9.

966 25 7
                                    

- Kocham Cię, Adam. - wyznała, wreszcie mogąc szczerze spojrzeć w jego cudowne, czarne oczy.

Nic nie odpowiedział. Przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował.

- Idziemy? - uśmiechnął się.

- Dokąd? - spytała niepewnie.

- Przecież masz wizytę u ginekologa. Nie puszczę Cię tam samej. - oznajmił stanowczo.

Pokiwała głową. Złapał ją za rękę i dumnie szli w kierunku szpitala, ciągle rozmawiając. Kiedy dotarli na miejsce, była godzina 13:12. Mieli jeszcze zapas czasu, więc stanęli koło gabinetu. Nagle Adam poczuł dotknięcie na ramieniu. Zanim się obrócił, spojrzał na wściekłą twarz Wiki, stojącej na przeciw niego.

- Oliwia, co Ty tutaj robisz? - zadał pytanie, lekko zakłopotany.

- Wiesz... - przedłużała, zerkając na rudowłosą.

- Coś nie tak z Józiem? - zaniepokoił się.

- Z nim wszystko dobrze, ja się kiepsko ostatnio czuję... Mógłbyś wejść ze mną?

Krajewski, który stał odwrócony do Consalidy podszedł do niej i dumnie chwycił za rękę.

- Jesteśmy tutaj razem. - oznajmił stanowczo.

- Rozumiem. - oddaliła się.

I w tym momencie Ola zawołała Wiktorię do gabinetu. Badanie było krępujące, tym bardziej, że przeprowadzała je znajoma osoba. Adam został na zewnątrz. Nic nie było jeszcze pewne. Szczęśliwa Wiki wybiegła z pomieszczenia, rzucając się na szyję Adamowi, nie zważając na to, że obok niego stała Oliwia, którą wyraźnie ignorował. Śmieszny widok. Mężczyzna ciągle patrzący w telefon, obok niego blondynka, która non stop coś mówi, a on budzi się dopiero wtedy, gdy rudowłosa rzuca mu się na szyję. Przytulił ją mocno i podniósł w górę.

- I jak? - spytał zniecierpliwiony.

- Jedenasty tydzień, wszystko jest w porządku! - krzyknęła szczęśliwa, po czym śmiało musnęła jego usta.

Po części, zrobiła to na złość Oliwii, jednak z drugiej strony, zwyczajnie kierowały nią emocje i uczucia. A jedyne, co teraz czuła to radość i miłość...

Wiktoria i Adam || {W rodzinie wszystko da się wybaczyć} ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz