36

200 13 35
                                    

Avril's POV

Już prawie wszystko przygotowane na wieczór. Chorągiewki rozwieszone, napoje poustawiane, podobnie jak przekąski, prowizoryczny parkiet stworzony, a co najważniejsze - ustawiona muzyka.

Mama pojechała na imprezę firmową, a nocować będzie w hotelu. Natomiast Brook pojechała do swojego przyjaciela i zostaje tam na noc.

Diana okazała się być naprawdę świetną osóbką.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, czyli pierwsi goście przyszli!

- Charlie, otwórz drzwi! - krzyknęłam, poprawiając ustawienie misek. Oczywiście nie musiałam tego robić, ale nie lubię otwierać komuś drzwi, co już wiadomo.

- Hejka, dawno się nie widziałyśmy - do salonu weszła Esther z Jake'iem.

- Est, tęskniłam! - powiedziałam, przytulając przyjaciółkę.

- A za mną? - spytał smutno Jake.

- Ciebie widziałam kilka dni temu - odpowiedziałam, na co chłopak udał obrażonego. Razem z koleżanką się zaśmiałyśmy.

- Ładnie dziś wyglądasz - rzucił po chwili Jake. Spojrzałam na swoją ciemnoniebieską sukienkę ze świecącym tiulem na rozkloszowanej części.

- Dziękuję - lekko się uśmiechnęłam.

Niedługo po tym przyszła reszta gości, czyli ci, których zaprosił Charlie oraz Angela.

- Zatańczymy? - zaprosił mnie Leo.

Od kiedy on tańczy?

- Um... Okej - odpowiedziałam niepewnie, po czym poszliśmy razem na prowizoryczny parkiet.

- Od kiedy tańczysz? - spytałam chłopaka.

- Jakoś tak dzisiaj mnie natchnęło - wzruszył ramionami, na co się zaśmiałam.

Kiedy piosenka dobiegła końca zeszłam na bok. Usiadłam przy wyspie z kubeczkiem coli w ręce.

- Nie pijesz? - spytał wyraźnie zdziwiony Dylan, który właśnie do mnie podszedł.

- To dopiero początek. Zresztą, na pewno później będziecie chcieli grać w "nigdy przenigdy" - odpowiedziałam z satysfakcją.

- Ty jednak potrafisz być inteligenta - zaśmiał się chłopak.

- No widzisz, jestem taka nie tylko w twoim wyimaginowanym świecie - również się zaśmiałam.

- W wyi... Co? - spytał.

- Wyimaginowanym - powtórzyłam.

- Co to?

- Domyśl się - zaśmiałam się i ruszyłam na parkiet.

Tańczyłam przez trzy godziny z małymi przerwami na napicie się. Przed chwilą zaczęliśmy grać w "nigdy przenigdy", czyli standard naszych domówek.

Oczywiście ja przegrywam, bo Charlie wykorzystuje swoją wiedzę o mnie. Tak samo Leo i Dylan.

To nie jest sprawiedliwe, bo większość rzeczy robiłam razem z nimi, więc nie mam dużego pola popisu.

Po kilkunastu rundach przegrana wyszłam na ogródek, gdzie usiadłam na wiklinowej kanapie ogrodowej. Spojrzałam w niebo, w rękach trzymając kubeczek z colą. Przymknęłam oczy, czując jak uwalnia się ze mnie cała zła energia z tego roku.

Są to ostatnie minuty dwutysięcznego siedemnastego roku. Za chwilę będzie już następny rok. Kolejne wyzwania. Staniemy się o rok starsi, ale czy mądrzejsi?

You broke me | L. D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz