34 - "Jak myślicie ile wytrzyma będąc jej wierny?"

509 24 11
                                    

Marzec 2018

Za tydzień ślub Neymara. Dostaliśmy specjalne zaproszenie od Carol, abyśmy przylecieli tydzień przed. Szczerze mówiąc polubiłam tą dziewczynę. Była miła, skromna, uczciwa. Zbyt pochopnie ją oceniłam. Czekaliśmy naszą grupą tj. David, Geri, Leo, Anto, Andres, Anna, Sergi oraz Coral na lotnisku. Nasz lot będzie za pół godziny. Miałam jeszcze czas aby zadzwonić do mojej mamy, która wraz z tatą miała pilnować Milana. Oczywiście synek się zgodził i ogromnie chciał zostać z dziadkami. Znając moich rodziców to wymyślą mu mnóstwo atrakcji.

- Mamo, czy na pewno wszystko w porządku? Milanek nie płacze i nie chce do nas? - zdawałam jej te pytania chyba piąty raz.

- Selena przestań się martwić. Poradzimy sobie, aktualnie gra z dziadkiem w fife. Jak będzie tęsknił to przylecimy. - zaśmiała się.  - Kochanie zajmij się swoimi przyjaciółmi . Przez ten tydzień Milan jest nasz i zapewnimy mu atrakcje. - dodała, co trochę mnie uspokoiło. 

- No dobra, powiedz mu, że mamusia i tatuś go bardzo kochają i mamusia już tęskni. - zaznaczyłam. 

- Dobrze, powiem mu. - odparła.  - Zadzwoń jak już wylądujecie. - dodała, po czym nie dając mi dojść do słowa rozłączyła się. Dzięki mamo.

- I co? - zapytał Geri, który nie martwił się tak bardzo, ponieważ wiedział że i tak mu nic nie grozi. 

- No wszystko jest w porządku. - oznajmiłam.

- Mówiłem, że nie masz się czym martwić. - objął mnie ramieniem kiedy ruszyliśmy na pokład samolotu.

- Ale pierwszy raz go zostawiamy na tak długo..  - powoli zaczynam się obwiniać. 

- Tak skarbie.  Tylko, że zostawiamy go z odpowiedzialnymi ludźmi, którzy się nim zaopiekują. Nie martw się na zapas. - próbował mnie uspokoić. 

- Widzę, że się wczułaś w rolę matki. - David zaśmiał się idąc obok nas.

- Czas najwyższy. - uśmiechnęłam się do niego.

- No ja tylko czekam aż urodzisz to się pościgamy. - odparł.

- O nie, nie, nie. Nawet nie ma takiej opcji. - zaznaczył mój narzeczony.

- Ma rację, mam dzieci to niebezpieczne. - oznajmiłam.

- Selena Ty na prawdę dorosłaś. - zakrył dłonią usta.

- Tak, chyba tak. - uśmiechnęłam się. - Zamiast na ścigacz to możemy się przejechać rowerami jak będę gruba po ciąży. - dodałam.

- Skarbie, nie przesadzaj. - Pique przewrócił oczami.

- Takie są realia. - odpowiedziałam zajmując miejsce w samolocie.

Jak zawsze podczas lotu mi się przysnęło. Na szczęście wylądowaliśmy i zadzwoniłam do mamy aby dać jej znać, że wszystko w porządku. Opowiedziała mi co robił Milan i jak się czuje, a potem stwierdziła, że jadą do parku rozrywki.

- Kochanie, zaraz idziemy na miasto. - powiadomił mnie Geri, kiedy wybierałam sobie ciuchy. Wybrałam czarną sukienkę oraz wygodne melisski. Pomalowałam się delikatnie i zarzucając moją ramoneskę byłam gotowa do wyjścia. Geri ubrany był w czarne buty z Nike, czarne spodnie, białą koszulkę z Nike i narzucił na siebie czarną skórę. Jak zawsze wyglądał dobrze.

- Już idę. - oznajmiłam narzucając na siebie jeszcze torebkę.

- Wyglądasz inaczej. Jeszcze piękniej niż zwykle. - stwierdził przyglądając mi się.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, a Hiszpan pocałował mnie w czoło. Zrobiłam tylko delikatniejszy makijaż. Nic poza tym się nie zmieniło.
Opuściliśmy pokój hotelowy, udając się pod windę. Czekali już tam na nas Leo z Antonellą oraz Sergi i Coral. Wsiedliśmy do windy i bez słowa zjechaliśmy na parter.

- Gdzie tak właściwie idziemy? - zapytałam.

- Na spacer po Paryżu. - oznajmił Roberto.

- Jak kiedyś obiecałeś, tak robisz to teraz. - zaśmiałam się do Hiszpana.

- Tak, tylko w innych okolicznościach. - również się zaśmiał.

Szczerze mówiąc to nie chciałam przylatywać tutaj tak wcześnie. Nie podoba mi się Paryż. Wszędzie jakieś romanse, wieża Eiffla. Jak dla mnie to miasto było tandetne i przereklamowane.

- O czym myślisz? - zapytała mnie Coral.

- O tym jak bardzo Paryż jest przereklamowany. - odpowiedziałam.

- Jeju nareszcie jakaś osoba, która również tak uważa.. - Leo odetchnął z ulgą.

- O kurcze mam zwolennika. - uśmiechnęłam się, a Argentyńczyk objął mnie ramieniem.

- Idziemy dzisiaj na imprezę do Neya i Caroliny. - oznajmił Sergi.

- W domu Neya? - zapytałam.

- Tak kochanie. - odpowiedział mi mój narzeczony.

- Ile dajecie Neyowi? - zapytał Sergi.

- To znaczy? Co masz na myśli? - zapytała Antonella.

- Jak myślicie ile wytrzyma będąc jej wierny? - poprawił swoje pytanie.

- O ile do tej pory jest jej wierny. - powiedział cicho Leo, na co wszyscy skierowaliśmy na niego swój wzrok. - No co? Przecież wszyscy go znamy. - uniósł dłonie w geście obronnym.

- Dajcie spokój, może się zmienił. - westchnęła Coral kiedy usiedliśmy na murku z którego był idealny widok na wieżę Eiffla. To z tego miejsca każdy wrzuca zdjęcia na instagram.

- Neymar i zmiana? - Sergi wyśmiał swoją narzeczoną. Na co Gerard i Leo również mu wtórowali.

- Ja mam nadzieję, że będzie jej wierny całe życie. - wyraziłam swoje zdanie i szczerze, to mam nadzieję, że on się wreszcie zmienił. Liczę na to.

- Nadzieje każdy może mieć. - ewidentnie widzę, że Sergi się z nas nabija.

- Bardzo śmieszne Pando. - poczochrałam go po głowie.

- Ej! Rozwaliłaś moją jakże piękną fryzurę! Męczyłem się z nią pół godziny! - był oburzony. Oczywiście to były żarty.

- Ja znam to oburzenie. - oznajmił Geri.

- Przecież to lament Neya jak ktoś dotknie jego fryzury. - przypomniał mu Argentyńczyk.

- To najśmieszniejsze wspomnienie jakie mam z nim z Barcelony. - podsumował Roberto. - A i jeszcze jak ja byłem pijany, a wy darliście się na środku ulicy na siebie. - przypomniał mi.

- Też to pamiętam. - wybuchłam śmiechem.

- Mnie to zawsze śmieszyły jego teksty do dziewczyn gdy go nakryły na gorącym uczynku. - wyznał Messi.

- "To nie tak jak myślisz" - zaśmiałam się.

- Widzisz co widzisz, ale to nie tak jak myślisz skarbie. - dodał Roberto.

- Serio nie macie co robić, tylko się z niego naśmiewać? - zapytała Coral.

- Oj tylko wspominamy nasze chwile z nim w Barcelonie. - wytłumaczył Gerard.

- A to, że był tak zabawny to już nie nasza wina. - dodałam, a Geri objął mnie ramieniem. Cieszę się, że mam Gerarda przy sobie i nie boje się o to, że mnie zdradzi. Widzę, że mnie kocha. A ja kocham jego.

Let me love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz