18

113 10 6
                                    

Tommy żałował, że musieli ten wieczór skończyć w pracy. Jedyne o czym marzył w tej chwili to troche alkoholu i Adam obok. Wiedział, że raczej jego "marzenie" się spełni po powrocie do domu - chcieli do końca uczcić urodziny Adama. Nie mógł się jednak tego czekać, więc i jego praca, którą zwykle uwielbiał, dziś stała się dla niego nużąca.
Gdy tylko zeszli ze sceny, odetchnął z ulgą. Razem z Adamem dzisiaj wyjątkowo szybko opuścili lokal i znaleźli się w samochodzie. Adam oparł głowę o szybę, gdy Tommy odpalał silnik samochodu.
- Jesteś zmęczony? - spytał blondyn po szybkim zerknieciu na chłopaka, który miał teraz zamknięte oczy.
- Nie... - stwierdził Adam. Już miał znowu sie odezwać, gdy przerwał mu Tommy, każąc mu zapiąć pasy. Wywrócił oczami, jednak wykonał polecenie chłopaka.
- Jeśli chcesz, to od razu położymy się do łóżka, gdy będziemy w domu.
- Nie. Obiecałeś mi tequile i swoją obecność. - przypomniał mu Adam, który już wiedział, w jaki sposób ma ochotę zakończyć dzień.
Tommy przygryzł dolną wargę. Coraz częściej miał wrażenie, że przyjaźń z tym człowiekiem całkowicie odmieni jego życie...

-Kiedyś cię zabiję za to mieszkanie na ostatnim piętrze budynku bez windy. - stwierdził Adam. Właśnie szli po ciemku po schodach. W całym budynku nie było prądu, blondyn przewidywał jakaś awarię. Słabe światło z telefonu blondyna raczej niewiele pomagało.
- Mogło być gorzej. Przynajmniej stracisz troche kilogramów.
- Uważasz, że jestem gruby?!
- Tego nie powiedziałem. Bądź ciszej, bo obudzisz sąsiadów.
Nie odzywali się już więcej do momentu, aż Adam potknął się o jakaś donicę na półpiętrze.
- Kurwa! - nie upadł tylko dlatego, że Tommy go przytrzymał. Od wejścia na klatkę schodową trzymali się za ręce. Tommy stwierdził, że może w ten sposób wejście w ciemności będzie trochę łatwiejsze.
Właśnie w tym momencie drzwi jednego z mieszkań się otworzyły i ukazała się w nich starsza kobieta. Mimo tego, że Adam nie mieszka tutaj długo, już zdążył dobrze ją poznać. Wtrącała się we wszystkie sprawy swoich sąsiadów. Również w nagłe pojawienie się Adama w mieszkaniu Tommy'ego. Uważała, że Tommy sprowadził sobie do domu swojego kolejnego chłopaka. Rozpuszczała te plotkę wokół sąsiadów i teraz wszyscy już myśleli, że są parą. Oboje nie mieli już siły tłumaczyć wszystkim, że są tylko przyjaciółmi. W końcu wszyscy już wiedzieli, że Tommy jest homoseksualny.
- Co wy tu wyprawiacie? - spytała, nie siląc się nawet na najprostsze powitanie. Adam od razu przypomniał sobie jej ostatnie lekcje szacunku do starszych (i ogólnie do ludzi), które im dała, gdy razem z Tommym śpieszyli się do pracy i mijając kobietę rzucili tylko krótkie "Dobry" w biegu. Mało nie parsknął śmiechem, jednak zdołał to powstrzymać.
- Staramy się bezpiecznie wrócić do domu. - wyjaśnił Tommy. Kobieta od razu spojrzała na ich złączone dłonie i pokręciła głową.
- Właśnie widzę... Bądźcie ciszej, słyszy was całe osiedle.
- Przepraszamy, Adam się już zamknie. - stwierdził Tommy. Kobieta nic już nie odpowiedziała. Po prostu zniknęła za drzwiami. Tommy pokręcił głową, po czym razem z Adamem powrócił do wchodzenia po schodach, z nadzieją, że żaden z sąsiadów już nie zainteresuje się ich powrotem z pracy.

- Nie przewidywałem, że zjem dzisiaj z tobą kolację przy świecach. - stwierdził Tommy, który właśnie podgrzewał ich kolację. Spojrzał na Adama, który zapalał ostatnią ze świeczek. - Brakuje nam tylko wina.
Młodszy podszedł do blondyna i przytulił się do jego pleców. Złożył pocałunek na jego karku po czym przesunął się do jego ucha.
- Mamy tequile. - przypomniał.
- Mniej romantycznie, ale wystarczy. - zaśmiał się Tommy.

Następnego dnia Adama obudził telefon. Niechetnie podniósł sie do pozycji siedzącej, po czym sięgnął po urządzenie.
- Halo? - odezwał się po odebraniu zaspanym głosem. Zerknął na śpiącego obok niego blondyna.
- Najpóźniej za pół godziny chce cię widzieć w restauracji. - usłyszał głos swojego szefa.
- Coś się stało? Dopiero się obudziłem i nie bardzo mogę teraz przyjechać...
- Dowiesz sie co się stało, jak przyjedziesz. Masz pól godziny. - mężczyzna rozłączył się, a Adam westchnął. Wstał z łóżka. Tommy otworzył oczy, czując ruchy leżącego do tej pory obok niego chłopaka.
- Gdzie idziesz? - spytał sennym głosem.
- Szef mnie wzywa. Nie wiem, czego chce.
- Pojadę z tobą, zawiozę cię.
- Mogę pójść pieszo...
- Nie dyskutuj. - Tommy od razu wstał.

- Coś się stało? - spytał od razu Adam, gdy szef wpuścił ich do restauracji. O tej godzinie powinna być już otwarta, jednak tak nie było.
- Jeszcze się mnie pytasz, czy coś się stało?! Podobno wychodziłes wczoraj ostatni.
- Wychodziliśmy razem jeszcze przed zamknieciem. - wtrącił się Tommy.
- A ty co tutaj robisz? Nie kazałem ci przyjeżdzać.
- Przyjechałem z Adamem. Podobno miał być szybko, więc chciałem go przywieźć. Chyba nie przeszkadzam, prawda?
- Wyjaśni mi pan wreszcie, co się stało?
- Zniknęła duża suma pieniędzy. Podobno wychodziłeś wczoraj ostatni, do tego wszyscy twierdzą, że potrzebujesz pieniędzy.
- Sugeruje pan, że coś ukradłem? - spytał Adam. Spojrzał na dwóch kelnerów stojących w drugim końcu restauracji. Uśmiechali się złośliwie.
- Wczoraj kucharka wychodziła szybciej. Kelnerzy, którzy wczoraj mieli zmianę mówią, że Tommy wychodził sam, a ty miałeś zostać i posprzątać.
- Wczoraj wyszedłem razem z Tommym.
- Gdzie byłeś w takim razie przez całą noc? - spytał jeden z kelnerów, podchodząc bliżej.
- Byłem w domu.
- Przecież ty nie masz domu. Myślałeś, że wszyscy jesteśmy tak głupi, że się nie zorientujemy?
- Mieszka u mnie. - wtrącił się Tommy - Naprawdę był w domu całą noc.
- Tak? I co robił? Obciągał ci w zamian za dach nad głową?
- Dosyć! - właściciel restauracji postanowił przerwać te rozmowę. - Zrobimy tak. Albo oddasz te pieniądze i zapominamy o sprawie, albo dzwonie na policje.
- Przecież już mówiłem, że nic nie ukradłem. Dlaczego mi pan nie wierzy?
- Mam ku temu powody. Zanim cię zatrudniłem, nikt nigdy mnie nie okradł. Wszyscy mówią, że potrzebujesz pieniędzy.
- Przecież mówię, że cały czas był ze mną! - znowu wtrącił się Tommy, jednak jego słowa zostały zignorowane.
Adam wraz z Tómmym siedzieli od kilku minut w pomieszczeniu dla personelu. Właściciel nie chciał nic słuchać, więc musieli czekać na policje. A to czekanie ciągnęło się nieubłaganie.
- Uspokój się. Przecież wiesz, że ktoś próbuje cię wrobić.
- I tak nikt mi nie uwierzy.
- Byłeś ze mną. Nie ma podstaw, by cię oskarżać.
- Stwierdzą, że w każdej chwili mogłem wyjść z mieszkania.
- Przecież cały wieczór spędziliśmy przy stole pijąc te twoją tequile a nastepnie w łóżku. Jeśli będzie trzeba, to o tym powiem. Przestań się tym przejmować.
- Zwolni mnie z pracy...
- Znajdziesz coś lepszego. Nie wylądujesz przecież na ulicy, zostaniesz ze mną. W końcu nowa praca się znajdzie.
- Czemu oni mnie tak nie lubią? - Adam usiadł obok blondyna, który wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia. Ale musisz przestać myśleć o ludziach, którzy za tobą nie przepadają. Zacznij skupić się na tych, którzy cię kochają.
- Gdybym tylko miał takie osoby...
- Masz. - stwierdził Tommy - Musisz tylko otworzyć oczy i to dostrzec.

Welcome HomeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz