Zayn
- Mógłbyś, coś sobą wyrazić – oznajmił błagalnym tonem Bryn.
- A nie wyrażam? – spytałem sarkastycznie. – Nie podobam ci się to weź kogoś innego do tej sesji zdjęciowej.
- Zayn. – Nie zauważyłem, kiedy w pomieszczeniu pojawiła się mama. Zerknąłem w jej stronę, a potem pospiesznie zszedłem ze sceny i podążyłem w stronę krzesełka. Rozsiadłem się wygodnie i popatrzyłem trochę niechętnie na swoje odbicie w lustrze. Byłem dziś blady na twarzy i nie mogłem dostrzec odrobiny tej ciemnej karnacji. Było tak jakby ktoś polał mleko na moją jak do tej pory opaloną skórę i dopieszczaną przez promienie słońca. Usta były suche, popękane, a kiedy przejechałem językiem po dolnej wardze czułem coś na styl okruszków pozostawionych przez palonego pięć minut temu papierosa. I to smutne, przygnębiające spojrzenie, w którym tkwiły małe krople wody. Nie mogłem patrzeć na siebie w odbiciu szkła, dlatego rzuciłem na nie jakiś skrawek materiału, na którym piętrzyły się kolorowe plamy. - Coś się stało synku? – spytała podchodzą do mnie.
- Nic się nie dzieje – burknąłem. – Nie mam dziś ochoty na sesję zdjęciową i paradowanie w modnym ubranku oraz uśmiechanie się do aparatu.
- Jakbyś ty się kiedyś uśmiechał, Malik – rzekł Bryn. – Weź się chłopaku w garść od dwóch dni jesteś jeszcze gorszym modelem niż kilka dni temu. Ładna buzia to nie wszystko. Musisz się sprzedać – powiedział.
- Nic nie muszę – wydusiłem.
Postanowiłem opuścić pomieszczenie.
Wyszedłem na zewnątrz. Mocno dotarło do mnie uderzenie wiatru, które poczułem na skórze zbyt intensywnie, zadrżałem mimowolnie. Ruszyłem przed siebie. Chciałem spacerować nawet po tym zatłoczonym parkingu, w którym za dużo panowało hałasu silników i zapach spalin wydobywających się spod samochodów. Chciałem zagłuszyć swoje myśli i bicie serca, które powoli bardzo wolno bębniło pod jakąś smutną melodię, która cholernie doprowadzała mnie do jakiegoś ogarniającego żalu i złości.
- Zayn, uważaj! – Usłyszałem krzyk i poczułem szarpnięcie, a po chwili znalazłem się blisko postaci, która usilnie wpatrywała się we mnie. Nie chciałem, a raczej nie miałem siły patrzeć na niego. Wiedziałem, kto to, a raczej, przy kim jestem. – Mogło ci się coś stać. Czemu nie uważasz na siebie – rzekł podniesionym głosem? - Patrzyłem jak idziesz i zauważyłem, że w ogóle nie zwracasz uwagi na niebezpieczeństwo.
- Nic mi nie jest. Nie przesadzaj. Nie za bardzo wczułeś się w rolę opiekuna? – spytałem, gdy ciągle trzymał moje oba nadgarstki w uścisku.
- Przepraszam – odpowiedział. – Nie możesz tak bezmyślnie się poruszać – oznajmił. – Zayn słuchasz mnie?
- Tak. Słucham.
- Wydaje mi się, że nie słuchasz mnie, bo nie patrzysz się na mnie. Zayn?
- Liam wszystko jest dobrze – rzekłem i postanowiłem odejść.
- Zayn, proszę – wymamrotał.
Zatrzymałem się. Nie odwróciłem sie w jego stronę, opuściłem głowę i wsunąłem dłonie w kieszenie spodni.
- O co prosisz? – spytałem.
- Żebyś chwilę ze mną porozmawiał – odpowiedział.
- Nie mam czasu – wydusiłem.
To było kłamstwo, ale czułem, że zadaję nie tylko sobie ból, krzywdę, ale i Liam'owi. Nie wierzyłem trochę w to, co poczułem, bo przecież jeszcze nie tak dawno temu moje serce było nietykalne i nieosiągalne, ale zobaczyłem ciebie i jeden moment wystarczył, abyś spojrzał na mnie bursztynowym spojrzeniem i poruszał ustami, które wypuszczały słowa tylko w moją stronę i delikatnie dotknąłeś mojego ramienia. To wystarczyło, abym żył już tylko dla ciebie, bym umarł tylko dla twojego oddechu i poczuł, że to koniec mojej samotnej wędrówki i bez wahania, strachu poszedłbym za tobą na koniec krańca światów. To dla mnie oszałamiające uczucie.
– Na razie Payne – rzekłem i odszedłem.
W końcu zdołałem ruszyć to zesztywniałe ciało, aby oddalić się od niego. Nawet nie wiedział ile mnie kosztowało, aby odejść od niego, choć chciałem zostać.
Odsunąłem talerz. Widziałem, jak mama z niepokojem obserwuje mnie od trzech dni. Byłem nieobecny myślami, a mój apetyt zmniejszył się do posiłków wróbelka. Nie wspomnę, że picie płynów było jedynym, co tolerowałem.
- Zayn masz gościa – powiedział brat wchodząc do jadalni.
- Kto to? – spytałem.
- Liam Payne – odpowiedział, a ja prawie upuściłem szklankę z wodą. Mama zerknęła na moją twarz. Czułem, że robi się ona delikatnie ciepła i czerwienie się na policzkach. – Jesteś pewny, że to on? – spytałem niedowierzając.
- Tak. Wygląda na miłego chłopaka – rzekł braciszek.
Uśmiechnąłem się, a następnie ruszyłem w stronę głównego wejścia do domu. Liam stał w korytarzu i z ogromnym spokojem czekał na mnie. Kiedy zobaczył jak się zbliżam delikatnie skinął głową i jak tylko on potrafi uśmiechnął się szczerze. Podszedłem do wieszaków i sięgnąłem po kurtkę, a następnie wyszedłem na zewnątrz. Liam podążył za mną.
- O co chodzi? – spytałem oschle. – Chyba dobrze pamiętam, że mieliśmy się omijać, a nie siebie szukać – oznajmiłem. Chciałem być bardziej miły, subtelnie dać mu do zrozumienia, że mnie opuścił, a jest mi potrzebny. Jednak bez zahamowania wyrzuciłem z siebie złość. – Przecież nie masz ochoty na moje towarzystwo. Z tego, co do mnie dotarło jestem za piękny, pusty, aby przebywać z kimś tak kulturalnym, idealnym i mądrym jak ty. Ja z takim ego nie potrzebuje kogoś takiego jak ty – powiedziałem i spojrzałem na jego twarz. Był poważny. Słuchał mnie uważnie.
- Nigdy nic takiego nie powiedziałem – oznajmił. – Nie przypominam sobie, abym powiedział, że jesteś pusty, czy przeszkadza mi twoje zachowanie. I tym bardziej nigdy nie mówiłem, że nie lubię z tobą rozmawiać – rzekł.
- A lubisz? – spytałem, a on skinął głową. – Nie rozumiem, co tu robisz i skąd masz mój adres?
- Adres twojego domu dostałem od Bryn'a. – Zamilkł. Prze moment tylko patrzył na mnie. W końcu zaczął mówić. - Przyszedłem do ciebie, bo słyszałem, że ostatnio nieznośnie i dziwnie się zachowujesz. Zmartwiłem się. I to bardzo – wymamrotał.
Odwrócił wzrok ode mnie, ale po chwili ponownie skupił swoje jasnobrązowe spojrzenie na mojej twarzy.
- Dlaczego się o mnie martwisz?
- Nie pytaj, proszę – odpowiedział pospiesznie.
Teraz to ja skinąłem głową.
CZYTASZ
Tylko Ty #ziam
Fanfiction'Oczywiście, kocham Zayn'a' Kiedy to powiedziałem? Czy pamiętam, kiedy rzuciłem to wyznanie całemu światu? Tak! Oczywiście, że pamiętam i teraz, kiedy stoję tu przed nim wszystko do mnie wraca. To wszystko uruchamia lawinę rujnującą i tak z trudem b...