Liam
Patrzyłem na niego z wielkim skupieniem. Wpatrywałem się w jego brązowe oczy, które miały dużą ilość ciemnego barwnika. Jego spojrzenie wyglądało w świetle reflektorów jak pochłaniające mnie krystaliczne złoto, jak najlepsza i najdroższa whiskey, której czasem upijałem łyk w towarzystwie środowiska artystycznego.
Uśmiechnąłem się, gdy fotograf wydusił z siebie niezadowolony:
- Ty, nigdy nie możesz zmienić swojego wyrazu twarzy.
- Nie mogę – burknął przystojny chłopak. – Miałem być zawsze w stylu 'zły chłopiec' prawda? – spytał. Mężczyzna milczał. Brunet usiadł na kanapie i sięgnął po niebieski balonik, którym zaczął się beznadziejnie bawić. Wyglądał na znudzonego. Cały czas jednak odwzajemniał moje spojrzenie nie skupiając się na swoich rozmówcach. – Mam dziś dość. Skończmy to kochani, dobrze? – spytał, ale kiedy spojrzałem na fotografa machnął na niego ręką i odłożył swój sprzęt.
- Oby kolejny model był w lepszym nastroju – wymamrotał.
- Dzień dobry – powiedziałem wchodząc do pomieszczenia i odrywając wzrok od nieznajomego.
- Liam Payne – rzekł z radością w głosie mężczyzna. – Miło cię widzieć. Gotowy do sesji? – spytał, a ja skinąłem głową i szeroko uśmiechnąłem się do niego oraz do reszty jego ekipy. – Niestety twoja sceneria będzie dopiero przygotowywana, bo mieliśmy opóźnienie fotografując opóźnioną gwiazdę – wydusił, a ja spojrzałem na chłopaka schodzącego ze sceny. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem jak przewraca oczami na słowa fotografa i subtelnie wykonuje całkiem seksowny uśmieszek na twarzy. – Pójdź może na papierosa, a my w tym czasie się przygotujemy.
- Nie trzeba. Może zostanę i pomogę? – spytałem kulturalnie.
- Oh, mój chłopcze, żeby wszyscy byli tacy jak ty nasza praca była by przyjemniejsza – oznajmił, a ja roześmiałem się mając w głowie obraz obecnego modela, który zachowywał się trochę jak rozkapryszona gwiazdka. – Poczekaj – rzekł i odszedł.
Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą chłopaka o brązowym spojrzeniu. Miał krótkie czarne włosy, idealnie były skrócone tak, aby można było zapewne dostrzec jego tatuaże, które widniały za uchem po lewej jak i po prawej stronie. Nachylił się po kurtkę i plecak.
- Może odsunę się będzie ci wtedy wygodnie zabrać swoje rzeczy z krzesełka? – spytałem, ale on tylko zerknął na moją buzię, na której widniał uśmiech. – Rozumiem, że nie trzeba – szepnąłem nachylając się do jego ucha. Lekko przesunął się i jego oblicze znalazło się blisko. Bez skrępowania zaczął przyglądać się rysom mojej twarzy, a w szczególności zatrzymał się na ustach. Wpatrywał się dość długo, aż poczułem dreszcze przechodzące przez moje ciało. Nie zaprzeczam, że też w tej samej chwili zafundowałem sobie możliwość obejrzenia sobie jego buzi. Miał wyraziste, ale zarazem delikatne rysy twarzy, kilkudniowy zarost idealnie oplatał jego szczękę, usta, które miały lekki kolor czerwieni, widniały na dolnej wardze znamienia, czyli zdarzało mu się je przygryzać. Jego nos był szczupły. Oczy duże, brązowe oplecione długimi czarnymi rzęsami, grubymi ciemnymi brwiami, trochę zmarszczył czoło, a kiedy przejechał wytatuowaną dłonią po głowie zauważyłem, że patrzy w moje oczy.
- Za bardzo mi się przyglądasz. To niegrzeczne – powiedział.
- Potrafisz mówić? – spytałem żartobliwie, a on jeszcze bardziej zmarszczył czoło.
- Tak, potrafię – odpowiedział, a w pokoju rozległ się śmiech towarzyszących nam osób. Spojrzał na nich, a następnie zabierając pospiesznie swoje rzeczy opuścił pomieszczenie.
- Do zobaczenia – rzekłem zbyt późno, ale podniósł rękę w geście pożegnania.
Uśmiechnąłem się. Zawsze często na mojej buzi gości ten gest, ale przez ostatnie minuty mojego życia było go zbyt wiele i to przez tego chłopczyka. Tak, chłopczyka. Ma bardzo młodzieńczy wygląd, a jego uroda sprawia, że nadal ma w sobie coś z niedojrzałego małego chłopca bawiącego się gdzieś w kącie swoimi ulubionym instrumentem muzycznym.
- Nie warto zwracać na niego uwagi – oznajmił fotograf. – Jego trzeba pozostawić samemu sobie. Z kimś takim jak on się nie zaprzyjaźnisz.
- Z kimś takim? To znaczy? – spytałem.
- Narcyzem. Egoistą – odpowiedział mężczyzna.
Zdziwiły mnie jego słowa, ale nie zamierzałem przyjąć ich na poważnie.
Po dwóch godzinach pracy wyruszyłem na polowanie. Musiałem upolować coś niezdrowego, a na myśli przychodziła mi niezdrowa kanapka, typowy fast foods – hamburger. Wchodząc do środka restauracji Burger King zauważyłem zbyt dużą kolejkę, która ciągle rozrastała się w zaskakująco szybkim tempie. Westchnąłem, ale nie zamierzałem się poddać. Przecież byłem głodnym zwierzęciem gotowym na każde poświęcenie, aby zdobyć upragniony przysmak. Uśmiechnąłem się, gdy usłyszałem jak nastolatki zaczęły piszczeć w moim kierunku. Podszedłem, gdy zauważyłem, że są trzecie w kolejce do zamówienia. Oczywiście i tak bym się z nimi przywitał, ale z powodu burczącego brzuszka postanowiłem trochę wykorzystać sytuację.
- Cześć – rzekłem.
- Cze...Cześ...Cześć – wydusiły trzy dziewczyny. – Liam! – krzyknęła blondynka ściskając dłoń przyjaciółki.
- Spokojnie. Oddychaj – powiedziałem i przytuliłem ją, wtedy poczułem jak bardzo mocno wtula się w moją klatkę piersiową. – Dziewczyny mógłbym poprosić was o zakup. – Zamilkłem, gdy zobaczyłem siedzącego niedaleko całej sytuacji Zayn'a. Patrzył się na reklamy hamburgerów i pepsi z dużymi kostkami lodów. Ślinka mu leciała z kącików ust. Spojrzał na powiększającą się kolejkę, opuścił głowę, a następnie wstał z krzesła i ruszył do wyjścia. Obserwowałem go, jak opuszcza pomieszczenie. Stanął przed knajpką i zapalił papierosa. – Mógłbym zamówić z wami coś do jedzenia dla dwóch osób? – spytałem, a one skinęły głową. – Przepraszam, że was wykorzystuję, ale spieszy mi się na kolejną sesję i...
- Nie tłumacz się – wtrąciła jedna z wielbicielek. – Pewnie zamawiaj.
Zamówiłem dwa hamburgery, dwie pepsi z lodem, dużą jedną paczkę frytek i dodatkowo papierowe chusteczki. Czekając na odebranie zamówienia zamieniłem z dziewczynami kilka słów. Kiedy otrzymałem jedzenie podziękowałem im jeszcze raz bardzo serdecznie. Następnie zrobiłem sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie i opuściłem restaurację.
Wyszedłem przed budynek. Zayn siedział na ławce i patrzył na przechodzących blisko niego ludzi, wpatrywał się w niebo, na którym dziś panowało zbyt intensywne słońce, od czasu do czasu zaglądał w telefon. Zbliżyłem się do niego, a on złapał się za brzuch i westchnął.
- Głodny? – spytałem, a on odwrócił głowę w moją stronę.
- Tak – odpowiedział. – Widzę, że miałeś więcej szczęścia i zdobyłeś pożywienie – rzekł wykrzywiając lekko lewy kącik ust. Starał się do mnie uśmiechnąć, chyba.
- A ty nie masz szczęścia? – spytałem żartobliwie.
- Nie mam szczęścia. Jestem bardzo nieszczęśliwym, pięknym chłopcem – wymamrotał niepewnie.
- Pozwól, że uczynię cię szczęśliwym – powiedziałem siadając na ławce blisko niego i podając mu niezdrowe żarcie. Po chwili uśmiechnąłem się do niego, a on z wielką przyjemnością, jaka malowała się na jego twarzy odwzajemnił gest.
CZYTASZ
Tylko Ty #ziam
Fanfiction'Oczywiście, kocham Zayn'a' Kiedy to powiedziałem? Czy pamiętam, kiedy rzuciłem to wyznanie całemu światu? Tak! Oczywiście, że pamiętam i teraz, kiedy stoję tu przed nim wszystko do mnie wraca. To wszystko uruchamia lawinę rujnującą i tak z trudem b...