39.

886 23 7
                                    

- Co?


No nie... - pomyślała.

Ona mówi mu, że będzie ojcem, że jest w ciąży, że to ich dziecko, a on : Co? - Typowy facet...

- Jestem w ciąży. Z Tobą. To Twoje dziecko. Nasze. -  wytłumaczyła mu, niepewnie zerkając na jego twarz.

- Jesteś pewna?

- Za kogo Ty mnie masz! Wiesz co? Jesteś zerem. Ja nie prowadziłam takiego życia, jak Ty jeszcze dwa lata temu! Nowa dziewczyna co tydzień to była u Ciebie norma, ale nie u mnie rozumiesz? Myślisz, że kim Ty niby jesteś? Nie będę taka jak Ty, nigdy. A wiesz, dlaczego? - pod wpływem emocji wstała z miejsca.

- Wiki...

- Wiesz, dlaczego?!

- Dlaczego...

- Bo się na prawdę zakochałam, kretynie! I żaden inny facet tego nie zmieni! Ale Ty chyba nie wiesz, co to takiego. Szybko zapomniałeś. Ty i ona... Jesteście siebie warci.

Zrobiła krok w tył, jednak poczuła uścisk na nadgarstku. Odetchnęła z ulgą. Bała się, że pozwoli jej odejść...

- Między mną, a Oliwią nie ma nic. Obiecałem sobie, że Cię odzyskam, choćby nie wiem, co. Poddałem się. Jestem słaby. Kiedy dowiedziałem się, że to Radwan... - rozpłakałem się jak dziecko! Nie ma czym się chwalić, wiem. Ale mówię Ci to dlatego, żebyś wiedziała, jak bardzo Cię kocham. Nigdy nikogo nie pokochałem. Nigdy. Aż do momentu, w którym pojawiłaś się w moim życiu, w dość nietypowy sposób. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Zrobiłem z siebie idiotę, a Ty pokazałaś swój silny, mocny charakter. Zaimponowałaś mi. Od razu zakochałem się w Twoich oczach... A z czasem, zakochałem się w całej Tobie. To nie minęło. Kochałem Cię, kocham i będę kochać. Choć szczerze mówiąc... Nienawidzę tego.

Uśmiechnęła się do siebie w myślach. Delikatnie wsunęła rękę do kieszeni spodni i wyjęła małą karteczkę.

- Tego nienawidzisz? Proszę... Nawet potrafisz być romantyczny.

W dłoni trzymała liścik od Adama, który był przyczepiony do róży, którą zostawił pod jej drzwiami.

Krajewski nie zastanawiał się długo. Błyskawicznym, choć delikatnym ruchem przysunął ją do siebie i wbił swoje usta w jej wargi. Nie zdążyła zareagować, chociaż... Gdyby zrobił to wolniej - i tak by nie zareagowała. Chciała tego. Kochała go nad życie.

- Kocham Cię, Wiktoria.

Teraz nadszedł moment, w którym musiała zdecydować : Udawać twardzielkę, czy pozwolić ponieść się uczuciom.

- Ja Ciebie też. - wtuliła się w jego tors.

Czuła się tak bezpiecznie... Szatyn położył swoje ręce na jej ramiona i odsunął od siebie na pare centymetrów. Powolnym, lecz zdecydowanym ruchem położył dłoń na jej brzuchu.

- Będzie piękna po mamie. Jestem pewien...

__________________________________________________________________________________

Dziś krótszy, ale jutro za to pojawią się 2/3 rozdziały! <3



Wiktoria i Adam || {W rodzinie wszystko da się wybaczyć} ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz