Rozdział 39

451 39 19
                                    

Własne siedziałam z Sebastianem i bardzo głośno oddawaliśmy swoje uczucia, dotyczące meczu. Sędzia jest, albo ślepy, albo głupi. Jedliśmy popkorn, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącego esemesa. Wypuściłam głośno powietrze i wyciągnęłam urządzenie, a gdy zobaczyłam od kogo przyszła wiadomość, to zmarszczyłam czoło.

Za pół godziny musimy się spotkać za miastem, gdzie była stara fabryka. Masz być bez Morana, to sprawa rodzinna.

Kto to ? – spytał Seb, nadal patrząc na poczynania piłkarzy.

– Muszę spotkać się z kochanym bratem – powiedziałam i wstałam.

                               °°°

Przyjechałam jakiś czas temu a po Tomie nie było ani śladu. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer brata.

– No witaj siostrzyczko – odebrał od razu.

– Gdzie ty jesteś ? Miałeś być jakiś czas temu pod tą przeklętą fabryką! – byłam wściekała.

– Jaką fabryką? Gdzie ja miałem być ? – Tom wydawał się być bardzo zdziwony.

– Napisałeś do mnie wiadomość, że chcesz się spotkać... – zaczęłam i wtedy zobaczyłam nadjeżdżające czarne samochody – Tom... przekaz ojcu i Sebastianowi, że mnie mają – wyrzuciłam telefon daleko w bok, gdzie rosła trawa. Poczekałam aż sześć samochodów się zatrzymało a z nich wyskoczyli faceci z bronią. Z samochodu, który stał naprzeciwko mnie, wysiadł mężczyzna, mężczyzna, który zniszczył mi życie.

– Witaj Emily – po słowach Mycrofta, poczułam mocny ból z tyłu głowy, na co ogarnęła mnie ciemność.

❤️🖤❤️🖤❤️

Criminal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz