- Jesteś na prawdę miłą, ciepłą i uroczą osobą. Fajnie, że Ney może mieć takich przyjaciół. - skompletowała mnie.
- Dziękuję za miłe słowa. - uśmiechnęłam się do niej.
- Wiecie co my będziemy się już zbierać. - stwierdziłam po dłuższej chwili rozmowy. Robiłam się senna, a jeszcze jutro mam badanie USG.
- Podwieziecie mnie? - zapytał Xavi.
- Pewnie stary. - Gerard zgodził się.
- O to i ja się z wami zabiorę. - stwierdził Andres.
- Milan! - krzyknęłam idąc w stronę bawialni.
- Tak mamo? - chłopczyk wybiegł z pomieszczenia.
- Jedziesz z nami czy zostajesz u cioci Anto i wujka Leo? - zapytałam malca. W każdej chwili mógł zmienić zdanie. Dzieciaki takie są.
- Zostaje tutaj. - stwierdził przytulając się do mnie.
- To pożegnaj się z rodzicami. - nakazała Anto.
- Pa tato. - mały pomachał mu. - Pa mamo i moja siostrzyczko. - dodał przytulając mnie, a potem całując w brzuch. To było urocze.
- To papa. - odparłam machając każdemu.
- Pa! - odpowiedzieli chórem.
- Dzięki za dzisiaj. - powiedziała Anto, kiedy nas odprowadziła. Przytuliłam ją na pożegnanie, po czym zajęłam miejsce pasażera w samochodzie. Xavi, Poker i Andres siedzieli z tyłu. Gerard odjechał z posesji Messich.
- To kiedy planujecie ślub? - zapytał Xavi, bo nie było go kiedy ogłaszaliśmy.
- W czerwcu. - oznajmiłam.
- Ha! Dobrze słyszałem! - krzyknął ucieszony Andres, a Poker zaszczekał.
- Kurde Andres ale się napijemy w czerwcu! - stwierdził do swojego, a zarazem naszego przyjaciela. - Panie młody, trzeba Ci kawalerski wyprawić. - ten to już się planowaniem zajmuje.
- Przeżyjemy takie chlanie? - wybuchł śmiechem Andres.
- Proste, że tak. W nas drzemie siła. - odparł Geri.
- Geri, ale Ney Ci zazdrości. - stwierdził Xavi.
- Potwierdzam. - Andres mu przyznał rację, a mi przypominały się słowa Anto po meczu "ale on żałuje". Fakt, trochę żalu w nim chyba było.. Ale nie sądzę żeby czegoś zazdrościł.
- A czego on mu może zazdrościć? - zapytałam.
- Prawdziwego szczęścia, syna, związku, córeczki, która niedługo się urodzi. I przede wszystkim Ciebie Selena. - wyznał Xavi. Geri się spiął. Widziałam to.
- Ney jest szczęśliwy z Caroline, biorą ślub za dwa miesiące. - stwierdziłam.
- Niby jest szczęśliwy, ale nie jest już tak promienny jak był rok temu. - powiedział o swoich spostrzeżeniach.
- To Barcelona tak na niego wpłynęła, nie ja. - chciałam zaprzeczyć wszystkiemu o czym do mnie mówił. Ale szczerze mówiąc sama widziałam w nim ten żal. Tylko że to nie jest moja wina. Nie kocham go już w ten sposób jak na samym początku. Ney to zamknięty rozdział w moim życiu. Nigdy w sumie nie miałam z nim planów na moją przyszłość. Nie był odpowiednim człowiekiem.
- Mów sobie co chcesz, ale to Ty miałaś głównie wpływ na jego szczęście. - wtrącił się tym razem Gerard.
- Skoro byłam dla niego taka ważna to po cholerę zdradził mnie z Bruną? - oburzyłam się.
CZYTASZ
Let me love you.
Fanfic"Nigdy nie sądziłam, że zrobisz mi coś takiego.." Let me love you • 2017