6 - "Miło, że przyszłaś wreszcie na trening."

1K 47 10
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ...

Nie miałam ochoty wstawać. Było zimno, a szczekanie Pokera oznaczało tylko jedno - spacer. Był juz 20 listopada. Nie pamiętam kiedy tak szybko to zleciało. Zdążyłam już nawet wydać dwie piosenki. Tamtą z Charliem i teraz z Zeddem. Fajnie się nam pracowało, tym bardziej że przeniósł się do Barcelony ze względu na mnie. Było mi to na rękę, bo już prawie ją kończyliśmy. Odcięłam się od social mediów i pracowałam. Już ponad miesiąc jestem w Barcelonie. Wszystko sobie przemyślałam. Postanowiłam, że na razie nie pakuje sie w żadne związki. Ney może być dla mnie przyjacielem. Wiem, że Gerard coś knuje, ale ja tak łatwo się nie dam. Pisałam pare razy z Neymarem, ale od tamtej pory nie wchodzimy sobie w drogę. Ja nie pojawiłam się ani razu na treningu. Na spacery też chodziłam, kiedy wiedziałam że Neymara nie ma. Kiedy on przychodził po Pokera, ja byłam zajęta. Dwa dni temu wróciłam z Madrytu. Charlie grał koncert i chciał żebym zaśpiewała. Przy okazji spotkałam się z Cristiano. Porozmawialiśmy trochę. Dawno się z nim nie widziałam. 3 grudnia ma być El Clasico. Fajnie, jakiś ciekawy mecz. Jeszcze miesiąc i święta. Zjedzie się cała rodzinka! Oczywiście wszyscy będą mówić "Selena, ale Ty zmarniałaś".. Podniosłam się niechętnie z łóżka. Spałam w moim czarnym onesie z uszami miśka na kapturze. Zeszłam z Pokerem na dół. Oczywiście on zbiegł ze schodów jak oszalały. Powolnymi ruchami założyłam moje czarne emu i parkę moro. Była 6;30.. Nie no Poker to są jakieś żarty. Przypięłam mu szelki i smycz po czym wyszłam.
Chodziłam tak i chodziłam.. Nie chciało mi się, z chęcią bym pospała. Pochodziłam tak jeszcze z 15 minut i wróciłam do domu. Nasypałam karmy Pokerowi i sama sobie zrobiłam cztery kanapki. Usiadłam przy stole i do kuchni wszedł tata.

- Która godzina? - zapytał.

- 6;54 - zobaczyłam na piekarniku. - Co Ty tak wcześnie dzisiaj?

- Trening na 8. - westchnął. - Jedziesz ze mną? - zaproponował. Skoro trening na 8, to znając Neya może go nie być. W końcu taka wczesna godzina. To nie w jego stylu.

- Mogę jechać. - zgodziłam się. Skończyłam jeść i poszłam na górę. Wyciągnęłam z szafy tradycyjnie czarne spodnie oraz czarną koszulę. Ostatnio jakoś mogę chodzić tylko w czarnym. Przebrałam się w to i pomalowałam rzęsy. Rozczesałam jeszcze włosy i byłam gotowa. Zeszłam na dół, tata czekał już na mnie przy drzwiach. Założyłam ponownie te same buty co na spacerze i kurtkę. Wyszliśmy z domu i zajęłam miejsce pasażera. Tata przełączył swoją playlistę na hity. Kiedy już wszystko sobie ogarnął odpalił silnik i odjechał w kierunku Ciutat.

- Dawno tam nie byłaś, co? - uśmiechnął się patrząc przed siebie.

- Oj tak. - westchnęłam. - Dawno. - dodałam spoglądając w okno.

- Nic się nie zmieniło. - stwierdził.

- To dobrze. - odparłam. - Mam dziś wywiad, będę mogła pożyczyć samochód?

- Jasne skarbie. - od razu się zgodził. - O której? Mam nadzieję, że będziesz na obiedzie. Bo..

- Bo marnie wyglądasz. - westchnęłam. - Słyszałam to już chyba od wszystkich. - dodałam.

- Martwimy się o Ciebie. - jeszcze z nim nie rozmawiałam na ten temat.

- O co Ci chodzi? Przecież już jem normalnie.. Z dnia na dzień nie przybiorę na wadze.. - oburzyłam się.

- Myślę, że ten miesiąc dał Ci dużo do myślenia i jest już z Tobą coraz lepiej. - stwierdził.

- Tak jest już lepiej. - oznajmiłam. - Będę na obiedzie, ponieważ o 14;00 mam tam być, a o 15;00 występ na żywo.

- Gdzie będzie leciało?

- MTV. - oznajmiłam.

- To będziemy oglądać. - posłał mi szczery uśmiech, kiedy wysiedliśmy z samochodu.

Let me love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz