17.

843 17 0
                                    

Obudził ją głośny płacz. Szybko zerwała się na nogi. Przypomniały jej się wydarzenia z przed kilkunastu minut. Zorientowała się, że obok jej nie ma wózka.
- Cholera... - pomyślała.
Pierwsze co przyszło jej do głowy to to, że zasnęła a mały płakał... I wtedy wrócił Adam... Zabrał go i próbował uspokoić. Szybko wbiegła do sypialni. Chłopiec wciąż unosił się łzami.
- Tak bardzo Cię przepraszam... - oznajmiła, spoglądając na Krajewskiego.
Odłożył go do wózka i zaczął bujać.
- Za co? - spytał z troską.
- To przeze mnie. Nie powinnam była zasnąć. - stwierdziła ze wstydem.
- Co? Przecież... Aaa... Nie! Wiki to nie Twoja wina. Jak przyszedłem to spaliście. Wiedziałem, że jesteś zmęczona, więc wziąłem Józia do sypialni, żeby Cię nie obudził, gdy wstanie. Uderzyłem nogą o drzwi i potrząsnąłem wózkiem. Wtedy się zbudził. - tłumaczył, stając na przeciwko niej.
Odetchnęła z ulgą. Spojrzała na zapłakanego malca. Podeszła i wyciągnęła go z "łóżeczka". Delikatnie obróciła go tak, że znajdował się tyłem do niej, a przodem do Adama. Pogłaskał go po rączce i stanął obok Wiktorii. Objął ją ramieniem i pocałował w czoło.
- Będziesz świetną mamą. - zapewnił ją.
- Jest głodny. Chodź. - zmieniła temat, kierując się do salonu.
Położyła chłopca na kanapie i usiadła obok. Szatyn stanął nad nimi z dużą torbą.
- Daj, przebiorę go. - uśmiechnął się.
- Nie. Muszę się wprawiać. - zachichotała cicho.
Poradziła sobie zaskakująco dobrze. Wyciągnęła z torebki czyste body na długi rękaw i ubrała go w pajacyka. Do tego nałożyła malusieńkie skarpetki. Podniosła go i posadziła pół pionowo na kolanach. Wpatrzyła się w jeden punkt. Tym punktem był Krajewski. Stał w kuchni i przygotowywał mleko dla Józia. Gdy już skończył, odwróciła wzrok i udawała, że patrzy na chłopca. Adam podszedł do nich i usiadł na fotelu obok.
- Chcesz go nakarmić? - spytał, patrząc jej w oczy.
- Ty to zrób. Jesteś jego tatą. - powiedziała.
- Uwierz, że chciałbym, żebyś to Ty była jego mamą. - posłał jej czarujące spojrzenie.
- Będę. - oznajmiła, delikatnie podając mu chłopca.
Była godzina 18:40. Wiedziała, że niedługo pora kąpieli. Usiadła w kuchni i napisała e-maila do Falkowicza, z prośbą o zmianę godziny pracy na dzień jutrzejszy. Zaskakująco szybko dostała satysfakcjonującą ją odpowiedź.

Wiktoria i Adam || {W rodzinie wszystko da się wybaczyć} ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz