40

88 9 0
                                    

Tommy nie mógł spać. Leżał tylko obok Adama i uważnie się przyglądał swojemu chłopakowi. Dalej nie mógł uwierzyć, że Adam chciał zrobić sobie krzywdę. Teraz już wiedział, że nie może zostawić go nawet na chwilę. Czuł łzy, które dalej płynęły po jego policzkach. Nie chciał rozpłakać się przy Adamie, jednak nie mógł dłużej powstrzymywać łez, gdy chłopak wreszcie zasnął.
Blondyn sięgnął po telefon i wysłał tylko krótkiego smsa do Neila. Chciał, by brat Adama wiedział, co próbował zrobić Lambert. W końcu oboje się o niego bardzo martwili. 

Następnego dnia rano Tommy ruszył się z łóżka szybciej, by przygotować śniadanie. Nie mógł spać całą noc. Cały czas dręczyła go myśl, co by było, gdyby jednak poszedł wczoraj do pracy. Nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że jego chłopak mógłby coś sobie zrobić.
Postanowił pozbyć się z domu wszystkich tabletek, które młodszy chłopak kiedykolwiek mógłby chcieć wykorzystać. Do tego dobrze schował alkohol, raczej domyślając się, że kiepsko on na niego działa. Dopiero potem zabrał się za robienie śniadania. Kiedy skończył, Adam dalej spał. Zaniósł więc wszystko do sypialni i usiadł obok chłopaka, by go obudzić.
Adam nie miał dziś najmniejszej ochoty wstawać. Czuł wstyd, że Tommy go przyłapał i wiedział, co chciał zrobić. Wiedział, że nawet nie będzie mógł na niego teraz spojrzeć. Kiedy blondyn go budził, tylko naciągnął na siebie kołdrę.
- Musisz zjeść śniadanie, za godzinę wychodzimy. - Tommy nie dawał za wygraną. Pociągnął za kołdrę i udało mu się odkryć chłopaka.
- Nie chce nic jeść. - stwierdził Adam. Tak naprawdę, nie miał również ochoty nigdzie się ruszać. Jednak nawet on sam zaczynał wierzyć, że ta wizyta mu pomoże.
- Teraz nie obchodzi mnie, co ty chcesz. Twój organizm jest wymęczony. Zdaje sobie sprawę, że najchętniej już położyłbyś się w trumnie, ale nie pozwolę ci się poddać, więc ruszaj ten swój tyłek z łóżka.
Adam wywrócić oczami, jednak ostatecznie usiadł. Spojrzał na tacę, na której przygotowane było śniadanie.
- Zjesz teraz, a jeśli potem zwymiotujesz, to po wizycie zabiorę cię jeszcze do lekarza. Smacznego. Ja idę pod prysznic. - Tommy wstał z łóżka i po chwili zostawił swojego chłopaka samego z nadzieją, że nic nie odwali przez te kilkanaście minut.
Kiedy wrócił do sypialni, Adam już kończył jeść śniadanie. Potem sam ruszył do łazienki, w której siedział dość długo.
Tłumaczył to Tommy'emu tym, że musi się w miarę ogarnąć, jeśli ma wyjść z domu, ale tak naprawdę po zjedzeniu tego śniadania poczuł się naprawdę kiepsko, a nie zamierzał zgadzać się na żadną wizytę u lekarza. Z trudem w ogóle zgodził się na te wizytę, na którą właśnie się wybierał. Wyszedł po około 40 minutach, gdy Tommy zaczął się dobijać krzycząc, że jeszcze chwila i się spóźnią.
- Co ty tam robiłeś tyle czasu?! - spytał, lekko zirytowany Tommy, podając swojemu chłopakowi kurtkę.

Już kilka minut później byli w samochodzie i ruszali z parkingu. Adam coraz bardziej stresował się tą wizytą oraz coraz bardziej jej nie chciał. Najchętniej uciekłby z samochodu.
- Mam nadzieję, że zamierzasz naprawdę porozmawiać z tym psychologiem. - usłyszał słowa Tommy'ego, na które tylko wzruszył ramionami.
- Nie wiem Tommy, czy jestem w stanie rozmawiać o tym z kimkolwiek.
- Nawet ze mną? Zawsze możesz poprosić, bym został tam razem z tobą.
- Wolałbym, byś tego nie słyszał. Wystarczy, że mnie to boli. Dlaczego miałoby boleć również ciebie?
- Bo chce, byś był wobec mnie szczery.
- Jeśli chcesz mojej szczerości, to czuje się okropnie z tym, co się stało. Wciąż mam wrażenie, że zaraz mnie znajdzie i nie ucieknę. Wciąż czuje na sobie jego dotyk. Śni mi się po nocach, widzę go jak tylko zamknę oczy.
- Adam...
- Do tego czuje obrzydzenie do samego siebie. Nie mogę patrzeć w lustro, nie mogę się nawet normalnie wykąpać. Nie mogę jeść, bo ciągle coś tam siedzi mi w głowie, że muszę zniszczyć to, czego nienawidzę. Właśnie dlatego wczo...
- Przestań! - przerwał mu Tommy. Zatrzymali się właśnie na światłach. Tommy spojrzał w stronę swojego chłopaka, który właśnie wpatrywał się w okno. Poczuł się beznadziejnie z myślą, że nie jest w stanie mu pomóc.

Jakiś czas później wracali już do domu. Adam po tej wizycie poczuł się trochę lżej, jednak ciągle nie było to coś, co mogło dać mu normalnie żyć. Gdy weszli do domu, Adam od razu ruszył do sypialni. Zatrzymały go jednak słowa Tommy'ego, który właśnie przeglądał listy, które wzięli ze skrzynki w drodze do mieszkania.
- Do ciebie. Chyba z sądu.
- Jeśli to wezwanie na rozprawę, to po prostu to podrzyj.
- Adam! Wiem już, że ci ciężko, ale muszą ich zamknąć. Proszę, zrób to dla mnie i idz zeznawać.
- Też pójdziesz, prawda...?
- Zrobię to bez względu na to, czy ty się zdecydujesz.
- W takim razie powiesz wszystko, co trzeba, a ja zostanę w łóżku. - Adam dopiero wszedł do pokoju, jednak Tommy nie dał mu zamknąć za sobą drzwi. Wszedł razem z nim do pokoju i po chwili już siedział obok niego ma łóżku.
- Dlaczego nie chcesz iść do tego sądu? Ale szczerze.
- Bo się boję, co będzie, gdy go zobaczę. Tommy... ja naprawdę się go boję.
- Przecież będę obok ciebie. Nie dam cię nawet dotknąć.
- I tak się boję. To, że przy tobie często czuje się nieco lepiej, jeszcze nie oznacza, że nagle przestanę się go bać.
- Jeśli nie pójdziesz na te rozprawę, mogą szybko wyjść na wolność. Naprawdę tego chcesz? Pójdziesz tam i opowiesz wszystko od początku.
- Nie zmuszaj mnie do tego.
- Wiesz doskonale, że nie jestem w stanie cię zmusić. Ale chciałbym, byś to przemyślał. Rozumiem, że się boisz, ale tam nie będzie w stanie nic ci zrobić.
- Niby wiem, ale...
- Żadnego ale. Przemyśl to, mówię poważnie. A teraz pomyśl, co chciałbyś na obiad. - Tommy sięgnął po telefon - Nie mam ochoty na gotowanie, więc co wolisz? Pizza, czy jakieś chińskie jedzenie?
- Nic. - Adam tylko mruknął pod nosem, po czym zdjął bluzę i rzucił ją na pierwsze lepsze krzesło, po chwili kładąc się do łóżka ponownie. Zamierzał spędzić tu resztę tego dnia.
- W takim razie pizza. Nie przywiązuj się za bardzo do tego łóżka. Dzisiaj idziesz ze mną do pracy. Skoro muszę cię pilnować jak dziecka, to będę to robił.
- Wolałbym jeszcze zostać w łóżku.
- Jeśli będziesz tu tylko tkwił i o tym myślał, to nic nie osiągniesz. Pomyśl trochę o swoim życiu.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz