41

146 12 22
                                    

Avril's POV

Po tygodniu od śmierci Jake'a był pogrzeb. Było dużo osób, a znałam może piątkę. Rozmawiałam z jego ojcem. Jest... Specyficznym człowiekiem. Próbuje być miły, ale nie do końca wie jak to zrobić. Podczas ceremonii nie uronił najmniejszej łzy, chociaż było po nim widać, że chciałby, a jego twarz wyglądała, jakby spodnie go uwierały.

Przez ten tydzień dużo czasu spędziłam z Leondre. Praktycznie codziennie do mnie przychodził, aby mnie w pewnym sensie wspierać.

W szkole nie jest dramatycznie. Tak naprawdę to naturalnie. Nauczyciele nadal mają aluzje do mojego powrotu, głównie nauczycielka matematyki.

Dzisiaj wychodzę z dziewczynami na imprezę, chociaż nie mam na to ochoty. Namówił mnie do tego Charlie.

Tylko, że ja wolałabym spędzić ten czas w samotności.

- Długo jeszcze? Powinnaś już być w drodze - marudził mi Charlie.

- Muszę? - jęknęłam, stając przed nim prosto.

- Minęły już trzy tygodnie od śmierci Jake'a. Nie możesz wiecznie rozpaczać. Założyłbym się, że on chce, abyś spędzała więcej czasu ze znajomymi.

- To może zaproszę ich do siebie, obejrzymy filmy i porozmawiamy? Naprawdę nie mam humoru na imprezę... - westchnęłam.

- Bierz swoje rzeczy, za dwie minuty widzę cię w samochodzie - powiedział i poszedł.

Wywróciłam oczami, złapałam za torebkę, po czym zeszłam na dół. Ubrałam buty oraz kurtkę. Wyszłam z domu, po czym usiadłam w samochodzie.

- Nienawidzę cię - mruknęła do brata, a ten tylko się zaśmiał i wyjechał z podwórka.

***

Na imprezie głównie siedziałam przy stole. Nawet dużo nie piłam. W sumie to dwa drinki przez całą imprezę.

Po jedenastej zadzwoniłam po Charlie'go, bo już zaczynało mi się nudzić. Dziewczyny namawiały mnie do zostania, ale nie chciałam w ogóle ich słuchać.

- Miałaś być na tej imprezie jak najdłużej - upomniał mnie brat w drodze do domu.

- Nudno było - wzruszyłam ramionami.

- Przestań już rozpamiętywać Jake'a.

- A ty jak byś się zachowywał, gdyby Leo zginął?! - podniosłam ton. Ten koleś nic nie rozumie.

- Miałbym chociaż powód! - blondyn również się uniósł.

- A ja to nie mam?!

- Ty nawet nie wiesz, co on robił u rodziców, a raczej z rodzicami!

- Miał swoje sprawy do pozałatwiania!

- Tak to się teraz nazywa? - powiedział z kpiną.

- Nie znasz go! - pisnęłam.

- Nawet bym nie chciał! Nie zadawałbym się z kryminalistą! - krzyknął.

- Jake nie był kryminalistą! - protestowałam.

You broke me | L. D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz