Bawię się
Śmieję
Turlam po podłodze
Wygłupiam
Śpiewam
Ale nic nie jest w stanie zagłuszyć tego bólu. Nic nie zasłoni tej rwącej rany w mojej klatce piersiowej. Nic mi nie pomaga.
Tak bardzo pragnę bliskości z kimkolwiek. Ciepła ludzkiego ciała. Dotyku. Czułości. Takiego po prostu bycia obok. Zatracania się w drugiej osobie. Gubienia kolejnych godzin na rozmowie z nią. Pragnę miłości. Pragnę zatracania się w cudzych ustach. W dotyku. W cieple. Pragnę miłości i akceptacji.
Mój śmiech to desperackie błaganie o akceptacje. O to by ktoś mnie przygarnął. Zaakceptował. Zabrał do miejsca gdzie będę szczęśliwa. Gdzie ten śmiech nie będzie podszyty bólem i smutkiem. Gdzie zapomnę o sobie i tym bólu we mnie. Ale tak na prawdę zapomnę, a nie tylko będę udawać przed samą sobą, że jest dobrze.
CZYTASZ
Niebieskie Gałęzie
De TodoChcę by noc trwała wiecznie, bo dla mnie trwa. Wewnątrz mnie nigdy nie ma dnia Kiedyś namalowałam pewien obraz. Był na nim krzew róży. Róży o niebieskich liściach. Z jakiegoś powodu czułam, że ten krzew jest trujący... Tak jak ja. Przez swoją depre...