Nasz autostopowicz

428 26 0
                                    

Wieczorem, gdy wszyscy już spali wzięłam telefon i wyszłam na pole. Postanowiłam popisać z Fubukim.

A: Hej

F: Hej

A: Jak wiesz należe do drużyny Raimona. Właśnie po ciebie jedziemy.

F: Po co po mnie jedziecie?

A: Dowiesz się gdy dojedziemy. Będziesz jutro trenował tam gdzie zawsze?

F: Tak

A: To jakbyśmy Cię podwozili to nie pokazuj po sobie, że mnie znasz i się nie przedstawiaj.

F: Czemu?

A: Ponieważ oni myślą, że jesteś niewiadomo jak wielki. Poza tym chcę im zrobić suprise.

F: Spoko

A: Ok. Ja kończę. Pa

F: Pa

Gdy skończyliśmy pisać usłyszałam jak Endou rozmawia z Domonem. Następnego ranka wstałam o czwartej. W sumie nie tylko ja. Gdy wyszłam z namiotu dziewczyn zobaczyłam Kazemaru i Ichiose, którzy właśnie rozmawiali o Akademii Aliusa. Podeszłam do nich.

-Cześć- rzuciłam do nich.

-O cześć. Kazemaru mi opowiadał o waszym treningu. Następnym razem mnie też weźcie- powiedział zabowolony Ichiose.- Jak myślisz? Jak wygląda planeta Akademii Aliusa?

-Myślę, że to są ludzie, ponieważ na rzadnej innej planecie nie ma życia- odpowiedziałam.

Miałam dość już tego, że oni wierzą temu co mój brat sobie wymyślił. Usłyszęliśmy gwizdek. Oznaczało to, że będziemy już jechać. Po godzinie jazdy wjechaliśmy na teren gdzie padał już śnieg. Zrobiło się chłodno, więc załorzyłam szalik, który dostałam od Fubukiego na Święta Bożego Narodzenia. Był on w biało, niebiesko, zielone paski. Może nie wyglądał zbyt dobrze na mojej chudej szyi, ale było mi dużo cieplej. Chłopaki nie przygotowali się na takie warunki podróży. Nagle zatrzymaliśmy się. Pan kierowca powiedział trenerce, że ktoś jest na zewnątrz. Endou wyszedł z piłkobusu. Po chwili wrócił z Fubukim. Nic się nie zmienił. Szare oczy, blado-szare włosy i wełniany szalik w którym siedział Atsuya. Zgodnie z umową nie przedstawił się i nie dał po sobie znać, że mnie zna. Po chwili jazdy ugrzęźliśmy w śniegu.

-Pójdę wypchnąć samochód- oznajmił kierowca.

-Ja bym tego nie robił. Władca gór tam jest- wtrącił Fubuki.

Megane wyjrzał przez okno. Jednak zaraz po tym zemdlał. Fubuki miał rację. Władca gór, czyli niedźwiedź już przybył. Miotał piłkobusem we wszystkie strony. Nagle zauwarzyłam, że Fubukiego nie ma z nami w środku. Podbiegłam do tylnego okna gdzie siedział Kabayama. Niedźwiedź opadł na ziemią. Za nim stał Fubuki, a raczej Atsuya. Po chwili znowu był z nami w piłkobusie. Jechaliśmy z nim do następnego ranka. Potem wysiadł na jakimś pustkowiu, niedaleko Gimnazjum Haurekena. Ja i Endou go żegnaliśmy. Gdy Endou poszedł Fubuki puścił mi oko. Później wróciłam na miejsce i odjechaliśmy.

Ami i Raimon Kontra Akademia AliusaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz