42

157 12 34
                                    

Avril's POV

Nawet nie zorientowałam się kiedy minęły kolejne miesiące. W końcu jest ciepło i nauczyciele tak nie naciskają na naukę. Zdecydowanie czerwiec jest moim ulubionym miesiącem w roku szkolnym.

Przez ten tydzień, ostatni tydzień szkoły, mamy codziennie próby do zakończenia. Jest mi trochę smutno, że to koniec szkoły. Już nie będę codziennie widywać Sky i Kate. Wiem o tym, bo wiem jak było, gdy zmieniłam szkołę.

Będę tęsknić za nauczycielami. Nawet za tą jędzą od matematyki. Będę tęsknić za patrzeniem na treningi chłopaków podczas geografii. Będę tęsknić za panią na stołówce i jej znudzonym głosie, mówiącym "smacznego". Będę cholernie tęsknić za wszystkim, co związane z tą szkołą, bo teraz już nie będzie tak łatwo.

Zacznie się szukanie pracy, domu, płacenie podatków i opłat za gaz, prąd, wodę, ubezpieczenie, samochód. Zacznie się bitwa z czasem, którego zawsze będzie brakować.

Za każdym razem, jak kończy się jedno, zaczyna się drugie, nie koniecznie lepsze.

- Avril! - usłyszałam swoje imię, więc spojrzałam w stronę, z której dobiegał głos.

- Tak? - odpowiedziałam.

- Chodź tu na chwilę - poprosił pan Quik. Wstałam z podłogi i weszłam na scenę.

- Mogłabyś wziąć udział w przedstawieniu jako lektor. Czytałabyś to - wskazał palcem na dosyć sporą część tekstu.

- Nie dam rady wystąpić przed całą szkołą - odpowiedziałam.

- To nie było pytanie.

- W takim razie nie przyjdę na zakończenie - protestowałam.

- Przyjdziesz.

- Nie - powiedziałam stanowczo i zeszłam ze sceny. Usiadłam na wcześniejszym miejscu i przyglądałam się, jak pan Quik się zastanawia nad scenariuszem.

Zależy mi na tym, aby przedstawienie wyszło dobrze, ale ze mną by się to nie udało, niestety.

- Może pójdziemy po szkole na lody? - spytał Leo podczas przerwy przed ostatnią lekcją.

- W sumie możemy. Później możemy zajść do mnie i oglądnąć film - zaproponowałam.

- Mi pasuje - uśmiechnął się szeroko, ukazując swoje zęby.

- Nie wystawiaj tak tych zębów, bo ci je ktoś wybije - zaśmiałam się, a Leondre udał obrażone dziecko.

- Jesteś niemiła - fuknął, co wywołało u mnie atak niekontrolowanego śmiechu. W pewnym momencie, przez ból brzucha i trudność ze złapaniem powietrza, kładłam się na kolana bruneta.

- Oddychaj! Jak przy porodzie! - próbował pomóc mi przyjaciel, demonstrując w jaki sposób powinnam oddychać, co tylko pogorszyło sytuację.

- Już? - spytał, gdy się opanowałam, ale przez to znów zaczęłam się śmiać.

Niech ktoś zadzwoni po psychiatrę.

Przez to wszystko spadłam z ławki, na której siedziałam wraz z Leo, co wywołało u mnie kolejny atak śmiechu.

- Co ty zrobiłaś? - spytał przez śmiech Lender, podczas gdy ja tarzałam się po ziemi.

Całkowicie przywróciłam się do porządku tuż przed dzwonkiem, ale nadal leżałam na kostce brukowej.

- Jesteś nienormalna - stwierdził brunet.

- Normalny się odezwał - prychnęłam, po czym wstałam i weszłam do szkoły. Następnie skierowałam się na salę gimnastyczną, bo to tutaj mam teraz lekcję.

Dobrze, że nie ćwiczę, bo umarłabym dzisiaj.

- Lenehan, brak stroju - powiedział pan Broom.

- Niedysponowana - poprawiłam go.

Nie prawda, po prostu nie chce mi się ćwiczyć, ale ten gość połknąłby wszystko.

- Dobrze - odpowiedział i zapisał coś w swoim prowizorycznym dzienniku.

Lekcja mijała powoli. Dzisiaj była na dworze, ale to nic nie zmienia. Chłopaki grali w kosza, a dziewczyny ćwiczyły na siłowni plenerowej. Osoby niećwiczące, w tym ja, siedziały na ławkach między szkołą, a boiskiem.

- Uwaga! - ktoś krzyknął z boiska. Spojrzałam w tamtą stronę, a jakaś laska dostała z piłki w twarz.

- Ile razy mam wam powtarzać, że tej piłki się nie kopie! - wydarł się na chłopaków pan Broom.

- No to będzie wpierdol - skomentował jeden z niećwiczących chłopaków. Parsknęłam śmiechem, a chłopak się odwrócił.

- No co? - spytał.

- Okno - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Nie w okno, w twarz - odparł chłopak.

- To też - zaśmiałam się.

- Jestem ciekawy czy pamiętasz moje imię - wypalił po chwili.

- Nie i tak szczerze to mało mnie to interesuje - wzruszyłam ramionami.

- Ta szczerość - zaśmiał się i do końca lekcji nic nie mówił.

Oglądałam jak chłopaki grają. Też chciałabym umieć grać w kosza.

Po lekcji czekałam na Devriesa. Kiedy przyszedł, poszliśmy do pobliskiej lodziarni.

- Jaki film obejrzymy? - spytał Leondre, po tym, jak zamówiliśmy lody.

- Nie wiem, może... - chwilę pomyślałam. - ... "Efekt motyla"? - zaproponowałam.

- Dziwnie brzmi, ale może być ciekawe - odpowiedział Leo.

Gadaliśmy prawie przez cały czas. Prawie, bo również się wygłupialiśmy. Inaczej nie bylibyśmy sobą.

Kiedy przyszliśmy do domu, Charlie wrócił już z pracy, tak samo jak mama. Brook siedziała w swoim pokoju. Zapewne robiła coś na telefonie, który dostała niedawno.

We czwórkę oglądaliśmy film. Mama dużo komentowała, zazwyczaj się z tego śmialiśmy.

Po kolacji poszłam z Leo do mojego pokoju. Najpierw zrobiliśmy bitwę na poduszki, a później brunet, w ramach zemsty za moją wygraną, zaczął mnie łaskotać.

Na wspólnym wygłupianiu się spędziliśmy czas do końca dnia. Tak naprawdę to zasnęliśmy na jednym łóżku. Ja - leżałam na nim. On - przytrzymywał mnie, żeby czasem nie spadła.

____________

761 słów.

So, Avril zbliżyła się bardzo do Leo.

Za tydzień przed ostatni rozdział, a później epilog.

Cholernie boli mnie to, że kończę już to ff ;((

Miałam dzisiaj nie dawać rozdziału, bo wczoraj był maraton, ale dzisiaj przez cały dzień utrzymywaliśmy się na 652 miejscu i daję wam go w nagrodę :))

Kochu ❤

⭐💬

You broke me | L. D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz