Rozdział 17

797 56 1
                                    

- Faceci to są świnie- powiedziała upita już Elena. Właśnie piliśmy w jednym z barów.
- Nie zaprzecze i nie potwierdzę- powiedziałam również wstawiona.
- A no właśnie!!! Jak tam twoje sprawy sercowe, o moich już wiesz- zaśmiałam się.
- Mam dwóch do wyboru i nie wiem co zrobić.- rozłożyłam ręce.
- Niech zgadnę Mycroft... i Jonh?
- Jim- poprawiłam chichocząc.
- Posłuchaj ja znam się na tych sprawach- wypiła kolejną kolejkę, którą podał jej barman.- Jeden jest taki sobie z urody, wpływowy i do tego patriota, zaś drugi jest seksowny, wpływowy i niebezpieczny, wybór jest oczywisty!- zaśmiałam się próbując zostrzygnąć który to patriota a który niebezpieczny.
- Poczekaj, że Jim?- Próbowałam się skupić.
- Jonh- wybuchnęły śmiechem, przyciągając spojrzenia chyba wszystkich z tym lokum.
- Widzę, że niezła popijawa się tu odbywa- zagadał barman.
- Tak, damski wieczór- powiedziałam śmiejąc się na co facet pokręcił głową rozbawiony.
- Nie ma nawet popołudnia.
- Każda pora jest dobra na picie, mój drogi...a no właśnie jak masz na imię, jeśli oczywiście to żadna tajemnica państwowa.
- Jestem Sebastian, Sebastian Moran- podał nam dłoń, którą bez wachania uścisnęliśmy.
- Powiedz mi Seb, jesteś wolny czy masz kogoś- nie ma to jak Elena.
- Ohoho widzę, że już nie cierpisz po Shelocku- zaśmiałam się.
- Sherlock to palant i skoro nie może mnie docenić to znajdę kogoś kto to zrobi- uśmiechneł się do Seby, który zaczął pisać coś na swoim telefonie.
- Wiem!- krzyknęłam dumna.
- Co?!- również krzyknęła głośno Elena.
- Zemścimy się na Sherlocku- zniżyłam swój ton do szeptu.
- Nie możemy - odwrociła się by znów wypić tak jak ja.
- Coś do niego nadal czujesz!- oburzyłam się znów patrząc na barmana, który się nam przyglądał.
- Nie... po prostu są niedługo święta, a to czas wybaczania- spoważniałyśmy na parę sekund by popatrzeć na Sebe i potem znów na siebie. Po tym poważnym momencie znów wybuchnełyśmy śmiechem. Odeszłam od baru i ruszyłam do wejścia.
- Dobra Elena, ja idę gdzieś, a wy filtrujcie!- wybuchneła śmiechem.
- Chyba już starczy tobie tego alkoholu bo mylą ci się słowa- nie odpowiedziałam tylko wyszłam z plączącymi się nogami. Nagle straciłam orientację wśród tłumu i nie wiedziałam, gdzie jestem, zaczęłam panikować. Chciałam płakać, krzyczeć, tupać.
- Tamara, w porządku?- ktoś złapał za moje ramiona i wtedy moje emocje wzięły górę.
- James...- wtuliłam się w niego, czując, że jestem już bezpieczna.

Criminal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz