30 - "Jedna wielka rodzina?"

674 23 4
                                    

- A więc dziś jesteśmy sami? - zapytał z uśmiechem Hiszpan.

- Tak skarbie. Tylko Ty, ja i oczywiście Poker. - zaśmiałam się odjeżdżając z parkingu.

- Fajnie, dawno tego nie było. - uśmiechnął się.

- Wiem. Rozmawiałeś z tą dziewczyną Neya? - zapytałam z ciekawości.

- A rozmawiałem, miła dziewczyna. Widać, że do siebie pasują. - odpowiedział mi.

- To chyba tylko dla mnie była taka niemiła. - westchnęłam.

- Kiedy? - zdziwił się.

- Spotkałam dziś w galerii Rafę i ona z nią była. - wyjaśniłam.

- Rozumiem. - odparł. Nagle usłyszałam, że dzwoni telefon Gerarda. - Co się już stało? - zaśmiał się do słuchawki.

- Kto to? - wtrąciłam się, co było do mnie niepodobne.

- Nasza Antonellka. - oznajmił. - Czekaj Anto, wezmę na głośnomówiący. - dodał, po czym przełączył na ten tryb.

- Geri, Sel.. wybaczcie mi. - odparła. - Muszę wam zabrać ten dzisiejszy wieczór. Ma przyjechać do nas Ney z tą dziewczyną.. Kochanie moje, nie zostawiaj mnie z nią samej.. - zaczęła prosić.

- To kochanie to do mnie czy do mojej przyszłej żony? - zaśmiał się Pique.

- Żoną to ona jest moją. - parsknęła śmiechem.

- Kochana, ogarniemy się i przyjedziemy. - powiadomił ją Gerard.

- Dziękuje!! - krzyknęła do słuchawki. - Weźcie Pokera, a wam zrobię pyszne jedzonko. - oznajmiła.

- Trzymamy za słowo, bo umieramy z głodu. - powiedziałam i Argentynka się rozłączyła.

Dojechałam do swojego domu, zaparkowałam samochód przed bramą. Oczywiście do Gerarda podeszli jacyś fani. Nie czekając na niego weszłam do domu. Z szafy wyciągnęłam czarną bluzkę oraz jeansowe spodnie w których było mi bardzo wygodnie. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się, ubrałam w wybrane ciuchy i wyszłam z łazienki. Mój narzeczony też był już gotowy. Miał na sobie jeansowe spodnie, czarną koszulkę z Nike oraz szarą bluzę. Szczerze mówiąc to nie mam ochoty tam jechać. Zeszliśmy na dół, włożyłam Pokerowi szelki oraz przypięłam smycz. Zarzuciłam na siebie puchatą kurtkę oraz moje długie kozaki. Było dość zimno jak na zimę w Barcelonie.

Droga minęła nam w ciszy, zamieniliśmy kilka słów, ale mało istotnych. Nie miałam ochoty z nikim gadać, ani tam być. Jakoś nie jarało mnie siedzenie w jednym domu z nimi wszystkimi. Leo otworzył nam bramę i wjechaliśmy na ich posesję. Gerard wypuścił psa, a ja zamknęłam samochód biorąc do ręki plecak dla Milanka. Przywitałam się z Leo i weszliśmy do środka. Wzięłam Gerarda za rękę po czym udaliśmy się do salonu.

- Mamusia! Tatuś!  - krzyknął Milan biegnąc w naszą stronę. - Mamo muszę Ci coś powiedzieć! - oznajmił mi.

- No mów synku. - ukucnęłam przy nim. Ney spoglądał na nas wraz ze swoją narzeczoną.

- Wygrałem z wujkiem Leo w FIFĘ! - pochwalił mi się.

- Brawo kochanie. - dałam mu buziaka.

- Ciocia Ci zrobiła paellę. Ja i Thiago pomagaliśmy. - dodał.

- Wow, dziękuje chłopcy. - zaśmiałam się przytulając ich jednocześnie.

- Cześć jeszcze raz. - pomachał mi Neymar.

- Cześć. - odpowiedziałam, po czym ruszyłam do kuchni aby pomóc Antonelli. - Jak Ci się podoba nasza blondi? - zaśmiałam się.

- Dziwna jest, nic jej się nie podoba czaisz? - musiała mi się wygadać.

Let me love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz