Była zmęczona. Czuła się tak okrutnie. Dlaczego czuła wyrzuty sumienia? Wiedziała, że go zraniła... Ale nie chciała psuć temu nic nie winnemu dziecku dzieciństwa. Oliwia denerwowała ją każdym ruchem. Dosłownie... wszystkim. Ale to nie wina chłopca. Z takim podejściem żyła przez miesiąc... Przez dokładnie 30 dni, idąc korytarzem, unikała jego stęsknionych spojrzeń. Ból, żal, gniew wróciły... Natomiast nie potrafiła zapomnieć o uczuciu miłości, którym go darzyła. W głowie pojawiała jej się myśl: Może są szczęśliwi?
Bała się tego. Bała się, że tak szybko zapomniał i dał radę się ustatkować, kiedy ona każdego wieczoru wypłakiwała się w poduszkę... Właśnie szła w kierunku szpitala. Wyglądała świetnie. Nabrała kobiecych kształtów. Troszkę przytyła, jednak w jej stanie wyglądało to znakomicie, a jej brzuch stawał się coraz bardziej okrągły. Zamyśliła się lekko i poczuła tylko... Nic nie poczuła. Już myślała, że po niej. Tak bardzo pochłonął ją monolog z samą sobą, że nie zauważyła nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu. Poczuła lekkie odepchnięcie i pisk opon. Przerażona wstała z trawy i szybkim krokiem popędziła obok miejsca zdarzenia, szukając bohatera. Myśl, że coś mogło się stać nic nie winnemu człowiekowi rozrywała ją od środka. Nagle z ziemi podniosła się znajoma osoba.
- Nic Ci nie jest? - spytał, utykając na nogę.
- Adam? Matko! - krzyknęła przerażona i pod wpływem emocji mocno wtuliła się w jego tors.
- Wszystko dobrze. Lekko boli mnie noga... Ale to nieważne... Jak się czujesz? - przerwał, dotykając jej ramienia.
- Idziemy do szpitala. Musisz zrobić prześwietlenie. - powiedziała stanowczo, na co Krajewski pokiwał głową.***
- Miałeś mnóstwo szczęścia. - oznajmił Falkowicz, patrząc na brata.
Stanął obok Wiktorii.
- To skręcenie... Ale potrzebujesz opieki. Nie możesz się przemęczać. - stwierdził.
- Pojadę do Ciebie. - poinformował go z uśmiechem.
- Pojedziesz do mnie. - wtrąciła się Consalida, sama zaskoczona swoją odpowiedzią.
- Nie mogę... Sama musisz odpoczywać... Nie chcę być dla Ciebie ciężarem. - uśmiechnął się.
- Ale ja już podjęłam decyzję. - spojrzała na niego zdenerwowanym wzrokiem.
- Andrzej, zbadałeś ją? - spytał nadopiekuńczo.
- Wszystko jest dobrze... - zapewnił szatyna, śmiejąc mu się w twarz.
Martwiła się o niego. Nie mogła zostawić go po tym, co dla nich zrobił. Uratował ją. Uratował ich. Mogli zginąć. Nie potrafiła kryć swoich uczuć...
CZYTASZ
Wiktoria i Adam || {W rodzinie wszystko da się wybaczyć} ||
FanfictionWiktoria Consalida jest młodą kobietą, pracującą jako chirurg. Niedawno łączył ją soczysty romans z Adamem Krajewskim, jednak zaistniał spór, który przekreślił wszystko. 23.01.2018 - #616 w fanfiction 31.01.2018 - #506 w fanfiction 20.02.2018 - #18...