Rozdział 12

847 63 5
                                    

Czułam straszliwy gniew i postanowiłam zadzwonić do Benjamina.
- Ben? Mam dla ciebie zadanie- powiedziałam chłodno.
- Tak szefowo?
- Znajdź wszystko na temat Jima Moriartiego, jeśli coś znajdziesz to masz dzwonić do mnie rozumiesz?
- Tak jest! Coś jeszcze mogę dla ciebie zrobić?- jak ja lubię tego gościa.
- Nie trzeba i tak masz już sporo na głowie.
- Cieszę się że jestem potrzebny, to jak coś znajdę to niezwłocznie zadzwonie- po tych słowach się rozłączył, a ja westchnęłam i nie wiedziałam co ze sobą zrobić... Jak mogłam się tak dać wkręcić? Postanowiłam spotkać się z Mycroftem, ale kiedy akurat wybrałam jego numer to obok mnie stanęło czarne auto a z niego wyszła kobieta.
- Proszę za mną.

Po chwili stałam naprzeciwko Mycrofta, który jak zwykle trzymał parasolkę i patrzył tym swoim pustym wzrokiem.
- Tęskniłeś za mną?- zaśmiałam się.
- Nigdy się nie zmienisz...- westchnął na co podeszłam do niego blisko.
- Ty też, chociaż i tak uważam, że jesteś na swój sposób... słodki?- przybliżyłam swoją dłoń do jego policzka na co on zareagował od razu, łapiąc ją. Mimo, że nie pokazywał swoich emocji to wiedziałam, że w środku wręcz chciał wybuchnąć. Postanowiłam zagrać w niebezpieczną grę, która zapewni mi wiele rozrywek. Niespodziewanie złaczyłam nasze usta, na co na początku się zdziwił. Po chwili oplatając mnie w tali, przyciągnął mnie do siebie i nie wiem ile czasu to trwało, ale dla mnie to mogło trwać w nieskończoność... Chociaż czułam, że to nie jest ta osoba, którą chciałam teraz całować. Szybko odepchnęłam od siebie myśli o tym oszuście a skupiłam się na Mycrofcie. Odsunęłam się i uśmiechnełam się triumfalnie kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.
- No, no może nie jesteś mega przystojny, ale całujesz świetnie.
- Zaskoczyłaś mnie, to była... naturalna reakcja spowodowana zaskoczeniem.
- Naprawdę?- spytałam i znów musnełam jego usta.- Oj Mycroft, Mycroft... Zawsze będę dziewczyną do której masz słabość.- odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia. Wiedziałam, że nie jest wstanie rozmawiać, chciałam sprawdzić czy nadal jestem jego słabością. Wsiadłam do czarnego samochodu i ruszyliśmy w stronę Londynu, wiedziałam że będziemy musieli omówić razem sprawę Sherlocka, ale to może zaczekać. Byłam na siebie zła bo moje myśli cały czas krążą wokół mężczyzny imieniem Jim, jest niebezpieczny... tak jak ja.

Criminal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz