Rozdział 28

115 11 9
                                    

Liam


Byłem zamknięty w małym pomieszczeniu, a dokładnie w schowku, którego zawartość to wszystkie niepotrzebne, ale trzymane przedmioty należące do Louis'a. Panowała ciemność. Jednak po chwili usłyszałem szelest i zapanowała jasność. Stałem naprzeciw i bardzo blisko ciała James'a.

- Głupie gry Harry'ego – wydusiłem nerwowo wpychając, a zarazem wyciągając ręce z kieszeni.

- Coraz bardziej je lubię – oznajmił mój towarzysz. – Chyba przegrałeś i miałem otrzymać od ciebie pocałunek w tej klitce – rzekł rozglądając się po zagraconym pomieszczeniu.

- Nie powinniśmy – powiedziałem. – Nawet nie wytłumaczyłem się z tamtego pocałunku, którym obdarzyłem cię po pijaku.

- Czy każdy pocałunek trzeba tłumaczyć? – spytał. – Czasem dotknięcie, a następnie poruszanie wargami po ustach drugiej osoby jest...

- To nie w moim stylu, James. Nie jestem takim chłopakiem.

- Dobrze, więc masz okazję. Tłumacz się skarbie – wymamrotał przysuwając bliżej twarz do mojej zawstydzonej buzi. – Słucham? Dlaczego pocałowałeś mnie?

- Bo tylko ty znajdowałeś się wtedy w pomieszczeniu. Może, dlatego, że zaopiekowałeś się mną, gdy byłem za bardzo wstawiony i tylko ty na tyle uważnie mnie obserwowałeś, że...

- Powiedz prawdę – wtrącił James. – Uważam, że chciałeś i potrzebowałeś w tamtej chwili bliskości. Mojej bliskości. Czuję, że nie jestem ci obojętny, więc postaram się zaczekać na dzień, w którym powiesz mi, że zakochałeś się we mnie tak jak ja w tobie – powiedział i delikatnie dotknął moich ust swoimi ciepłymi wargami. Przejechał po powierzchni zamykając przy tym oczy i ściskając dłońmi moje ramiona. – To sama przyjemność móc być tak blisko ciebie – szepnął odsuwając się dosłownie kilka milimetrów ode mnie.

Mrugnął, a następnie wyszedł z pomieszczenia. Postąpiłem tak samo, wtedy zobaczyłem, że Harry i Louis oraz Niall z Sel w towarzystwie reszty naszych znajomych wpatrują się w przeciwną stronę niż moje mało efektowne wyjście. Zaplątanie się w jakieś sznury, łańcuchy i lampki świąteczne oraz inne przedmioty pod nogami było mało interesujące. Kiedy spojrzałem w stronę, którą oni patrzyli zobaczyłem Zayn'a wpatrującego się w James'a. Mój niedawny towarzysz schowka wycierał palcem wskazującym kącik ust. Byłem zaskoczony pojawieniem się Malik'a. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale ruszyłem w stronę mechanika samochodowego. Stanąłem ramię w ramię ze znajomym i zerknąłem na mojego bruneta, który patrzył na mnie ze złością. Wszystko trwało chwilę, a potem Zayn wyszedł z mieszkania chłopaków. Louis natychmiast podążył za nim. Oparłem się o ścianę i zsunąłem w dół.


      Potem opuściłem imprezę i postanowiłem zamknąć się w czterech ścianach mojego apartamentu. Pukanie do drzwi zwiastowało, że nie pozostałem na długo sam. Chyba ktoś nie chciał, abym był osamotniony.

- Otwarte – wydusiłem. Do pomieszczenia wszedł James. – Byłem pijany, kiedy cię pocałowałem, ale przyznaje, że chciałem spróbować innych ust. Dziś byłem trzeźwy i kiedy wykonałeś pierwszy ruch poczułem się jak nastolatek czekający na pierwszy pocałunek. – James ukucnął i oparł ręce o moje kolana. – Inne usta – szepnąłem. – Pierwszy pocałunek innych ust i trochę czuje się rozczarowany. Inne usta nie smakują tak. – Zamilkłem.

- Powiedz to na głos – rzekł.

- Inne usta nie smakują tak jak Zayn'a. Nikt nie smakuje tak jak on, nikt nie pachnie tak jak on i nikt mnie tak nie dotyka tak jak on – oznajmiłem.

Tylko Ty   #ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz