prolog

1.2K 67 24
                                    

Słyszę kroki do lochów. Tak lochów ... siedzę tu już 2 lata ... to wszystko przez moją naiwność. Po jaką cholerę  mu pomogłam! Mogłabym teraz być z moim bratem i mamą ... Ale  nie! Bo genialna Iris musiała się sprzeciwić bratu i matce ... No właśnie .. nie przedstawiłam się ... Zacznę od tego, że mam 16 lat i nazywam się Iris Orandera ( dziwne nazwisko wiem ale pretensje nie do mnie tylko do  Allveny ! [kotomi] ~ dop. aut. ).

Od urodzenia mam piękne białe, długie włosy oraz fioletowe oczy. Wszyscy  przez to patrzyli na mnie z odrazą oraz strachem, ale przyzwyczaiłam się. No dobra, skoro powiedziałam wam jak wyglądam, to może zacznę jak się znalazłam w lochach ... posłuchajcie  mojej historii.

Szłam sobie sama chodnikiem koło pustej ulicy, w drodze do domu.Nikt tędy nie chodzi odkąd pamiętam. Szłam, podśpiewując sobie piosenkę, której nauczyłam się od mamy i brata.Kiedy tak szłam zauważyłam jakiegoś pana, który był przygnębiony i siedział pod drzewem koło chodnika. Jako iż mam słabe serce do  krzywdy ludzi jak i zwierząt, podeszłam do niego.

- przepraszam, wszystko w porządku? - zapytałam się go uprzejmie 

- nie, moja córka wczoraj umarła ... - powiedział z bólem w oczach, patrząc na mnie 

- wyglądała dokładnie jak ty.- dodał z uśmiechem.

- może mogłabym jakoś panu pomóc ? - zapytałam się z uśmiechem.

- tak, jakbyś mogła pomóc mi  dostać się do tego samochodu po drugiej stronie .- powiedział z nadzieją. Pokiwałam twierdząco głową i pomogłam mu wstać. Kiedy doszliśmy do jego samochodu, niespodziewanie wepchnął mnie do niego.

- co pan robi ?! - krzyknęłam przerażona.

- zabieram swoja własność do domu!  - powiedział z szaloną miną po czym zamknął samochód i zaczął jechać.

- niech pan mnie wypuści! - krzyczałam, szamotałam się. Na próżno, zamknął samochód.Straciłam nadzieję i rachubę czasu.W pewnym momencie zobaczyłam dom koło lasu.

Nie zliczenie razy powtarzałam, aby mnie wypuścił. Twarz miałam mokrą od łez. Niedkugo potem zatrzymaliśmy się przed  domem, po czym mężczyzna  wyszedł z auta i  podszedł do mnie, aby mnie wyciągnąć. Szarpałam się, wyrywałam, ale nic to nie dawało. Jedynie wzmocnił uścisk na ręku i zaczął prowadzić do domu, a raczej zamku. Zaprowadził mnie do pokoju i zamknął na klucz.

- Wypuść mnie! - zaczęłam krzyczeć i walić w drzwi .

- Pomocy! Niech Ktoś  mnie  uwolni! -  ze łzami w oczach osunęłam się na zimna podłogę.- proszę ...- powiedziałam, po czym zaczęłam szlochać, a następnie usnęłam zwinięta w kłębek.

Obudziłam się w lochach przypięta do łańcuchów.

- gdzie ja jestem! Wypuść mnie! - zaczęłam się szarpać. Po niecałych 15 minutach do lochów wszedł ten psychopata z nożem i innymi przyrządami do tortur.

- no widzę ze panienka się obudziła ? - powiedział z psychicznym uśmiechem.

- Wyuść mnie!  - krzyknęłam, ten jedynie prychnął i zaczął się do mnie zbliżać z nożem.

- Co ty robisz! - patrzyłam na niego z przerażeniem na twarzy 

- To co  widzisz - powiedział, po czym zaczął mi ciąć skórę nożem. Krzyczałam szamotałam się, ale to bylo na nic. Dalej czułam, że mi tnie skórę.

I tak było każdego dnia... przychodził ciął mnie, bił . Dzień w dzień czułam ból  niewyobrażalny ból. Aż  2 lata tu byłam ... rodzina pewnie o mnie zapomniała albo dalej mnie szukają, albo się poddali ...

Za co to wszystko Boże ?Przecież byłam dobra, uczyłam się, pomagałam innym pomimo wielu wyzwisk i żartów ze mnie... Dlaczego to akurat ja mam zawsze pecha !?. Zawsze...

Moje przemyślenia przerwał znowu ten psychopata... dzisiaj znowu  przyszedł z narzędziami .

- no no no, coraz lepiej wyglądasz moja droga! - powiedział z drwiną i zaczął się śmiać.

- a ty coraz starzej wyglądasz - odgryzłam się, przez co dostałam w policzek

- nikt nie prosił cię o swoją opinię ! psie  ! - wrzasnął i walnął mnie biczem .

Kolejny ból, kolejne łzy, Nie mogę już! muszę uciec! wydostać się .. ale jak ... każdego dnia kiedy próbuje  kończy się porażką i kolejnymi ranami na ciele ... .

Godzina tortur minęła odpiął mnie od łańcuchów i wyszedł, na moje szczęście zapomniał zamknąć krat.

~ to twoja szansa Iris !~ pomyślałam i pomimo bólu wyszłam. Zaczęłam błądzić po korytarzach. Szłam za głosem, który mi mówił drogę.

- udało się !- powiedziałam na ile miałam sił, kiedy zobaczyłam, że jestem na zewnątrz.

- Gdzie ta gnida  ! Wracaj tu!- usłyszałam go z daleka.Zaczęłam biec w stronę lasu.

Słyszałam jak biegł za mną.Każdy mój ruch powodował ból na moich plecach ... po świeżych ranach leciała krew ubrudzona z kurzem. Pomimo bólu biegłam. Może to mój jedyny bilet w stronę wolności ?. Nie mogę tego spierdzielić jak  kiedyś, nie pozwolę! 

Przyspieszyłam  ile mogłam. Zgubiłam go! jest! zaczęłam się cieszyć jak dziecko, ale nie za długo bo ból był zbyt silny. Powoli zaczęłam iść przed siebie.

-Wracaj tu! - usłyszałam ten piekielny głos, ten szatan biegł za mną, więc przyspieszyłam.  Nagle zobaczyłam, że weszłam w krąg grzybów .

- Co się dzieje !?- zaczęłam krzyczeć. zobaczyłam go jak stał z szokiem w oczach, ale też z wściekłością, a potem tylko biel ... nic więcej ... biel i tylko biel ... chyba już nie lubię tego koloru ...   

¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤¤

Cześć, Jak wam się podobał prolog ? to moja 1 książka i mam nadzieję że to jakoś wyszło 😝
Jak są jakieś uwago co do pisania dialogów lub coś chętnie przyjmę !  😄😊😃
 Do zobaczenia  !😍😚😘

czytasz= gwiazdka 🌟 i komentarz 💬

❌Powrót Do Wspomnień |Eldarya ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz