Była wykończona. Ciężki dzień. Nie wiedziała co z sobą zrobić. Postanowiła się wykąpać, mimo wczesnej godziny. Zarzuciła na siebie szlafrok, a włosy spięła w luźnego koka. Wyszła z łazienki i zobaczyła Józia, leżącego na dużym kocu na podłodze. Adam stał nad nim, próbując go rozśmieszyć. Położyła się obok chłopczyka i wzięła go sobie na jeszcze płaski brzuch.
- Pójdę po wanienkę do samochodu. - oznajmił, patrząc na nich z czułością.
Widział, jaka Wiktoria jest szczęśliwa.
Zszedł na dół, wziął pozostałe rzeczy z auta i z powrotem wrócił do mieszkania. Zdążył odłożyć dopiero przyniesione przedmioty, a z jego kieszeni rozległa się cicha muzyczka.
- Tak? - zaczął, przykładając telefon do ucha.
- Cześć, Adam. Radzicie sobie? - spytała.
- Jasne, wszystko jest pod kontrolą. - zaśmiał się, spoglądając na cała obślinioną przez Józia Consalidę.
- A co robicie? - zapytała podchwytliwie.
- No właśnie powoli zabieramy się do kąpania.
- Dasz sobie radę? Nigdy go nie kąpałeś sam. - oznajmiła.
- Wiki mi pomoże. - puścił oko rudowłosej.
- Jest u was? - dopytywała.
- Nie. My z Józiem jesteśmy w jej mieszkaniu. W dwójkę zawsze raźniej.
- A Józio nie płacze? To obca kobieta.
- Wręcz przeciwnie. Jest bardzo spokojny.
- To świetnie. Muszę kończyć. Pa.
I się rozłączyła. Krajewski odłożył telefon, zabrał syna z brzucha Wiki, po czym pomógł jej wstać i odłożył chłopca z powrotem na koc.
- Ośliniłaś się troszkę. - zakpił, wycierając ślinę dziecka z jej podbródka.
Patrzyli sobie w oczy.
- Kocham Cię. - oznajmił.
- Kąpiel. Jest po 19.
Odeszła, a malucha wzięła na ręce. Adam poszedł do łazienki i nalał wodę do niebieskiej wanienki dziecięcej. Przyniósł ją do salonu i położył na podłodze.
Consalida rozebrała chłopca i lekko włożyła do wody, wciąż go trzymając. Delikatnymi ruchami myła jego drobne ciałko. Lubił się kąpać. Był bardzo spokojny. Po paru minutach wyciągnęła go i odłożyła na wcześniej rozścielony ręczniczek, owinęła go i wytarła. Adam siedział, uważnie im się przyglądając. Kiedy Oliwia zajmowała się Józiem, nigdy go to aż tak nie interesowało.
- Mógłbyś podać mi pampersa i krem? - wyrwała go z rozmyśleń.
Bez namysłu zrobił to, o co prosiła.
Posmarowała go, aby nie miał odpażeń i nałożyła mu pieluchę. Chwyciła za malutką koszulkę i ubrała na jego delikatne ciało.
- Gorąco tu. - stwierdziła.
- Nie ubieraj mu już nic. Przykryjemy go.
Wstał i wziął go na ręce. Chwilę pokołysał i włożył do wózka. Bujał go delikatnie przez parę minut. Zasnął.
- Gdzie go położyć? - spytał szeptem.
- Do naszej sypialni. - odparła bez wahania.
Powoli uniósł go do góry, i podtrzymując za główkę położył na wielkie łóżko.
- Jakby się budził to przyjdź po mnie. - powiedział, mijając ją w drzwiach.
- Ale Ty śpisz z nami. - poinformowała go.
Uśmiechnął się. Poszedł do łazienki. Wziął prysznic i po 15 minutach wszedł do pokoju. Wiktoria leżała tuż obok chłopca i głaskała go po rączce. Adam położył się z drugiej strony i zrobił to samo. Ich spojrzenia spotkały się, a ręce splotły w mocnym uścisku.
- Dobranoc. - powiedziała.
- Dobranoc. - odpowiedział. - Kocham Cię. - dodał po chwili.
- Ja Ciebie też.. - odpowiedziała w myślach.
CZYTASZ
Wiktoria i Adam || {W rodzinie wszystko da się wybaczyć} ||
FanfictionWiktoria Consalida jest młodą kobietą, pracującą jako chirurg. Niedawno łączył ją soczysty romans z Adamem Krajewskim, jednak zaistniał spór, który przekreślił wszystko. 23.01.2018 - #616 w fanfiction 31.01.2018 - #506 w fanfiction 20.02.2018 - #18...