25.

821 19 1
                                    

Wszędzie widziała wspomnienia. Przy wejściu do szpitala, w salach... Wszędzie pojawiał się obraz ze snu. Był tak realistyczny. Przypominały jej się te nieprawdziwe pocałunki, ta jedna wspólna noc... Nie do końca wiedziała co wydarzyło się na prawdę, a co nie. W rozmyśleniach przeszkodził jej telefon. To Blanka.
- No cześć skarbie. - przywitała się.
- Mamo, wszystko w porządku? Masz dziwny głos... - stwierdziła.
- Tak. Jasne, że tak. Co tam słychać? - skłamała.
- No właśnie dzwonię powiedzieć Ci, że jutro wracamy.
- Tak? No to fajnie. Przyjedziecie do mnie? - spytała.
- Tak, ale nie wiemy jeszcze kiedy. Maciek chce jeszcze zajechać do rodziców.
- Rozumiem. No dobra, to do zobaczenia. Kocham Cię.
Rozłączyła się.
- Cholera. - syknęła do siebie.
W jej domu jest wielki bałagan. Wygląda jakby przeszło tamtędy tornado. Radwan! Przecież on nie może zastać mieszkania w takim stanie. Nie zostało jej nic innego jak symulować. Usiadła na pobliskie krzesełko i schowała twarz w dłonie. Pech chciał, że właśnie tym korytarzem przechodził Adam.
- Ej, wszystko w porządku? - spytał.
- Tak. Tak. Po prostu... Kiepsko się czuję.
- Chodź. - pociągnął ją delikatnie.
Zaprowadził ją do pokoju dla lekarzy. Położył na łóżko i odwrócił się od niej. Spojrzał na terminarz dyżurów i wpatrywał się chwilę w jeden punkt.
- Mam teraz przerwę. Odwiozę Cię do domu, a później wezmę za Ciebie operację. - oznajmił.
- Nie... Nie... Zwariowałeś...
- Tak. Na Twoim punkcie.
Zapadła cisza. Podszedł do niej i pomógł jej wstać. Złapał ją za rękę i wyszli ze szpitala. Otworzył drzwi od samochodu i przytrzymał ją delikatnie w talii, gdy wchodziła do środka. Przeszedł przed maską i po chwili siedział obok. Ruszyli. Nie odzywali się do siebie ani słowem. Gdy dotarli na miejsce, Krajewski wyszedł i pomógł jej wysiąść. Odprowadził ją na górę i pocałował w policzek na pożegnanie. Consalida wparowała do mieszkania i wzięła się za sprzątanie. Nie zajęło jej to długo. Gdy skończyła, położyła się wygodnie na kanapie i czekała na przybycie Krzysztofa.

Wiktoria i Adam || {W rodzinie wszystko da się wybaczyć} ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz