- Co ja tu robię? Cudowne przywitanie, nie ma co Yoona – zobaczyłam na jej twarzy grymaśny uśmiech.
- Po prostu od czasu... - zatrzymałam się na chwilę spuszczając wzrok – od dawna się tu nie pojawiałaś.
- Od czasu śmierci taty, to chciałaś powiedzieć? – podeszła bliżej – Nie udawaj, że trudno Ci o tym mówić, może gdyby nie Twoje egoizm nadal by z nami był – prychnęła, na co zacisnęłam pięść mając ochotę ją uderzyć.
- Jeśli przyjechałaś tutaj tylko po to, by mi dogryźć, to równie dobrze w tym momencie możesz wracać do swojego idealnego życia – zagryzłam zęby ze złości – tyle spokoju było bez Ciebie.
- A Ty jak zwykle swoje, jak zawsze kochana Yoona – podeszła do mnie i zarzuciła mi rękę na ramię mocniej mnie do siebie przytulając – tęskniłam za Tobą mimo wszystko – potargała moje ułożone włosy.
- Nie mam na to teraz czasu, muszę zrobić mamie coś do jedzenia, zostaniesz na obiad czy wpadłaś tylko na chwilę? – zapytałam zrzucając jej rękę ze swojego ramienia i ruszając w stronę kuchni.
- Chętnie zostanę, zapomniałam już co to domowe potrawy – zaśmiała się zmierzając za mną.
- No tak faktycznie, tacy jak Wy jedzą potrawy o których nam zwykłym ludziom się nawet nie śniło, zapomniałam – prychnęłam zirytowana coraz bardziej jej obecnością.
- Co mówisz tam pod nosem?
- Nic, cieszę się że przyjechałaś – mruknęłam otwierając lodówkę i wyciągnęłam z niej potrzebne rzeczy na obiad.
Zapadła niezręczna cisza w momencie gdy zabrałam się za gotowanie. Yuri cały czas mi się przyglądała, skanowała każdy najmniejszy wykonany przeze mnie ruch. Ale nie mówiła przy tym nic, siedziała cicho i tylko patrzyła. Czułam się dziwnie, bo zawsze to Yuri była tą osobą, którą trzeba było uciszać, bo buzia jej się nie zamykała. A teraz siedziała cicho. To nie było w żadnym stopniu podobne do tego co pamiętałam z naszego wspólnego życia, jak jeszcze mieszkałyśmy razem. Dało się wyczuć między nami pewien dystans, bo sama osobiście też nie wiedziałam jak mam się zachowywać wobec niej. Z jednej strony miałam ochotę ją przytulić i powiedzieć jak mocno tęskniłam, a z drugiej strzelić jej w twarz i wyrzucić ją z domu. Zostawiła mnie z tym wszystkim samą i jeszcze co chwilę słyszę tylko pretensje, że to była moja wina. Przyznaje się, nie potrafiłam przypilnować własnych rodziców. Nie potrafiłam wyczuć momentu w którym alkohol stał się wszystkim na czym im zależało najbardziej. Nie potrafiłam uchronić ojca przed zapiciem się na śmierć. Dlatego tak dbałam o mamę, dlatego jej nie zostawiłam, mimo wszystko że były sytuacje takie jak dzisiaj, że mama dorwała kolejne butelki. Ale nie mogłam być przy niej całymi dniami siedem dni w tygodniu bo musiałam też zarabiać na to, by móc 75 procent wypłaty wydać na jej leczenie, a reszta zostawała na to bym miała co wrzucić do garnka. Gdzie w tych momentach była Yuri? Żyła w luksusach, woziła się drogimi samochodami, spotykała się z idolami, podróżowała, wydawała pieniądze na głupoty. I tylko ja jestem jedyną osobą do której można mieć pretensje?
Po godzinie postawiłam przed twarzą Yuri gorący ramen z kimchi oraz naleśniki z mąki ryżowej smażone na oleju z owocami morza i kawałkami ziemniaków, a resztę zaniosłam mamie do stolika przy łóżku, wracając po chwili do kuchni i siadając naprzeciwko swojej siostry bliźniaczki, która już zaczęła się zajadać tym co przygotowałam.
- Zajebiste, kiedy nauczyłaś się tak gotować? – zapytała z pełną buzią uśmiechając się delikatnie.
- W międzyczasie gdy wszystkie obowiązki spadły na mnie – mruknęłam pod nosem.
- Wiem, że na tej płaszczyźnie zawaliłam – podniosłam wzrok patrząc na nią bo nie wierzyłam że te słowa płyną z jej ust – ale nie zrozumiesz tego, dlaczego tak się stało, że zostałaś z wszystkim sama.
- Faktycznie, to tak ciężko zrozumieć, że dla Ciebie ważniejsze były imprezy i godne życie.
- To nie chodzi o godne życie i imprezy, mając wszystko czasami nie masz tego czego naprawdę potrzebujesz, czego naprawdę chcesz.
- Próbujesz mi się wytłumaczyć, że nie przyjeżdżałaś odwiedzać swojej mamy, że nie dałaś ani grosza na jej leczenie, że miałaś to wszystko co się tutaj dzieje zwyczajnie w dupie bo miałaś wszystko a zabrakło Ci czegoś czego potrzebowałaś? Co takiego Ci brakowało? – wstałam z krzesła nie mogąc dalej słuchać jej paplaniny.
- Mówiłam, że nie zrozumiesz.
- Nie chcę nawet tego słuchać, zjedz i się wynoś – syknęłam ruszając w stronę salonu, ale Yuri złapała mnie w ostatniej chwili za nadgarstek zatrzymując mnie w kuchni.
- W którym momencie tak bardzo się znienawidziłyśmy? – szepnęła – kiedyś byłyśmy nierozłączne, gdzie popełniłyśmy błąd?
Słuchałam jej szeptania i łamało mi serce słysząc te słowa. Od śmierci ojca byłyśmy dla siebie jak obcy ludzie, nie miałyśmy dla siebie żadnego współczucia. Ja obwiniałam ją o to, że wyjechała gdy najbardziej jej potrzebowałam zostawiając na moich barkach wszystko, a ona obwiniała mnie za to co się stało z tym domem. Obydwie byłyśmy winne za wszystko. Ale chciałam tak mocno to wszystko naprawić, ze czasami ze swojej dumy nie potrafiłam nawet się do tego przyznać.
- Przepraszam – przerwałam jej – przepraszam, że tato umarł, przepraszam że ich nie przypilnowałam – pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Nie, cały czas Cię o to obwiniam, a doskonale wiem że nie byłaś w stanie pilnować ich całymi dniami – Yuri wstała z krzesła i stanęła naprzeciwko mnie – To ja przepraszam, że Cię zostawiłam, jesteś tym co właśnie brakowało w moim życiu, chcę to wszystko naprawić – przytuliła się do mnie delikatnie czekając na ruch z mojej strony.
Nie mogłam zrobić nic innego jak tylko przytulić ją mocniej. Potrzebowałyśmy tego obydwie, potrzebowałyśmy siebie nawzajem.
Usiadłyśmy w naszym wspólnym pokoju, w którym zostałam sama od paru lat. Rozmawiałyśmy długo o wszystkich problemach, o wszystkich nieporozumieniach, o naszych życiach. Byłam zachwycona tym co opowiada mi Yuri na temat swojej pracy. Ale mimo wszystko, było mi jej szkoda z faktu, że zaniedbała się tak bardzo tylko dlatego, że nie ma czasu dla siebie, ani dla najbliższych jej osób. Teraz wiedziałam dlaczego tak rzadko ją widziałam, dlaczego nie dzwoniła, dlaczego nigdy nie miała czasu.
- A teraz prawdziwy powód dla którego tu przyjechałam – zaczęła Yuri.
- hmm?
- Przez ostatni rok nie wzięłam nawet dnia wolnego od pracy, bo moi przyjaciele wylatują zwiedzać Stany Zjednoczone i bardzo chcę jechać z nimi, jednak mój szef się nawet nie zgodził na to, bo moi podopieczni jadą w trasę po Japonii – tłumaczyła powoli.
- I co ja mam z tym wspólnego?
- Chcę byś mnie zastąpiła, chcę byś udawała mnie.
- Słucham? – krzyknęłam zszokowana – Jak niby mam Cię zastąpić, ja się nie znam na wizażu, pracuje tutaj, kto miałby zostać z mamą? – zaczęłam zadawać tysiące pytań.
- Wszystko zaplanowałam, to tylko trzy tygodnie, mama ma miejsce wykupione w najlepszej klinice w Seulu, Twój sklepowy szef się zgodził za małą opłatą, a makijaż i ubrania jakoś dasz sobie radę. Zawsze mi zazdrościłaś, teraz możesz sama tego doświadczyć – uśmiechnęła się delikatnie – ten jeden raz się zgódź.
- No nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Yoona naprawdę zależy mi na tym wyjeździe, a Tobie zależy na poznaniu innego życia, nie ma tu nad czym się zastanawiać – złapała mnie za rękę – proszę, proszę Yoona.
