Rozdział 10. Pierwsza Misja.

476 32 4
                                    

Szłam korytarzem, myśląc o tym, jak mi pójdzie misja.
~jeśli pójdzie mi źle.... To dostanę opierdziel od elfa jak i od miiko ~pomyślałam, aż mi ciarki przeszły. ~ jeśli jednak pójdzie mi dobrze... To... E.. W sumie... To nie wiem... Raczej medalu nie dostanę ~dodałam w myślach.
-z deszczu pod rynne... - powiedziałam do siebie.

Będąc już na zewnątrz, rozejrzałam się i skierowała w kierunku brany wyjściowej.

Kiedy  przeszłam przez bramę, spojrzałam na spis i zaczęłam czytać.

Lotos
Złote szyszki x3
Niebiańskie koniczyny x2
Ognista gałązka
Perłowa woda
Fisek zielony

~te nazywa kojarzą mi się z jakimś eliksirem... ~pomyślałam, stając przed lasem

Pov. Ezarel

Robiłem  właśnie eliksir dla Ewelein, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Na pewno  to nie jest Nevra, bo wlazłby z buta - mruknąłem do siebie. -proszę! - krzyknąłem.

Do środka weszła  Iris. Po tekście, którym mi dowaliła w jadalni, unikała wszystkich. Nie spodziewałem się po niej tego tekstu oraz tego, że zacznie nas unikać. Było widać, że nie chciała tego mówić, a jednak to zrobiła. Skubana wie, kiedy komuś dowalić tekstem. 

-Hej... Miiko powiedziała, że mam do ciebie przyjść po składniki do eliksiru- powiedziała prosto z mostu.
-... Okej zaraz wypisze ci składniki- powiedziałem i wyjąłem kartkę wraz z ołówkiem.

Kiedy ja pisałem składniki, Iris chodziła po pomieszczeniu i przypatrywała się różnym rośliną.

-widzę, że jesteś zaciekawiona tymi roślinami- powiedziałem, na co dziewczyna drygnęła.
-No jak widać... - powiedziała, odwracając się do mnie. - jestem ciekawa ile wam zajęło, aby dostać je. Na przykład ten. - dodała i wskazała na olifusa czerwonego.
-olifus czerwony, dostępny jest na północy Eldaryi. - powiedziała.
-O... Widzę, że nauczyłaś się nazw. Jestem z ciebie dumny. - powiedziałem, uśmiechając się promiennie. Dziewczyna jedynie wywróciła oczami. - ale, wracając do pytania... To tak. Było trudno, ale zdobyłem ten okaz. - powiedziałem dumnie.

-tak... Nie ma rzeczy niemożliwych dla niego - mruknęła cicho, jednak usłyszałem to doskonale przez moje elfie uszy. Zaśmiałem się na jej komentarz mimo to.

-sądziłem, że przyszłaś tu po składniki do eliksiru - powiedziałem, pokazując jej kartkę. - nie mylę się? - dodałem


-Tak przyszłam i mam zamiar ją wziąć- powiedziała i wzięła kartkę ode mnie.-  Na świętego Mikołaja, jakie ty masz okropne pismo ...- mruknęła, patrząc na składniki.- Przecież  nawet ślimak by tego nie przeczytał ..- dodała zrezygnowana.

- Pf... to się nazywa "piękne pismo" i nawet ślimak to przeczyta- powiedziałem oburzony. - Ale jak widać... musisz kupić sobie okulary, jak nie umiesz czytać. Przy okazji ciesz się, że napisałem to w twoim języku- dodałem dumnie 

- Nie musiałeś się wysilać, mój drogi .. dałoby radę  - prychnęła i wyszła.

Prychnąłem na jej odpowiedź i zająłem się eliksirem. Po chwili przypomniało mi się, że skoro zna pochodzenie roślin... To zna także ich skład ...

~a co jeśli domyśli się, że jest to skład do eliksiru zapomnienia? ~pomyślałem. ~ E tam, tylko mi się wydaje... Nie domyśli się ~dodałem w myślach i zająłem się pracą.

❌Powrót Do Wspomnień |Eldarya ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz