36 - "Ona była, jest i bedzie twoją prawdziwą miłością."

569 22 2
                                    

Przed południem wylądowaliśmy w Barcelonie. Zmęczona całą tą podróżą i lotem udałam się wraz z moim narzeczonym do naszego domu.

- A miał być taki długi wyjazd, po co ja brałam tyle ciuchów, teraz muszę to rozpakować. - wywróciłam oczami. Na dywanie w moim pokoju dołączył do mnie Geri.

- Pobierzmy się w kwietniu. - powiedział nagle.

- Co? - spojrzałam na niego jak na wariata.

- Pobierzmy się w kwietniu w Sagradzie. - powtórzył patrząc mi w oczy.

- Przecież ślub miał być po narodzinach małej. - przypomniałam mu.

- Co z tego? Ja mogę nawet polecieć z Tobą do Las Vegas i wziąć ślub jeszcze dzisiaj. - odparł.

- Ja też, ale to mnóstwo przygotowań Geri. Mamy tylko miesiąc. - odparłam.

- Zaczniemy od jutra. - uśmiechnął się. - Chce żebyś była moją żoną.

- A w sumie co mi tam, bierzemy ślub w kwietniu. - zgodziłam się. To było spontaniczne, ale zarazem fajne. - Jutro obdzwonimy wszystkich i wyślemy zaproszenia. - oznajmiłam.

- Tak, pojedźmy dzisiaj do Sagrady aby zarezerwować odpowiedni termin. - odparł.

- Wypakuje się, troszkę ogarnę i zejdę na dół. - wyznałam.

- Jasne, zadzwonię do Leo. - oznajmił.

- To ja w takim razie do Anto, bo się wkurzy, że Leo będzie wiedział przed nią. - zaśmiałam się. Gerard wyszedł z mojego pokoju a ja rozpakowując się zadzwoniłam na wideorozmowie do młodej Argentynki.

- Przecież dopiero co się widziałyśmy! Nie potrafisz już beze mnie żyć? - zaśmiała się kiedy odebrała.

- Jakbym Cię teraz o tym nie powiadomiła to chyba byś mnie zabiła. - odparłam.

- O czym takim? - zapytała unosząc lekko brew.

- Co Ty gadasz? Ej to świetnie! - słyszałam w oddali Leo.

- Ja i Gerard pobieramy się w kwietniu. - ogłosiłam jej na jednym wdechu.

- Wow! To świetnie! - uśmiech zagościł na jej twarzy. - Ej ale został miesiąc, musimy Ci znaleźć sukienkę! - powiedziała przerażona.

- Tak, planuję jutro już zacząć poszukiwania. - stwierdziłam.

- Buty zaprojektuje Ci ja! - powiadomiła mnie. - Będą specjalne na specjalną okazję! - dodała.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - Zaraz jedziemy załatwić wszystkie formalności i później będę wypisywać zaproszenia. Jeny, jak ja nie znoszę takich rzeczy. - zaczęłam narzekać.

- Jeśli chcesz to mogę Ci z tym pomóc. - zaproponowała.

- Mówisz poważnie? - zaskoczyła mnie, bo sama ma swoje sprawy na głowie, a jeszcze proponuje mi pomoc.

- Tak, z chęcią Ci w tym pomogę. - uśmiechnęła się życzliwie.

- W takim razie zapraszam na kolację. - oznajmiłam.

- Dzwoń i wpadamy. - zaśmiała się.

***

Wszystkie formalności zostały już załatwione, nawet znaleźliśmy idealne miejsce na przyjęcie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mieć swoje wesele w takim miejscu. Wraz z Gerardem organizujemy je na dachu Pałacu, na który zabrał mnie na pierwszej randce. To takie cudowne. Nikt nie jest sobie w stanie wyobrazić jak bardzo jestem teraz szczęśliwa. Teraz pozostało nam czekać na zaproszenia ślubne, które drukują się właśnie na nasze specjalne zamówienie. Oczywiście zdecydowałam się aby wypisać je sama własnoręcznie, ale muszą być wyjątkowe.

Let me love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz