Obecnie jestem na działce. Ostatnie trzy dni poza moją rodziną był tu też mój przyjaciel. Nazwijmy go M. Jest mi bardzo bliską osobą i mam nadzieję, że też dla niego jestem... Ale to dziwna relacja, bo on jest z tych co nie zadają pytań i nie rozgaduje się. Z jednej strony fajnie, a z drugiej sama nie wiem...
Ale lubię go. Zależy mi na nim.
Ostatnie trzy dni spędził razem ze mną i moją rodzinką na mojej działce. No i dziś wyjechał...
Szczerze? Strasznie się boję, że podczas tego wyjazdu powiedziałam coś, albo zrobiłam co sprawiło, że zobaczył mnie w innym świetle i go stracę...
Boję się, że się nudził z nami, albo go drażniliśmy...
Tak bardzo nie chcę go stracić...
Potrzebuję go... Kiedy tuż po zerwaniu miałam takie momenty, że chciałam skoczyć pod autobus to przyjechał do mnie i spędził ze mną cały dzień. Wspierał mnie, kiedy miałam trafić do szpitala psychiatrycznego i opowiadał o tym jak to wyglądało, kiedy on tam był, choć wiem, że wspominanie tego nie było dla niego proste...
Chcę też być przy nim w jego problemach. Nie wiem czy moje rady miłosne mu pomogły jakoś bardzo, ale naprawdę się staram dać z siebie wszystko... Chcę by czuł, że ma we mnie wsparcie, że jestem po jego stronie.
A co jak teraz zobaczył mnie w innym świetle i po prostu urwie kontakt?
Jego przyjazd tu był pomysłem mojej mamy. I był to pomysł dość spontaniczny...
Wyglądało to tak:
Rano ubrałam się szybko i zeszłam na dół.
Mama: Gdzieś wychodzisz dziś, że już jesteś ubrana?
Ja: Tak. Jadę do M oglądać Marvela
Powiedziałam to tak dla jaj, bo z działki do domu mam ponad półtorej godziny drogi pociągiem, ale mama tego samego dnia po południu zagadała, żeby M przyjechał do nas.
No i właśnie tak to było
Ale wiadomo. W domu rodzinnym jest się trochę innym człowiekiem niż przy przyjaciołach. A ja ostatnio jestem dość mocno rozczarowana swoim charakterem i sposobem postępowania... Nie wiem dlaczego, ale jak chcę zażartować, to moja mama bierze coś na poważnie, albo na odwrót. Ja mówię na poważnie, a moja mama żartuje... Jest mi przykro, bo ona jest naprawdę wspaniałym człowiekiem i strasznie mi przykro, kiedy ją zawodzę, albo ranię...
Tak bardzo nie chcę jej denerwować, sprawiać ból bądź zawód... Nie chcę tego... A jednak ostatnio bardzo często w moich rozmowach z nią dochodzi do nieporozumień... To boli... Nie chcę dłużej rozczarowywać również samej siebie swoimi błędami w komunikacji i głupimi zachowaniami...
Nie chcę przez to stracić M... Nie przez problemy z dogadywaniem się w rodzinie... Wystarczy, że w rodzinie zawodzę ludzi...
CZYTASZ
Niebieskie Gałęzie
De TodoChcę by noc trwała wiecznie, bo dla mnie trwa. Wewnątrz mnie nigdy nie ma dnia Kiedyś namalowałam pewien obraz. Był na nim krzew róży. Róży o niebieskich liściach. Z jakiegoś powodu czułam, że ten krzew jest trujący... Tak jak ja. Przez swoją depre...