ile potrwa to wszystko

4 1 0
                                    

Mój luby nie interesuje się tym co u mnie... nie obchodzi go co robię, ani jak się czuję. Chyba ja cała go nie obchodzę...

Chce mi się płakać. Chce mi się umierać. Chce mi się wbić w swoje ciało noże i przybić się do podłogi...
Nie chcę żyć, oddychać, wstać i cokolwiek robić.
Do wszystkiego się zmuszam
...Ale czy to dlatego, że w moim związku się nie układa?
A może dlatego, że nie powinnam tu być. Na tym świecie...

On ostatnio wspomniał o zakończeniu w Romeo i Julia. Wspomniał o tym jako o rozwiązaniu...
Przeraziło mnie to. On może potrzebować pomocy, której nie jestem w stanie mu udzielić... Ktoś powinien mu pomóc...
W życiu, radzeniu sobie z życiem w cieniu swojej siostry (sam tak mówi), z trudnościami z ocenami, z tym by odnalazł się w życiu, w szkole,  w relacjach między ludzkich i radzeniu sobie z nudą i samotnością, kiedy mnie nie ma obok...
Tak się cieszyłam, kiedy go poznałam, bo wyglądało na to, że ma dobrą sytuację z swoją rodziną, ale to nie do końca prawda...
Nie umiem mu pomóc

Ale jesteśmy tacy szczęśliwi, kiedy się spotykamy i możemy po prostu cieszyć się sobą... tylko końce spotkania są trudne... szczególnie, kiedy autobus nie przyjeżdża i trzeba czekać, a nie  wiadomo już o czym gadać...
On coraz częściej ucieka przed moim dotykiem... Odsuwa się. Nie chce czułości...
Czy to normalny etap w związku, kiedy już nie trzeba 24/7 być przyklejonym do siebie?
Ale w takim razie, dlaczego go tak boli jak mam inne plany niż spotkanie z nim... Czemu tak nienawidzi, kiedy chodzę do pracy czy załatwiam inne sprawy?
Co jest nie tak? I czy to z czyjegoś powodu?
...Czy on już mnie nie kocha? A może miłość już nie wystarcza by być szczęśliwym...
Mówił mi ostatnio, że czuje się bardzo rozdarty. Bo na większość tematów ma co najmniej dwie skrajne opinie... Z jednej strony czuje, że okay, że spotykam się z innymi, ale z drugiej chce mieć mnie tylko dla siebie...
Tylko czy wciąż chce? Czy on dalej chce być ze mną? Czasem mam wrażenie, że go to męczy...
że ja go męczę...
Ostatnio nawet głupie wspólne orgazmy nie wychodzą... albo on nie może dojść, albo ja. Dlaczego to tak się popsuło? Czy właśnie przez to zawala się też reszta?

Mam dość tej niepewności i braku nadziei... Mam dość życia

Niebieskie GałęzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz