11 - "Jedź do niej, chyba nie chcesz żeby na Ciebie czekała."

897 40 8
                                    

Po skończonym obiedzie chciałam sobie od nich wszystkich odpocząć. Na prawdę potrzebowałam pobyć sama.

- To ja może pozmywam? A wy idźcie do salonu. - zaproponowałam.

- No dobrze córciu. - zgodził się tata i wszyscy poszli oglądać telewizje.
Pozbierałam talerze ze stołu i zaczęłam je zmywać. Musiałam sobie znaleźć jakieś zajęcie, żeby nie myśleć o tym wszystkim. Wzięłam jeszcze ze sobą telefon, włożyłam słuchawki w uszy. Żeby się odstresować włączyłam sobie rocka. Leciała akurat piosenka Nickelback - Milion Miles An Hour. Czasem lubiłam posłuchać jak się drą, żeby poprawić sobie humor. Powoli i na spokojnie zmyłam naczynia. A może by tu jeszcze posprzątać w korytarzu na górze? O dobry pomysł, potem ogarnę pokój, powycieram kurze, odkurzę dywan i zmyję podłogę. Zabrałam z szafki wszystkie detergenty i udałam się na górę. Weszłam do swojego pokoju, wyciągnęłam laptopa. Włączyłam na spotify playlistę rock i podgłośniłam na fulla. Powoli wzięłam się za sprzątanie.

- Weź już wyłącz te krzyki, w całym domu tylko to słychać. - wszedł do pokoju Gerard. Przy tym jeszcze ściszył muzykę. W tym momencie, akurat kończyłam wycierać kurze. - Sel, wszystko w porządku? - położył się na łóżku.

- Pewnie, że wszystko jest w porządku. - skłamałam. Cholera, nic nie jest w porządku. Wszystko jest bez sensu.

- Na pewno? - chciał się upewnić.

- Przecież mówię, że tak. - oznajmiłam.

- Raf mi mówił, nie musisz ukrywać. - westchnął. - Nie przejmuj się.

- Nie przejmuję się. Chyba widzisz, że jest wszystko dobrze. - odparłam.

- Na ile kasy Cię przekręciła? - zadał kolejne pytanie.

- 100 tysięcy euro. - fuknęłam.

- Nie zgłosisz tego na policje? - zdziwił się.

- Nie, niech sobie je ma. Może teraz będzie szczęśliwa. - wzruszyłam ramionami.

- Serio? Ona Ci zrobiła takie świństwo, a Ty nic? - był zaskoczony.

- Karma wraca. - odparłam.

- Fakt, masz rację. - westchnął głośno. - Na pewno wszystko jest okej? - widać, że się tym przejął.

- Tak Geri, wszystko jest dobrze. Nie martw się. - przytuliłam go.

- Cieszę się. Pamiętaj, że masz mnie i zawsze możesz na mnie liczyć Myszko. - odwzajemnił mój uścisk.

- Wiem, dziękuje. - uśmiechnęłam się. Czułam, że mam w nim oparcie. Zawsze jest kiedy go potrzebuję.. Uwielbiam tego gościa.

- Hej, mogę? - usłyszałam zza futryny głos Brazylijczyka.

- Jasne, ja i tak już lece. - stwierdził Gerard. - Trzymaj się, pa. - dał mi buziaka w policzek. Pożegnał się z Neyem i wyszedł z pomieszczenia.

- Jak tam? - zapytał. Był ubrany elegancko. Na prawdę elegancko. Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę oraz czarny krawat.

- Nie jest źle. - skłamałam. - Umówiłeś się z kimś? - spojrzałam na niego.

- Tak. Zabieram dziś dziewczynę na kolację. - oznajmił. To po cholerę tu przyszedłeś? Heh, jesteś taki jak wszyscy. Miałeś czekać, kochasz mnie.. Nie Selena on Cię nie kocha. Kłamał. Kiedy to usłyszałam zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno niż wcześniej. Po co mi miesza w głowie.. Czym ja sobie na to zasłużyłam? Ale sama go odrzuciłam.. Nie jesteśmy razem, więc nie mam prawa się czepiać. Nic nas nie łączy, czysta przyjacielska relacja. Wymusiłam z siebie uśmiech.

- Oooo to powodzenia. - pożyczyłam mu. Ten tylko się uśmiechnął. - Jedź do niej, chyba nie chcesz żeby na Ciebie czekała. - dodałam.

- Tylko, że to ja będę czekał na nią. - westchnął.

- Jak to? - zdziwiłam się.

- Tak to, że ona zamiast się szykować to siedzi na łóżku i patrzy na mnie. - stwierdził. Co? Chyba się nie zrozumieliśmy.

- Że co? - spoglądałam na niego zdezorientowana.

- Zabieram Cię na kolację. - oznajmił.

- Dlaczego? - byłam zaskoczona jego zachowaniem.

- Bo chcę spędzić wieczór we wspaniałym towarzystwie. - stwierdził. Zaskoczył mnie na prawdę.

- Ze mną?

- Tak z Tobą. A teraz szykuj się, bo na 19;00 mamy zarezerwowany stolik. - powiadomił mnie. Och, mam godzinę na ogarnięcie się.

- Jaka to restauracja? - zapytałam.

- Uma. - oznajmił.

- Cholera, przecież tam jest drogo. - jęknęłam. Nie chcę, żeby za mnie płacił.. W dodatku, że teraz muszę trochę oszczędzać. Przypominając sobie o tym od razu uśmiech zszedł mi z twarzy.

- Cena nie gra roli złotko. - dał mi buziaka w policzek. Masz pieniądze więc nie gra roli. Westchnęłam tylko i wstałam z łóżka.

- Jak mam się ubrać? - zapytałam. Miałam dylemat czy w spodnie czy w sukienkę.

- Elegancko. - stwierdził.

Dobra, niech będzie że założę sukienkę. Wyciągnęłam z szafy czarną rozkloszowaną sukienkę z koronkową górą po czym poszłam do łazienki. Pomalowałam się, ale tylko tak delikatnie. Nie chciałam przesadzać z makijażem. Ostatnimi czasy nawet nie miałam ochoty się malować. W sumie na nic nie miałam ochoty. Rozpuściłam włosy i ułożyłam z nich przedziałek na środku, po czym ubrałam się w tę sukienkę. Po jakiś 40 minutach wyszłam z łazienki. Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, żeby iść z nim na kolację. Najlepiej jakbym przeleżała ten wieczór w łóżku. Sama, samotna.. Powoli przestaje rozumieć samą siebie. Niby nie chce się z nim wiązać, ani mieć bliskich relacji. Ale jednak byłam zła jak powiedział że zabiera dziewczynę na kolację. A kiedy powiedział że chodzi o mnie poczułam dziwną ulgę. Tak na prawdę, kiedy powiedział że zabiera dziewczynę na kolację doceniam go momentalnie.. Mimo, iż nie zależy mi na nim w ten sam sposób jak kiedyś to po tych słowach miałam ochotę zrobić coś tej dziewczynie. Kompletnie tego nie rozumiem. Nie przyznam mu się, że nadal mi zależy. W sumie to on wie że mi zależy, tylko myśli że jak na koledze. Kompletnie nie wiem co mam robić.. Mam się męczyć czy powiedzieć co czuję? Z jednej strony boję się że zajara, a nie chce go sprawdzać. Nadużył mojego zaufania. To wszystko jest fatalne.. Ech, ja go chyba kocham. Chce być obok niego.. Boże, Sel oby Ci się szybko odechciało!

Let me love you.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz