Wczoraj Hiszpania odpadła z gry o puchar mistrzów świata. Miałam nadzieję, że wygrają. Chociaż tęsknię za Gerardem i troszkę ciężko mi samej. Kiedy wróciłam ze szpitala, sądziłam, że kompletnie sobie nie poradzę z małą. Teraz stwierdzam, że to nie jest wcale takie trudne. Córeczka śpi całe noce. Włożyłam małą w nosidełko i postawiłam ją na stole w jadalni, która była połączona z kuchnią.
- Milanek! Co ty na to żebyśmy zrobili naleśniki na śniadanie? - zaproponowałam, kiedy chłopczyk wszedł do kuchni.
- Taaak! - krzyknął uradowany. - Mamo, a tata dzisiaj wróci? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam.
- Muszę narysować dla niego obrazek - oznajmił.
- Weź kredki, usiądź przy stole i przy okazji zerknij na siostrę - poprosiłam.
- Dobrze - odparł. Wziął kredki i kartkę z szuflady, po czym usiadł przy stole.
- Zerkaj tam na małą, ja zrobię śniadanie - poprosiłam.
- Wiem, wiem mamo - odparł, a ja skupiłam się na szybkim zrobieniu naleśników. - Mamo! A z czym będą naleśniki? - zapytał.
- Mogą być z nutellą, z dżemem, owocami albo bitą śmietaną - zaczęłam wymieniać. - To z czym chcesz?
- Ze wszystkim na raz - oznajmił, aż oczka mu się zaświeciły z radości.
- Zróbmy tak, że każdego naleśnika dostaniesz innego. Według receptury Seleny Enrique - poklepałam go po ramieniu.
- Super! - krzyknął uradowany, a mała się przebudziła. Na moje szczęście nie zaczęła płakać. - Ups, przepraszam - dodał ciszej.
- Nic się nie stało. Pokołysz ją chwilkę, a ja skończę naleśniki - poczochrałam jego bujną czuprynę. Chłopczyk zajął się siostrą, a ja skończyłam dekorowanie jego naleśników. - Proszę bardzo, skarbie - postawiłam mu przed nosem talerz ze śniadaniem.
- Jesteś najlepszą mamą na świecie! - przytulił się do mnie, a mi zrobiło się ciepło na sercu. Kocham tego malca. Ja za to wzięłam sobie sałatkę owocową i dołączyłam do niego.
- Skończyłeś już to rysować? - zapytałam biorąc do ręki malunek Milana.
- Tak, to tatuś jak obcina siatkę po każdym wygranym finale - powiedział z dumą, a mnie zadziwiał jego talent.
- Jest śliczny, na pewno poprawi tacie humor - pochwaliłam go, a ten szeroko się uśmiechnął. Skończyliśmy jedzenie i przyszła pora na nakarmienie małej. Raczej ona sama się upomniała, ale to malutki szczegół. Na szczęście zdążyłam wrzucić talerze do zmywarki. Milan dopracowywał ostatnie szczegóły na obrazku, a ja trzymałam córkę. Usłyszałam charakterystyczny zgrzyt przekręcanego klucza w zamku i szał radości w jaką wpadł Poker.
- Ja też tęskniłem psinko - usłyszałam w przedpokoju głos Gerarda. Ostatnio słyszałam go tylko na wideorozmowie lub przez telefon. Brakowało mi go.
- Tatuś! - krzyknął uradowany Milan, kiedy Gerard pojawił się w salonie. Wziął kartkę i zerwał się z krzesła.
- Cześć synku! - Hiszpan mocno przytulił swojego syna.
- Zobacz co dla ciebie namalowałem - podał mu kartkę.
- Syneczku, jaki ty masz talent. Kupimy dzisiaj ramkę i powiesimy to na ścianie - postanowił, a chłopczyk bardzo się z tego powodu ucieszył. Geri jest świetnym ojcem. Jestem w stu procentach pewna, że Gerard był moim odpowiednim wyborem.
- Dobrze tatusiu - mocno go przytulił. - Fajnie, że już jesteś - dodał, a Hiszpan ucałował go w czoło.
- Ja też się cieszę, że już tutaj jestem - odparł i spojrzał na mnie, a ja obdarzyłam go szczerym uśmiechem. Również byłam zadowolona, że już wrócił. Będzie mi lżej. Podszedł do mnie i pocałował mnie. - Cześć, moja kochana żono - uśmiechnął się.
- Cześć, mój kochany mężu - wytknęłam mu język.
- Hej, mój skarbie - pogładził Mię po rączce, ponieważ ona za grosz nie chciała oderwać się od mojej piersi. - Idę się rozpakować, a Ty Milan weź piłkę i sprawdzimy czego nauczyłeś się pod moją nieobecność - zwrócił się do chłopca. Chłopczyk zgodził się i pobiegł szukać futbolówki. Mała na szczęście mi zasnęła, więc ruszyłam z nią do sypialni. Drzwi od szafy były rozsunięte, a Gerard wypakowywał rzeczy. Położyłam córeczkę w dostawce. Od razu zaścieliłam łoże. Weszłam do garderoby, aby wybrać ubranie.
- Jak tam po wczorajszym meczu? - zapytałam wybierając kobaltową bluzkę na ramiączkach i czarną rozkloszowaną spódnicę.
- Już lepiej - westchnął. - Ale to tylko dlatego, że wróciłem do domu - przyciągnął mnie do siebie.
- To dobrze, że już lepiej - uśmiechnęłam się.
- Tęskniłem za moim skarbeczkiem - odwzajemnił mój uśmiech. - A ty jak tam?
- Nie było najgorzej, ale teraz gdy jesteś ty to będzie mi o wiele lepiej - odparłam.
- Na pewno będzie lepiej, zaopiekuję się waszą trójką - oznajmił z dumą.
- Bardzo dobrze - dałam mu szybkiego buziaka i z ciuchami wyszłam z garderoby. Szybko przebrałam się w wybrane rzeczy i potrzebowałam doprowadzić się do porządku.
- Ja idę pograć z Milanem - oznajmił, a ja skinęłam głową. Zabrałam córkę do mojego pokoju i położyłam ją na kanapie. Poker położył się przed kanapą i grzecznie sobie leżał. Ja natomiast postanowiłam lekko się podmalować. Wykonałam delikatny brązowy makijaż oka, wytuszowałam rzęsy i wypełniłam brwi. Na tym się skończyło, ponieważ więcej nie potrzebowałam. Zaplotłam jeszcze dobierańca i czułam się bardzo dobrze.
Postanowiłam wyjść na podwórze. Mała leżała w wózku, a ja usiadłam na krześle przy stoliku. Przyglądałam się dłuższą chwilę mojemu mężowi, który grał z synem z taką pasją i zaangażowaniem.
Jestem po prostu szczęśliwa, że mam tak cudowną rodzinę. Nigdy sobie nawet czegoś takiego nie wyobrażałam. Każdego dnia uświadamiam sobie, że Geri był moim najlepszym wyborem i jestem mu wdzięczna, że ze mną jest.
CZYTASZ
Let me love you.
Fanfiction"Nigdy nie sądziłam, że zrobisz mi coś takiego.." Let me love you • 2017