Adam mimowolnie go objął. W takiej pozycji zasnął i Tommy.

- Czego chciał? - spytał Adam, gdy Tommy już powiedział mu, kto postanowił ich rano obudzić.
- Nie mam pojęcia, czegoś od ciebie.
- Ode mnie? Przecież nawet go nie znam. - zauważył. Wziął gryza kanapki, które zrobił Tommy. Jeśli już robi mu śniadanie do łóżka, to zamierzał z tego skorzystać.
- Właśnie to mnie zastanawia. Głównie dlatego go nie wpuściłem. Przychodzi o 6 rano i zawraca ludziom głowę.
- Mogłeś mnie obudzić, miałbym już z głowy rozmowę z nim.
- I miałbym dopuścić do tego, że się nie wyspałeś? Przecież wiem, jaki jesteś marudny, gdy śpisz chociaż godzinę za krótko.
- Dzisiaj i tak będę marudny, przez ciebie coś mnie boli.
- Żałujesz? - zaśmiał się Tommy, jednak przesunął się w stronę swojego chłopaka i pocałował jego policzek. - Przejdzie.
- Domyślam się. Ale jak narazie boli.

- Chce spać. - stwierdził Adam, kiedy już zeszli ze sceny.
- Idz już do samochodu. Ja coś załatwię i zaraz przyjdę. - Tommy sam nałożył mu na głowę czapkę, a młodszy chłopak pokręcił głową.
- Ale się pośpiesz, bo zasnę.
- Najwyżej cię obudzę, gdy już dojedziemy do domu. Bo wybacz skarbie, ale nosić cię nie zamierzam.
- Wiem o tym, jesteś zbyt kruchy na mój ciężar. - stwierdził Adam, po czym pokazał mu język. Ruszył do wyjścia, a nastepnie do samochodu. Zastanawiał się, co musi teraz załatwiać Tommy. Miał nadzieję, że nie zajmię mu to długo. Naprawdę chciał już być w domu i zasnąć w ramionach Tommy'ego. Kiedy miał już otwierać drzwi do samochodu, poczuł za sobą ruch i po chwili poczuł zimny metal przytknięty do jego skóry. Wzdrygnął się i spróbował wyrwać. Miał nadzieję, że Tommy zaraz się tu pojawi, a równocześnie jednak chciał, by tu nie przychodził, by jemu nic się nie stało.
- Bądź cicho, to nikomu się nic nie stanie. Chodź. - usłyszał zimny syk prosto do jego ucha. Był pewien, że skądś znał ten głos. Nie mógł jednak sobie przypomnieć skąd.
- Czego chcesz? Nie mam pieniędzy ani nic wartościowego. - mówił, posłusznie jednak idąc z mężczyzną w ciemny zaułek, gdzie nikt nie mógł ich zobaczyć. Chciał się wyrywać, jednak instynkt przetrwania mówił mu, że lepiej, jeśli posłucha.
- Jesteś śmieszny, nie chciałbym pieniędzy od bezdomnego. Jeszcze tak nisko nie upadłem. - mężczyzna popchnął Adama na jedną z otaczających ich ścian budynków. Dopiero w tamtym momencie Adam zauważył, kim jest napastnik.
- Nie jestem bezdomnym. - nagle nabrał dziwnej odwagi. Znów chciał odepchnąć od siebie chłopaka i najzwyczajniej uciec, po chwili jednak znowu poczuł przy szyi zimne ostrze noża.
- Czego ty odemnie chcesz? - spytał Adam, stojąc już twarzą do byłego chłopaka osoby, która tak bardzo kochał.
- Odczep się od Tommy'ego. Widzę, że SMSy nie działają, muszę więc sięgnąć po silniejsze środki.
- On cię nie kocha! - prychnął Adam, na chwilę zapominając o nożu przy swojej szyi.
- Myślisz, że ciebie tak? Jesteś zabawny, dzieciaku. Mówię poważnie, zostaw go w spokoju. On jeszcze wróci do mnie z podkulonym ogonem.
- Nie chce go zostawiać.
- W dupie mam, czego chcesz. To jest ostatnie ostrzeżenie, Lambert. Następnym razem nie będzie tak wesoło. Chciałbyś może poczuć kulkę w głowie?
- Kim jesteś, myśląc, że możesz mi grozić?
- Nie twoja sprawa, kim jestem. Ale jak już mówiłem, ostrzegam. - mężczyzna odsunął się lekko, a Adam już po chwili poczuł ból w ramieniu, spowodowany kulką z pistoletu stojącego niedaleko faceta.
- To jest pierwsze ostrzeżenie. O ile się tu nie wykrwawisz, złotko. - były chłopak Tommy'ego od razu oddalił się wraz ze swoim wspólnikiem. Adam miał zaraz ruszyć za nimi, by dotrzeć do samochodu. Coś jednak sprawiło, że spojrzał na swoje krwawiacę ramię i dopiero poczuł wiekszy ból. Zemdlał i osunął się po ścianie budynku, ze względu na widok sączącej się krwi i ból.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz