Dni mijały a ja nadal nie mogłam znaleźć dla siebie żadnego zajęcia. Nikt nie odpowiadał na moje zgłoszenia w związku z poszukiwaniem pracy. Zaczynało mi to powoli doskwierać. Mama też coraz mniej czasu spędzała w domu. Cieszyłam się że tak dobrze przyjęła nową pracę oraz że gospodarze dobrze ją traktują, ale spędzała tam więcej czasu niż w domu. Bardzo często tam nocowała.
Czułam że z tego wszystkiego zaczęło mi odbijać. Chciałam móc coś zrobić ze swoim życiem ale nie miałam na to wystarczająco dużo motywacji. Jedyne co robiłam to wstawałam rano z łóżka i sprzątałam mieszkanie oraz przygotowałam obiad na powrót mamy która niestety praktycznie nigdy na niego nie docierała. Tak było i tego dnia. Potrzebowałam towarzystwa bo czułam że za chwilę zwariuje. Potrzebowałam z kimś porozmawiać, nawet nie wiem w którym momencie wpadłam na jeden z idiotycznych pomysłów w moim życiu i wybrałam na swoim telefonie numer do Yuri naciskając przycisk 'zadzwoń'.
- Halo? - usłyszałam jej już dawno nie słyszany głos, który jak zwykle brzmiał tak że od razu miałam ochotę się rozłączyć.
- Yuri, to ja. Dzwonię bo... - zaczęłam.
- Po co dzwonisz? nie masz co robić? normalni ludzie pracują gdy Ty siedzisz na dupie i nic nie robisz - nie pozwoliła mi dokończyć.
Właśnie w takich momentach żałowałam od razu że wpadło mi do głowy by do niej zadzwonić i może spróbować złagodzić całą tą przedawnioną sytuację o której większość już zapomniała.
- Jadłaś już? - odpowiedziałam udając że nie słyszałam jej marudzenia - może wpadłabyś na obiad do domu? jesteś w Seulu?
- Eh - usłyszałam westchnięcie po drugiej stronie słuchawki - ja nie wiem czy Ty serio nie myślisz, ale wydaje Ci się że zapomniałam jak próbowałaś zrobić coś przeciwko mojej woli? Mam Ci przypomnieć kto pojawił się na lotnisku?
- Yuri, chcę się wytłumaczyć, chcę po prostu z Tobą pobyć jak za dawnych czasów, jak siostry - głos powoli zaczął mi się załamywać - ja naprawdę za tym tęsknię.
- Nie dzwoń do mnie więcej, chyba że w wyjątkowych sytuacjach gdy z mamą będzie coś nie tak - i usłyszałam dźwięk zerwanego połączenia.
Padłam na sofę w salonie i opadły mi ręce na tą patową sytuację. Dotarło do mnie że nie mam nikogo oraz to że ostatnią moją nadzieją była moja siostra która zwyczajnie w swiecie mnie nienawidzi i nie chce mnie widzieć. Moje problemy coraz bardziej się nawarstwiały a ja nie potrafiłam ich ani naprawić ani zatrzymać. Ja już naprawdę chciałam móc to wszystko skończyć i zacząć od nowa. Ale to byłam tylko ja.
Nie wiem w którym momencie zasnęłam przemyślając swoje życie. Sen to była jedyna forma odpoczynku który nie wymagał ode mnie angażowania się w moje własne problemy. Ale nie potrwał on długo bo wyrwał mnie nagle dźwięk dzwonka do drzwi.
Zerwałam się na równe nogi wiedząc że w końcu mama wróciła z pracy po dwóch dniach nieobecności i w końcu będę miała z kim spędzić czas i porozmawiać. Podbiegłam do drzwi śpiesznie szukając do nich kluczy.
- Już mamo otwieram, chwila tylko klucze znajdę, dobrze? - krzyknęłam w międzyczasie łapiąc za klucze i wkładając je do zamka.
Otworzyłam drzwi i z uśmiechem przywitałam osobę która w nie pukała. Ale to nie była moja mama.
- Cześć, nie przeszkadzam? - usłyszałam męski głos dochodzący do moich uszu - musimy porozmawiać.
Nie wierzyłam że widzę tą osobę w progu moich drzwi do mieszkania. Skąd wiedział gdzie mieszkam? dlaczego się tu znalazł? i dlaczego chce ze mną porozmawiać?