- Selena! - poczułam jak ktoś mnie szturcha, a potem na mnie wskakuje. Ostatnimi czasy nienawidziłam wcześnie wstawać. Otworzyłam niechętnie oczy i leżał wręcz na mnie Neymar z Gerardem. Nie no myślałam, że ich zabije. Tak mnie przygnietli.
- Wy tępe półgłówki! - oburzyłam się. - Co wy tu robicie? - zapytałam z wyrzutem. Nie lubiłam jak ktoś w tak perfidny sposób mnie budzi. To było wredne. Mieli farta, że miałam na sobie moje onesie, a nie tylko koszulke.
- No więc twój tata poprosił żebyśmy Cię obudzili. Mamy dziś dzień wolny. Znaczy nam dał dzień wolny, żebyśmy mogli spędzić z Tobą czas. - wyjaśnił Brazylijczyk.
- Co? Jaki czas? O co chodzi? - kompletnie nie ogarniałam co się dzieje.
- Zabieramy Cię na wycieczkę! - odparł Gerard.
- Na wycieczkę gdzie? - fuknęłam wstając z łóżka.
- Po Barcelonie. - powiedział dumnie Ney.
- Przecież znam Barcelone, nie potrzebuje wycieczek. - stwierdziłam.
- Potrzebujesz. - Gerard jak zwykle narzuca swoje racje..
- Tak, bo Ty jesteś mną i wiesz czego potrzebuje. - przewróciłam oczami.
- Zbieraj się, bo za pół godziny autobus. - powiadomił mnie Ney.
- Już. - burknęłam i z szafy wyciągnęłam tradycyjnie czarne spodnie, szarą bokserkę i czarną bluzę.
- Kobieto czy Ty nie masz żadnych kolorowych rzeczy w szafie? - zapytał Ney widząc zawartość mojej szafy. Większość rzeczy była czarna, znalazło się kilka granatowych, reszta szara i kilka białych.
- Jak widać nie. - westchnęłam zamykając szafe. - Idę się ogarnąć. Zaraz wracam. - dodałam i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, przebrałam się i wyszłam z łazienki. Chłopcy nadal byli u mnie w pokoju. Nie zwracając na nich uwagi usiadłam przed toaletką i pomalowałam rzęsy oraz wypełniłam brwi. Chłopcy ciągle mi się przyglądali. Rozczesałam jeszcze moje długie włosy i byłam gotowa. Wzięłam jeszcze torebkę, do której włożyłam portfel oraz powerbanka. Zarzuciłam czarną ramoneskę, ponieważ dzisiaj wyszło słońce, a moja bluza jest cieplutka.
- To możemy iść. - stwierdził Geri.
- Sel, a śniadanie? - zapytał Ju.
- Nie mam ochoty na śniadanie. Chodźmy bo się spóźnimy. - nakazałam. Zaszłam do kuchni, chwyciłam blacka w rękę udałam się do przedpokoju. Założyłam moje emu. Chłopcy się ubrali i wyszliśmy na przystanek.
- Czekajcie. - poprosił Ney i wszedł do piekarni.
- Dobrze. - odparłam. Gerard dziwnie mi się przyglądał. Nie wiem o co mu chodzi. Westchnęłam tylko głośno. - No co?
- Nic, nic. Gadałaś szczerze z Neyem?
- Nie jeszcze nie.. - pokręciłam przecząco głową. Nie chce narazie poruszać tego tematu. Bo jeśli zacznie się rozmowa to tradycyjnie zakończy się ona kłótnią. A nie chce się kłócić.
- Dlaczego? - był zaskoczony.
- Nie chce narazie zaczynać, bo skończy się kłótnią. - westchnęłam.
- No dobrze, zrobisz jak zechcesz. - stwierdził i Brazylijczyk wyszedł z piekarni. Trzymał w ręku drożdżówke.
- Masz, zjedz sobie. - podał mi ją. To było kochane, że tak o mnie dbał. Usiadłam na ławce na przystanku i zajadałam się drożdżówką. Kiedy ją już skończyłam popiłam wszystko blackiem.
CZYTASZ
Let me love you.
Fanfiction"Nigdy nie sądziłam, że zrobisz mi coś takiego.." Let me love you • 2017