- Proszę – usłyszałam głos gdy tylko lekko zapukałam do drzwi.
Weszłam do środka i na środku zobaczyłam bardzo wysokiego chłopaka o ciemno brązowym kolorze włosów.
Na łóżku obok zobaczyłam leżącego Wonho. On spojrzał w moją stronę, ale zaraz obrócił wzrok i nie zwracał uwagi na to, że stoję na środku pokoju jak idiotka i nie wiem jak mam się zachować.
- Hyungwon wyproś ją – mruknął Wonho do wyższego chłopaka.
- Yuri nie słuchaj go – zaśmiał się – na mnie też się obraża tysiąc razy dziennie, przecież znasz go – poklepał mnie delikatnie po plecach i ruszył do łazienki.
- Wonho – zaczęłam kierując się w jego stronę i siadając obok niego na łóżku – przyszłam przeprosić za swoje zachowanie, przesadziłam – delikatnie się uśmiechnęłam – kupiłam Ci Twoją ulubioną kawę w ramach przeprosin – podstawiłam mu plastikowy kubek pod nos.
- Znamy się tyle lat – zaczął kierując z powrotem wzrok na mnie – tyle razy mnie obraziłaś, tyle razy zniszczyłaś moją samoocenę – oburzył się – i nigdy, przenigdy nie przyszłaś mnie przeprosić i nigdy, przenigdy nie kupiłaś mi kawy na przeprosiny – wziął ode mnie kubek i zaczął delikatnie wąchać jego zawartość – co tam wsypałaś? Jakąś truciznę? Naplułaś? A może jakieś tabletki by móc mnie wykorzystać? – jego wzrok zmienił się w wzrok totalnego obłąkańca.
- Nie, zwyczajnie kupiłam Ci kawę na przeprosiny – patrzyłam na niego jak na prawdziwego idiotę.
- To wypij ją pierwsza, lubisz tą samą co ja więc proszę – podał mi z powrotem wywąchany przez niego kubek.
Wzięłam od niego kawę i od razu wypiłam kilka łyków.
- Zadowolony? Teraz mi uwierzysz, że zrobiłam to w dobrej wierze? – zapytałam kładąc kubek na szafce nocnej.
- Yuri, Ty jesteś – zaczął się jąkać – jesteś taka kochana – rzucił się i mocno mnie do siebie przytulił – nigdy bym się nie spodziewał, że kupisz mi coś na przeprosiny i przeprosisz mnie pierwsza – coraz mocniej mnie ściskał.
- Wonho, to tylko kawa – zaśmiałam się myśląc sobie z jakimi ludźmi przyjdzie mi pracować, ale to było urocze jak cieszą się z tak małych rzeczy.
- To aż kawa, to aż kawa od naszej Yuri – odkleił się ode mnie pokazując jak jego szeroki uśmiech sięga po jego uszy ze szczęścia.
- Nie przesadzaj Wonho, czasami potrafię być miła – uderzyłam go delikatnie w ramię.
- Muszę się do tego przyzwyczaić, nie dość że wypiękniałaś, to jeszcze to – wskazał na kawę – całkowicie jak byś była kimś innym.
- Ale nadal to tylko ja, Yuri – speszyłam się jego słowami.
- No jak Minhyuk powiedział że znośnie wyglądasz to znaczy, że naprawdę coś się w Tobie zmieniło – zaśmiał się – szkoda, że nie widziałaś jego wyrazu twarzy jak zobaczył Cię w samolocie.
- Minhyuk? – zaczęłam szybko przypominać sobie wszystkie informacje na jego temat które podała mi siostra, zresztą po tym jak potraktował mnie przed chwilą przed drzwiami do jego pokoju i jak zamknął mi je przed nosem wiedziałam, że nie należy on do faworytów moich siostry, tak samo jak ona nie jest jego faworytką – pewnie jak zwykle stroił sobie głupie żarty – odpowiedziałam szybko.
- Ja wiem, że relacje między Tobą, a Minhyukiem nie są na takiej stopie jak Twoje ze mną – złapał za kubek z kawą i wypił parę łyków – ale naprawdę, mówię Ci serio, że jeszcze takiej reakcji u niego nie widziałem, był w szoku widząc Cię w sukience.
- Przecież wszyscy byliście, to nie ma o czym mówić – mruknęłam.
- A Ty zawsze swoje, jak mówię Ci jak było, to tak było – oburzył się.
- Dobra, udawajmy że Ci wierzę, i co z tego, że tak powiedział?
- Przecież od czasu w którym go publicznie wyśmiałaś i upokorzyłaś on nigdy nie powiedział na Twój temat dobrego słowa – odpowiedział – a tu nagle wyjechał z czymś takim, może w końcu Wasze relacje się poprawią.
- Tak, poprawią, przed chwilą zamknął mi drzwi przed nosem – powiedziałam lekko poirytowana samym wspomnieniem tego incydentu – nie ważne Wonho, idę.
- Gdzie?
- Do siebie, już prawie wieczór, muszę ogarnąć jakieś stylizacje na jutro dla Was – uśmiechnęłam się wstając z łóżka.
- Może Ci pomogę?
- Nie, dziękuję, nie musisz, poradzę sobie – skierowałam się w stronę drzwi – odpocznij sobie i wyśpij się przede wszystkim – odwróciłam się na chwilę i delikatnie pomachałam ręką.
- Yuri?
- Tak, Wonho?
- Bądź taka zawsze.
- Jaka? – zaśmiałam się dotykając powoli klamki od drzwi i wciąż zerkając w jego kierunku.
- Taka jak dzisiaj, taka miła, pasuje Ci to – uśmiechnął się.
Nie odpowiedziałam już nic tylko wyszłam uśmiechając się w duchu. Nie wiedziałam, że załatwię to wszystko będąc zwyczajnie sobą. I opłaciło się, Wonho naprawdę to docenił. Jego szepczący głos mówiący bym zawsze taka była zaplątał się w mojej głowie i nie mógł wyjść. Może dam radę tu przetrwać, w tym świecie pełnym idoli będąc Yooną, a nie Yuri.
Udałam się do siebie do pokoju od razu ruszając pod prysznic, bo nie zdążyłam się nawet wykąpać po przylocie. Ogarnęłam się, przebrałam się wygodniejsze ciuchy i wskoczyłam pod kołdrę sprawdzając laptopa i to co podesłała mi moja siostra. Stylizacje, które mi podrzuciła były naprawdę solidnie dopracowane i dobrane. Dopiero teraz docierało do mnie, że moja siostra naprawdę miała talent do takich rzeczy, wiedząc co do czego pasuje. Łączyła rzeczy tak, że ja doskonale wiedziałam że nigdy bym ich ze sobą nie połączyła bo dla mnie po prostu by się ze sobą gryzły, a tu pasowały jednak idealnie. Nie wiem w którym momencie za oknem zrobił się mrok. Naprawdę przejęłam się całym swoim zadaniem, że nie zauważyłam że czas minął mi tak strasznie szybko.
- Jezus, już 23? – ziewnęłam patrząc na zegarek.
Wyłączyłam i odłożyłam laptopa na stolik nocny przy łóżku bardziej chowając się pod kołdrę i wyłączając światło w pokoju. Uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl w jakim miejscu jestem i co mnie czeka. Już nie czułam takiej presji jak na samym początku. Dzisiaj doświadczyłam tego, że niektórzy z tych ludzi na pewno mi pomogą i nie zostanę z tym sama. Właśnie tego zazdrościłam swojej siostrze. Jak dla mnie to wszystko wyglądało tak beztrosko. Przytuliłam się mocno do poduszki i momentalnie zasnęłam.
- Yuri – usłyszałam cichy szept w okolicach mojego prawego ucha i delikatny dotyk w okolicach mojej talii – Yuri kochanie, śpisz? – szept był coraz głośny a ręce przesuwały się coraz bardziej po moim ciele.
Otworzyłam szeroko oczy i wyskoczyłam z łóżka jak z procy odwracając się od razu w stronę swojego łóżka.
- Co Ty tu robisz, do cholery? – krzyknęłam.