37

89 9 1
                                    

Następnego dnia wieczorem byli już w domu. Tommy zadzwonił do właściciela restauracji z wiadomością, że jutro już będzie w pracy. Wyjaśnił jednak, że nie wie, jak z Adamem. Młodszy dalej zachowywał się dziwnie, chociaż przy Tommym starał się udawać, że wszystko jest już okey. Nie zdołał ukrywać tylko mdłości po posiłkach, ale tłumaczył to sobie i Tommy'emu tak, że po prostu musiał złapać jakiegoś wirusa. Teraz już leżał w łóżku, wymigując się od kolacji tym, że źle się czuje. Tommy cieszył się tylko z tego, że mają wyjątkowo tolerancyjnego szefa, który nie wyrzucił jeszcze ani jego, ani Adama. Do tego sam mówił, że Adam może odpoczywać tyle czasu, ile tylko potrzebuje. 
Chciał zajrzeć do niego do pokoju, by sprawdzić, czy wszystko u niego w porządku, nie zastał go jednak w pokoju. Zapukał do drzwi łazienki.
- Za chwilę wyjdę. - usłyszał głos Adama. Ten głos wydawał się Tommy'emu dość słaby, jednak postanowił tym razem nie pytać. Młodszy wyszedł z pomieszczenia po dwóch minutach.
- Dobrze się czujesz? - spytał Tommy, przyglądając się Adamowi, który właśnie próbował go ominąć.
- Nie jest źle, muszę się położyć. - ruszył pokoju. Tommy jednak go zatrzymał.
- Mam dzwonić po lekarza?
- Nie. Chcę się już położyć, ok? - pocałował szybko jego policzek, po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju.
Tommy stwierdził, że przyniesie mu jeszcze do pokoju wodę. Nie chciał, żeby całkowicie się odwodnił, a wiedział, że jego pobyt w łazience nie był przypadkiem.
Wszedł do pokoju po cichu, myśląc, że Adam śpi. Zastał go jednak siedzącego przy łóżku ze słuchawkami w uchasz. W ręku trzymał butelkę wódki. Tommy od razu dostrzegł opakowanie tabletek nasennych, które leżały obok Adama. Wydawało się nietknięte, jednak jeszcze nie odetchnął z ulgą. Podszedł do swojego chłopaka, który dopiero po chwili go dostrzegł. Wyciągnął z uszu słuchawki.
- Mówiłeś, że idziesz się położyć.
- Ja... nie mogłem zasnąć, więc...
- Więc postanowiłeś się nawalić? - spytał blondyn, odbierając z rąk Adama butelkę wódki.
- Początkowo chciałem tylko wziąć tabletkę, żeby jakoś zasnąć, ale zauważyłem te butelkę i... przepraszam, Tommy, ale naprawdę potrzebuje troche spokoju.
- Wiem. Połóż się już. - Tommy podniósł z ziemii opakowanie tabletek i schował je do kieszeni. Cieszył się, że to, co zauważył, nie było próbą samobójczą.
- Zostań ze mną. - poprosił go Adam, który właśnie kładł się do łóżka.
Tommy ucieszył się, słysząc to. Położył się zaraz obok niego. Adam nie chciał przyznać mu się teraz, że po prostu ma koszmary. Wiedział doskonale, jak działa na niego obecność Tommy'ego. I nawet, jeśli czuł obrzydzenie do samego siebie i najchętniej sam już by się wykończył, nie mógł pozwolić, by Tommy cierpiał. Co równało się z tym, że musiał wziąć się w garść.

Te noc oboje przespali spokojnie. Całą noc leżeli do siebie przytuleni. Adam cieszył się z tego, że tym razem nie śniło mu się nic. Tommy za to w końcu przespał całą noc, co w ostatnim czasie było dosyć trudne. Obudzili się mniej więcej w tym samym czasie. Tommy leżał, wpatrując się w spokojną twarz swojego chłopaka, który jeszcze dawał odpocząć swoim oczom i trzymał je zamknięte.
- Jesteś piękny. - odezwał się w końcu. Adam otworzył oczy i spojrzał na blondyna. Pokręcił głową.
- Nie jestem. - stwierdził.
- Jesteś, tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy. - ocenił Tommy, przesuwając się w stronę Adama. Miał ogromną ochotę go pocałować, jednak ten szybko się odsunął.
- Przepraszam, ale...
- Wiem. Przepraszam, że spróbowałem. - podniósł się do pozycji siedzącej - Pójdę zrobić śniadanie.
Wstał z łóżka, nie patrząc już nawet w stronę swojego chłopaka. Z jednej strony go rozumiał, zapewne zachowywałby się podobnie, gdyby to spotkało jego. Z drugiej strony bolało go jednak to, że nie ma możliwości na bliższy kontakt z chłopakiem. Nie wiedział, kiedy ten zdecyduje się na pocałunek. Na coś więcej już nie liczył wcale w ciągu najbliższych miesięcy...

- Nie jestem głodny. - usłyszał od Adama, który siedział teraz przy stole i wpatrywał się w talerz, na którym była jajecznica.
- Powtarzasz mi to już któryś dzień, a ja nie zamierzam patrzeć, jak się wykańczasz. Jedz.
- I tak za chwile to stracę w łazience  - Adam mruknął tylko pod nosem, jednak w końcu zabrał się za jedzenie.  Tommy w tej chwili pomyślał, że naprawdę jak najszybciej musi załatwić mu psychologa. Jednak najpierw chciał z nim o tym pogadać, by nie był później na niego wściekły.

- Adam... mam propozycję. - odezwał się, wchodząc do jego pokoju. Młodszy leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Robił tylko to ze względu na to, że jego żołądek znowu się zbuntował i czuł się przez to beznadziejnie.
- Słucham. - wyciągnął słuchawki z uszu, podnosząc się do pozycji siedzącej. Tommy usiadł obok niego.
- Znalazłem numer do dobrego psychologa i pomyślałem, że...
- Nie ma mowy. - Adam mu przerwał. Nie chciał nawet o tym słyszeć.
- Adam, posłuchaj mnie...
- Nie potrzebuje psychiatry. Czy według ciebie oszalałem?
- Psychologa, a nie psychiatry, skarbie. I naprawdę uważam, że ci się przyda.
- Nic mi nie jest...
- Żartujesz sobie? Raz pozwalasz mi się przytulać, a zaraz unikasz mojego dotyku. Nie dajesz się całować, nie rozmawiasz ze mną normalnie, a do tego ciągle wymiotujesz.
- Chcesz mnie wysyłać do psychologa tylko dlatego, że nie pozwalam ci na pocałunki?!
- Posłuchaj mnie chociaż raz. Naprawdę się o ciebie martwię. - Tommy spojrzał w oczy Adama, który chwile później szybko opuścił wzrok.
- Nie chce być dla ciebie problemem...
- W takim razie się zgódz. Zadzwonie jeszcze dziś i umówię ci wizytę.
Adam tylko kiwnął głową. Zaczynał jednak rozumieć, że jest ogromnym problemem dla swojego chłopaka. I czuł, że to już nigdy się nie zmieni.
Poczuł po chwili delikatny pocałunek, jaki Tommy złożył na jego czole. Po tym blondyn wstał i ruszył do drzwi, od razu wyciągając z kieszeni telefon, by zadzwonić pod wcześniej zapisany numer i umówić Adamowi wizytę. Miał nadzieje, że da radę jak najszybciej. Tu już nie chodziło tylko o brak czułości, ale też o jego zdrowie, ze względu na te ciągłe wymioty.

- Wychodzę do pracy, skarbie. - Tommy zajrzał do pokoju swojego chłopaka, który cały dzień przeleżał w łóżku. Początkowo też chciał iść dziś do pracy, jednak potem, ku lekkiemu zdziwieniu Tommy'ego, postanowił jeszcze zostać w domu. Blondyn tłumaczył to sobie tym, że jego chłopak nie czuje się najlepiej. Cieszył się tylko z tego, że udało mu się załatwić wizytę już pojutrze.
- O której będziesz?
- Jak najszybciej.
- Kiedy wrócisz, to przyjdź do mnie. - Adam spojrzał na chłopaka po czym posłał mu lekki uśmiech, który za chwile Tommy odwzajemnił.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz