17 - "Ja jestem w ciąży.."

849 37 4
                                    

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ..

Obudziłam się tuż obok Neymara. Od tygodnia śpimy w jednym łóżku. Stwierdził, że skoro jesteśmy parą i mieszkamy w jednym domu to nie jest nic złego spać razem. Jest śpiochem, więc ktoś musi się postarać, żeby się obudził. Sądziłam, że nie wrócimy już do siebie. Ale.. chyba Bóg tak chciał. Wstałam niechętnie z łóżka i strasznie źle się poczułam. Zbierało mi się na wymioty. Od razu pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Nie wiem co się ze mną dzieje.. Wydaje mi się, że czymś się zatrułam. Za pół godziny, ma po mnie przyjechać taksówka. Lece już do Rosario razem z Antonellą. Tak się umówiłyśmy, bo jeszcze mamy z dziewczynami jej organizować wieczór panieński. W sumie to ja za to jestem odpowiedzialna. Mam dosyć już tego dnia. Umyłam zęby i wróciłam do pokoju. Przebrałam się i obudziłam Neymara.

- Hej skarbie, co jest? - zapytał przecierając oczy.

- Zaraz jadę na lotnisko. Do zobaczenia jutro. - powiedziałam dając mu buziaka w policzek.

- Dobrze, kocham Cię. - złożył na moich ustach pocałunek.

- Ja Ciebie też. - odparłam. - Do jutra. - pomachałam jeszcze i wyszłam przed dom. Anto czekała już na mnie w taksówce. Wsiadłam i odjechałyśmy na lotnisko.

***

Kiedy byłyśmy już w hotelu, zadzwoniłam od razu do Neymara.

- Hej myszko, jak lot? - zapytał od razu.

- Może być. Pierwszy lot, którego wcale nie przespałam. - oznajmiłam mu. - Wiesz co, jakoś źle się czuję. Chyba się czymś zatrułam. - westchnęłam.

- Biedactwo moje.. Oby do jutra Ci przeszło.. - powiedział słodkim głosikiem.

- Oby.. - odparłam. - Dobra, ja muszę kończyć. Idę do Anto. - poinformowałam go.

- Dobrze skarbie. - powiedział, a ja się rozłączyłam. Trzeba iść do Anto, ona przez to przechodziła. Tylko nie chce jej zadręczać moim problemem w jej wieczór panieński.. Ale jest jedyną osobą, której w tym momencie ufam. Zamknęłam swój pokój i poszłam do mojej przyjaciółki. Zapukałam i od razu otworzyła.

- Sel co się stało? Widzę, że coś jest nie tak.. - Anto się zmartwiła kiedy zobaczyła mój wyraz twarzy.

- Jeju nie wiem.. Okres mi się już tydzień spóźnia i od dwóch dni z rana wymiotuje.. Czuję się do kitu, kompletnie nie wiem co mi jest. A ciąży w ogóle nie chcę brać pod uwagę.. - wyznałam.

- Ale wiesz, że to jest chyba ciąża? - zasugerowała. - Lepiej chodźmy do apteki, a potem zrobisz test. - uśmiechnęła się życzliwie.

- Chcę być sprawna, na twój ślub, twoje wesele, a przede wszystkim na twój wieczór panieński, który ja organizuję. - oznajmiłam jej.

- Kochanie, ciąża to nie choroba. - pocieszyła mnie. - Z rana jest najgorzej, później będzie już tylko lepiej. - dodała.

- Jakaś śpiąca się czuję. - oho Selena jest już w fazie narzekania.

- To przez zmianę czasu. - wyjaśniła. - Zaraz otwierają aptekę, idziemy? - zaproponowała.

- Chodźmy.. chcę mieć to za sobą. - wyznałam. - Tylko nie mów nikomu o tym, dobrze?

- Jasne, to zostanie między nami. - uśmiechnęła się do mnie. - A nie lepiej powiedzieć to Neymarowi? - zapytała.

- Powiem mu. Może jutro, nie chcę przez telefon bo zaraz będzie tam szalał. - odpowiedziałam.

- Powiedz mu jutro, od razu jak przyjedzie do hotelu. - nakazała.

- Zobaczymy. - westchnęłam wchodząc do apteki. - Dzień dobry. - przywitałam się.

Let me love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz